Rozdział 34

2K 107 255
                                    

Spojrzeli na siebie z przerażeniem w oczach. Polly chwyciła Jake'a za rękę i pociągnęła za sobą. Jej ojciec szedł przed nimi i nie odzywał się ani słowem. Kiedy wreszcie zajęli miejsca, dziewczyna zdecydowała się zabrać głos.

-O czym chcesz z nami porozmawiać?-Starała się brzmieć spokojnie.

Postawił przed nimi kryształowe szklanki. Sięgnął ręką po karafkę, która stała na ozdobnym stoliku i nalał każdemu po trochę szkockiej whisky.

-To chyba coś naprawdę ważnego.-Szepnęła do chłopaka.-Ten alkohol zarezerwowany jest na poważne rozmowy-dodała.

Mężczyzna westchnął głęboko i usiadł naprzeciwko nich, w ogromnym, skórzanym fotelu. Obserwował ich tak długo i tak wnikliwie, że oboje czuli się coraz bardziej nieswojo.

-Możesz wreszcie powiedzieć o co chodzi?- Polly odważyła się przerwać tą niezręczną ciszę.

-Wiem kim jesteś.-Zrobił łyka alkoholu i zwrócił się w stronę bruneta.

-Chodzi o to, że robiłem nielegalne rzeczy i miałem na plecach rząd?-Zmieszał się.

-Nie o to, ale dobrze wiedzieć.-Posłał córce ostre spojrzenie.

-Tato...-dziewczyna była coraz bardziej zniecierpliwiona.

-Jesteś jej synem, prawda? Synem kobiety, która spowodowała wypadek, w którym zginęła moja żona.-Przez cały czas patrzył Jake'owi głęboko w oczy.

Brunet tylko zerkał tępo w jego stronę. Nie był gotowy na tą rozmowę, nie wiedział co odpowiedzieć.

-Tak, masz rację. Ale skąd ty o tym wiesz?- Polly zdecydowała się mówić za niego.

-Rozpoznałem go-odparł spokojnie.

-Rozpoznałeś? To wy się znacie?!-Gwałtownie wstała.

-Nie, Polly. Ja naprawdę nigdy wcześniej nie spotkałem twojego taty.-Jake od razu zaprzeczył.

-Usiądź dziecko. Zapewniam cię, że Jake mnie nie zna.-Poprosił, a ona starając się zachować spokój, posłuchała go.-To będzie długa historia. Postaracie się wysłuchać jej do końca?-Zapytał po chwili.

Zgodzili się. Nie mieli zbyt wielu opcji do wyboru. Oboje z natury byli bardzo ciekawscy, więc tym bardziej nie zamierzali wychodzić przed poznaniem prawdy.

-Odkąd cię dzisiaj zobaczyłem, od razu wydałeś mi się jakoś dziwnie znajomy. Z początku myślałem, że z kimś cię pomyliłem, ale nie mogłem pozbyć się myśli, że gdzieś już widziałem tę twarz-zaczął.-Twoje imię. Gdzieś je już słyszałem. Dzwoniło, ale nie wiedziałem w którym kościele. Postanowiłem pytać. Ten obiad to była idealna okazja. Nikt z was nie podejrzewał, że nie zadaję tych pytań jedynie z troski o własną córkę.-Uniósł kącik ust.-Powiedziałeś, co prawda nie wprost, że jesteś hakerem. To mi o czymś przypomniało, ale przejdę do tego później. W każdym razie skłoniło mnie to do tego, żeby zapytać o twoich rodziców. Nie pomyliłem się. To był strzał w dziesiątkę.-Przesunął się na fotelu.

-Dobrze, ale skąd wiedziałeś, że to akurat TA kobieta jest jego matką?-Dopytywała Polly.

-Twoja reakcja tylko mnie w tym umocniła. Znam cię na wylot, Polly. Doskonale wiem, kiedy starasz się kogoś chronić.-Spojrzał na nią łagodnie.-Moja żona była wspaniałą kobietą.-Rzucił okiem na bruneta- Nigdy później nie spotkałem nikogo równie pięknego ciałem i duszą jak ona. Żadna inna kobieta nie była w stanie podbić mojego serca. Jestem skazany na spędzenie reszty moich dni, pozbawiony miłości mojego życia.-Wstał, podniósł ramkę z ich wspólnym zdjęciem i podał ją chłopakowi.- Czyż nie była piękna?

Duskwood: Part ITahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon