Rozdział 37

7.6K 243 9
                                    

Całą noc zastanawiałam się w jaki sposób funkcjonuje Rada, przecież to Alex rządzi a nie oni, a teraz jeszcze karzą mi go zabić. Nie wiem jak bardzo liczą na jego śmierć, ale szybciej to on zabije mnie. Jeszcze ta sprawa z Gianną i Rafaele, jestem na dziewięćdziesiąt procent pewna, że ktoś ją skrzywdził tym środkiem, ale gdzie tu punkt zaczepienia? Czy to ona coś zrobiła? Albo Rafaele sprzeciwił się Radzie? W każdym razie, muszę się tego dowiedzieć. Cała sprawa nie jest tak łatwa, ciągle biję się z myślami czy nie powiedzieć tego wszystkiego Alexowi, ale co, jeśli od razu wyda na mnie wyrok? Te kilka dni mogę spać spokojnie, mój mąż zdenerwował się na swojego doradcę i wydaje jego córkę za jednego z jego żołnierzy, też mi sposób na rozwiązanie problemu. Podobno przyjedzie na bal, chociaż nie zdziwi mnie, kiedy i tam będę musiała pójść sama.

Długo zastanawiałam się również w jaki sposób się z tego wycofać, ale nie ma innego wyjścia. Kolejnym pomysłem było upozorowanie jej śmierci i w taki sposób znalazłam się w jej apartamencie.

- Po co tu przyszłaś? - pyta skrzywiona.

Nie ma jak to ciepłe powitanie.

- Musimy porozmawiać. - mówię. Kiara odsuwa się przepuszczając mnie do salonu, gdzie kręci się służba. Wnętrze bije bogactwem z każdego kąta i do tego te złote ściany, no po prostu nie. Kiedy wpadłam na ten pomysł, impulsywnie dokonałam wyboru i nie sądziłam, że ją zastanę. Dopiero, kiedy zaprowadzono mnie do niej, przypomniał mi się rozkład, który dostałam od Rady.

- Nie sądzę. - odpowiada pogardliwie, poprawiając halkę, którą ma na sobie. Chociaż nazwanie tego w ten sposób jest wygórowane.

- A ja wręcz przeciwnie, możemy przejść w jakieś ustronniejsze miejsce?

- Nie. Wyjść. - wykonuje gest dłonią a cała pomoc domowa znika. - O czym chcesz porozmawiać, bo chyba nie o tym jaki jest twój mąż w łóżku? - unosi brew jednocześnie upijając łyk wina z kieliszka.

- Oczywiście, że nie.- mówię zdenerwowana. - To bardzo delikatna sprawa.

- Gadaj wreszcie, mój czas jest cenny i nie będę go tracić dla takich śmieci jak ty.

Oj kochanie, nawet nie wiesz jak bardzo przeholowałaś.

- Poproszę wszystkie taśmy, zdjęcia i kopie, które zrobiłaś podczas stosunku z Alexem.

- Ty głupia krowo...

- Na razie ładnie proszę, a zaraz może się to zmienić.

Kiara odstawia kieliszek na stolik, nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Pomyliłam się co do ciebie...

-Pośpiesz się, nie mam czasu dla takich dziwek jak ty. - mówię ruszając za nią. Po drodze zabieram jej kieliszek.

Długie marmurowe schody prowadzą na piętro a stamtąd do sypialni żmii.

- Poczekaj tutaj. - mówi, podchodząc do ogromnego obrazu na ścianie. Przyglądam się temu jak przesuwa go na bok i wpisuje kod do sejfu, w tym samym momencie lewą dłonią odkręcam koreczek buteleczki, którą przyniosłam ze sobą na tę specjalną okazję. Było mi jej szkoda, dopóki nie otworzyła gęby. Przechylam substancję, mam nadzieję, że nie wylałam poza, a następnie puste szkło wkładam do tylnej kieszeni spodni. Kiara sięga do środka a ja odwracam się tyłem do niej i stawiam szkło z winem na szafce.

- Proszę. - odzywa się nagle.

W dłoni trzyma kilka płyt i dwie koperty, biorę je od niej.

- Przecież to nie wszystko. - mówię.

Dopóki śmierć nas nie rozłączy [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now