Rozdział 23

8.3K 256 2
                                    

- Nie obchodzi mnie co on lubi! - wrzeszczę.

- Rafaele, pomóż mi. - warczy Gianna, która od dobrej godziny wykańcza mnie coraz bardziej.

- Moja żona ma rację, ustąp.

Mrużę groźnie oczy i mierzę go wzrokiem, mężczyzna nic sobie z tego nie robi. Odkąd jego żona wpadła do domu gada o tym jak to muszę dobrze wyglądać. Siedzimy we trójkę w moim pokoju i przeglądamy niezliczoną ilość sukienek. Gianna wyciąga ze sterty kolejną czerwoną i każe mi iść się przebrać.

- Nie. - mówię i rzucam sukienkę z powrotem na kupkę. - Zgodziłam się na zbliżenie do niego tylko i wyłącznie dla własnej korzyści, a jeżeli myślisz, że wskoczę mu do łóżka to się grubo mylisz. Nie obchodzi mnie co lubi ani czego nie lubi. To ten sam człowiek, który chce zemsty, dzisiaj się widzimy a jutro może będziecie grzebali moje ciało.

Kobieta patrzy na mnie z niedowierzaniem, raz otwiera usta jakby chciała coś powiedzieć, a za drugim zamyka.

- Chociaż trudno mi to przyznać, to dziewczyna ma rację. - mówi Raf.

- Ale...- zaczyna Gianna.

- Zacznę już dzisiaj. Na początek muszę pozbyć się Kiary.

-Zdecydowanie. Ktoś musi nam podać więcej szczegółów. - mówi i odwraca się do męża z uśmiechem.

Mężczyzna, który stał oparty o ścianę, odpycha się od niej i podnosi ręce w górę w geście poddania.

- Są rzeczy, których nie mogę mówić.

- Mów. - warczy.

- Kochanie, to Capo di tutti capi. (szef szefów).

- Tak? W takim razie w domu możesz się nie pojawiać.

- Skarbie?!

- Nie zmienię zdania.

Rafaele przeczesuje włosy dłonią i mruczy coś po włosku.

- Kiara działa szybko, jeżeli upatrzy sobie cel sięga po niego i nie wypuszcza. Wiadomo, czy zwabia mężczyzn i jakie ma z tego korzyści. To coś co ma z Capo to świeża sprawa, poza tym on nie da się nikomu omamić.

- Jak dużo wie o samym Alexie? - pyta Gianna przeglądając swoje paznokcie.

-Prawie nic. Nie wie o posiadłościach i kryjówkach jakie ma Capo, a przynajmniej nie wiedziała o jednej z nich, dopóki on jej tam nie zabrał. A jeżeli chodzi o szczegóły, co je, czego nie i takie bzdety o nie ma o tym zielonego pojęcia.

- Świetnie. Mam to czego potrzebuję.

Powrót Alexa zbliża się nieubłaganie, a ja wpadam w coraz większą panikę. Wycieram spocone dłonie o czarną obcisłą sukienkę, którą kazała mi założyć żona Rafaele. Zanim wróciła do domu, zdążyła jeszcze ugotować zapiekankę. Powiedziała, że mam czekać na męża jak rodowita kobieta mafii. Brzmi to co najmniej żałośnie.

Po raz setny poprawiam fryzurę. Włosy spięłam spinką, ale są tak ciasno zebrane, że boli mnie skóra. Daniele zerka z nad telefonu i nawet nie próbuje powstrzymać uśmiechu. Boję się, tak mocno się boję. Gianna kazała mi zacząć od ,,przypadkowych'' dotknięć i brnąć coraz dalej, to wcale nie trudne prawda? Zatracam się w myślach słuchając piosenki Adele w radiu.

- Pani Conti, Capo będzie za miejscu za pięć minut. - mówi Daniele.

- Dobrze, możesz odejść.

Kiedy wychodzi idę do salonu, gdzie mieści się również duży drewniany stół. Nakryłam dla dwóch osób i według tradycji siedzę po prawej stronie mojego męża, chociaż walczyłam o to z Gianną, na próżno. Stawiam butelkę czerwonego wina i odę do kuchni, żeby wyjąc zapiekankę. Wyjmuję gorące danie z piekarnika i stawiam na stole, wracam, aby zamknąć piekarnik. Kiedy wychodzę z kuchni słyszę nadjeżdżający samochód, oczywiście nie byle jaki. Czarne, matowe bugatti chiron parkuje przy samym wejściu. Domyślam się, że musi to być Alex, dlatego wracam do salonu. Drzwi trzaskają i oto jestem zamknięta w domu z diabłem. Mężczyzna czujnie i powoli stawia kroki, musi być po ,,pracy'' gdyż ma na sobie codzienny, czarny zestaw. Kilkudniowy zarost nadaje mu dzikości w wizerunku. Dłonie wkłada do kieszeni i milczy.

- Zrobiłam kolację. - wyduszam. - Jesteś głodny?

Mężczyzna mierzy mnie wzrokiem od dołu do góry.

- Bardzo.

Jego zachrypnięty głos rozchodzi się po moim ciele wywołując dreszcze. Alex zajmuje swoje miejsce wiec szybko kroję mu duży kawałek zapiekanki i podaję na talerzu. Sobie natomiast kroję ćwiartkę z tego co dostał on, z resztą i tak nie będę w stanie przełknąć nawet tego. Podczas kolacji nie rozmawiamy, za to uzupełniam wino w naszych kieliszkach. Tak jak myślałam, nie jestem w stanie przełknąć ani kawałeczka zapiekanki i uzupełniam to winem.

- Dodałaś tam trucizny, że nie jesz? - pyta nie przerywając jedzenia.

- Nie.- odpowiadam cicho.

Podnoszę się ze swojego miejsca chcąc posprzątać po sobie.

- Siadaj. - rozkazuje. Wypełniam więc jego polecenie. Nakłada na swój widelec zapiekankę i przystawia do moich ust. -Otwórz. - Patrzę mu prosto w oczy i kręcę głową na nie.

- Powiedziałaś, że nie jest otruta więc nie powinnaś mieć problemu, żeby ją zjeść. Otwórz.

Otwieram usta i ściągam jedzenie z widelca.

- Dobra dziewczynka. - przełykam szybko jedzenie.

- Nie jestem dziewczynką. - warczę podkreślając ostatnie słowo.

Mężczyzna łapie za moje krzesło i przysuwa mnie do siebie po czym wciąga na swoje kolana. Wiercę się, ale nic z tego, jedną ręką trzyma moje. Jesteśmy tak blisko, że jego oddech miesza się z moim, ciepło jego ciała ogrzewa moje, a miejsca, w których się stykamy przyjemnie drżą. Alex drugą dłonią sięga do mich ust i dotyka mojej dolnej wargi kciukiem.

- Jesteś tak czysta. - mruczy. - Nikt cię nigdy nie całował, prawda? - mówi z uśmiechem. - Nigdy nie uprawiałaś seksu. Żaden mężczyzna cię nawet nie tknął. Odpowiedz mi.

- Nie masz prawa o to pytać.

- Oczywiście, że mam takie prawo. Jestem twoim mężem, wszystkie twoje pierwsze razy należą do mnie. - mruczy pocierając szorstkim policzkiem moją szyję. Mam przyśpieszony oddech i robi mi się gorąco, czuję, jak piersi nabrzmiewają i naciskają na jego klatkę piersiową. Ma rację, jestem przed trzydziestką a nie znam dotyku mężczyzny. Cóż tu dużo mówić, nie miałam czasu na związki ani na jednonocne przygody. Wiercę się po raz kolejny i wyczuwam podniecenie mężczyzny, który warczy mi w szyję. Nawilżam suche wargi językiem.

Korzystaj z okazji. Przypomina mi się to co mówiła Gianna.

- Dobrze. - mówię szeptem. - Zrób ze mnie swoją żonę. - zyskuję jego uwagę. Puszcza moje dłonie, które kładę na jego piersi. Patrzę na niego i widzę, że uważa to za podstęp.

- Mam tylko jeden warunek. Zakończysz doszczętnie to co łączy cię z Kiarą i nie będziesz mnie zdradzać. Wtedy, ale tylko wtedy dam ci to czego chcesz.

- Mogę to co moje wziąć siłą jeszcze dzisiaj. Dlaczego uważasz, że pójdę z tobą na umowę?

- Bo nadal gdzieś tam daleko wierzę, że jest mój Alex.

- Nie wiesz co mówisz. - podnosi się zmuszając mnie do wstania. - Nie przekonasz mnie do rezygnacji z zemsty, nie ma takiej opcji.

- Nic takiego nie sugerowałam. - mówię spokojnie. - Nie wiem co doprowadziło do tego kim się stałeś, ale to nadal ty.

Mężczyzna jest odwrócony do mnie plecami i nie mogę zobaczyć czy w jakikolwiek sposób go to dotknęło.

- Jutro masz być gotowa na szóstą, pokażę ci, że nie zostało nic z chłopaka, którego znałaś. Będziesz błagała żebym cię z tamtą zabrał. - mówi i odchodzi.

Patrzę przed siebie i nie wiem co myśleć. W końcu zabierał się za sprzątanie po kolacji, a następnie biorę szybką kąpiel i idę spać.

Dopóki śmierć nas nie rozłączy [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now