Po ostrzeżeniu nikt nie wyszedł. Mężczyźni zrozumieli, że należy to sprawdzić na własne oczy. Ruszyli, jeden obok drugiego. Rozeszli się przy skale, nachodząc za skałę z obu stron.
Wyszli. Napotkali na siebie nawzajem, nie znajdując nikogo za skała. Wei Wuxian zauważył wgłębienia w ziemi, były to ślady butów, należące najprawdopodobniej do dziecka. Odsunął trawę, tylko w tym jednym miejscu ziemia była wystarczająco wilgotna, aby zostawić ślad.
Wei Wuxian westchnął. Miał ochotę się poddać. Nie wiedział, czego tu właściwie szukali i czy Kopce Pogrzebowe dokądś ich zaprowadzą? A kolejne minuty w tym miejscu sprawiało, że czuł się nieswojo, jakby naruszał świętą ziemię i zakłócał spokój zmarłych.
Nieśmiertelny Mistrz był innego zdania. Zignorował osobę, która wcześniej ich obserwowała. Przypadkiem zwrócił uwagę na posągi wystające znad traw. Nie pamiętał, aby ostatnim razem, kiedy opuszczał Kopce Pogrzebowe, widział cokolwiek poza zgliszczami i zniszczeniem.
Przyklęknął nad posągiem. Wyrwał z jego okolic trawę, co przykuło uwagę Wei Wuxiana. Zjawił się przy boku ukochanego i wspomógł go w oczyszczaniu fragmentu łąki. Nie znaleźli posągu, a wbitą w ziemię płytę grobową z wyrzeźbionym tekstem: „Tu zostali pochowani ostatni członkowie rodu Wen. Niech ich dusze zaznają spokoju w zaświatach".
Po odczytaniu napisu oboje wstali. Wei Wuxian nerwowo rozejrzał się dookoła, znalazł kolejną płytę, podbiegł do niej i oczyścił tak samo jak poprzednią. Ukazał mu się dokładnie ten napis. Lan Wangji ujął guqin. Wydobył z niego jedną melodię, która rozproszyła trawy, ukazując kilkanaście płyt, część z nich załamała się pod wpływem czasu, inne wyglądały na nieznaczone, zauważyli i takie, które ktoś niedawno wysprzątał. Wei Wuxian przyklęknął nad jednym z takich.
— „Wen Qing" — odczytał wyrzeźbione imię. Obok napisu znajdował wsunięty świeży kwiat lotosu. — Lan Zhan? — zwrócił się do mężczyzny, tylko jego podejrzewał o postawienie nagrobków. Tylko on ze znanych mu ludzi, którzy wiedzieli o tej tragedii, pozostał na nim świecie.
Lan Wangji pokręcił głową, był równie zdezorientowany, co Wei Wuxian. Ostatni raz opuścił Kopce Pogrzebowe po śmierci demonicznego Patriarchy, od tamtego momentu ani razu nie odważył się wkroczyć do miejsca śmierci jego ukochanego. Mimo to nie słyszał żadnych wieści o tym, by ktoś zadbał o należyty pochówek dla rodziny Wen, nie po tylu latach. Nagrobki nie stały tu od wieków, pojawiły się, gdy łąki okryły Kopce Pogrzebowe. Liczyły nie więcej niż sto lat, a przynajmniej wyglądały na postawione w ostatnim wieku.
— Więc kto...?
— Niespodzianka! — Zza skały wyskoczyła mała Yanli. Rozłożyła szeroko ręce i podbiegła do brata, łapiąc go w uścisku.
Wei Wuxian zamarł ze zdziwienia. Podniósł się wraz z siostrą, przytrzymując ją jedną ręką, z drugiej nie wypuścił Chenqinga.
—Yanli, ale... O co chodzi? Co tu robisz? — pytał, rozglądając się za kimś z dorosłych. Nikt nie puściłby jej tak daleko samej, nie rodzice i nie dziadek.
— Wiedzieliśmy, że tu kiedyś wrócisz! — odpowiedziała w niezrozumiały dla niego sposób.
— Jak to „my"? Yanli, powiedz, co tu...
Lan Wangji postukał Wei Wuxiana w ramię, a potem wskazał w kierunku dawnej jaskini Kopców Pogrzebowych, miejsca najwyżej położonego na całej łące. Stał tam starszy Wei, opierając się o porośniętą mchem ścianę. Czytał książkę, dokładnie najstarszy poradnik sztuk walk, jeden z ostatnich egzemplarzy, jakie przetrwały najazd na Przystań Lotosu i nie zostały strawione przez ogień.
YOU ARE READING
[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi
FanfictionPrzemijają lata, uciekają wieki, ku zapomnieniu zmierzają tysiąclecia, a melodia Chenqinga wciąż rozbrzmiewa w myślach Nieśmiertelnego Mistrza z nadzieją, że nienawidzony przez wszystkich Wei Wuxian powróci. Jednak po dwóch tysiącach lat kultywacja...
Forgetting envies ~ Rozdział 34
Start from the beginning
![[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi](https://img.wattpad.com/cover/252878826-64-k883908.jpg)