Rozdział 17

2.6K 136 87
                                    

Wokół było ciemno, jedynym źródłem światła była niewyraźna łuna, która układała się w kształt drzwi. Nagle usłyszała dźwięk przekręcanego zamka. Ktoś otworzył drzwi i do zewnątrz dostało się oślepiające światło. Zobaczyła przed sobą kontur jakiejś postaci. Bała się. Próbowała się poruszyć, ale coś krępowało jej ruchy. Szarpała się, ale ani drgnęła. Do jej uszu dostał się demoniczny śmiech.

-Mówiłem, że się zabawimy.- Odezwał się głos.

Podszedł do niej bliżej, a w ręku trzymał coś błyszczącego. Przyparł ją z całej siły do podłogi. Chciała krzyczeć, ale jej gardło nie mogło wydusić z siebie żadnego słowa. Poczuła zimną stal na swoich plecach, a chwilę później niewyobrażalny ból. Rzucił jej przed oczy kawałek skóry, na którym zauważyła fragment swojego tatuażu.

-Teraz będziesz patrzyła jak ginie.- Szepnął jej do ucha i ustawił w pozycji pionowej.

Nagle zrobiło się jasno i w rogu zobaczyła przywiązanego do krzesła chłopaka. Miał na sobie maskę.

-Jake!- Nareszcie odzyskała głos.

Obok jej twarzy pojawiła się lufa od pistoletu. Wkrótce pocisk, który leciał prosto na niego. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Upadł na podłogę, zupełnie bez życia.

-Nie! Nie! Nie!- Krzyczała z całych sił.

-Polly! Polly, obudź się!- Próbował ją ocucić.

Poderwała się do góry i automatycznie wycelowała ręką w jego stronę. Miała błędny wzrok, kompletnie nie wiedziała co się dzieje. Zablokował jej atak i chwycił jej twarz w swoje dłonie.

-Spokojnie. Miałaś jakiś koszmar.- Starał się ją otrzeźwić.

-Jake, ty żyjesz!- Zawołała i rzuciła mu się na szyję.- Myślałam, że on cię zabił. Widziałam jak do ciebie strzela.- Cała drżała.

-Jestem tu. To był tylko sen- uspokajał ją.- Dlaczego spałaś na kanapie?- Zapytał po chwili.

-Nie mogłam zasnąć, więc przyszłam obejrzeć telewizję.- Odpowiedziała zacieśniając uścisk.

Odwrócił się w stronę telewizora i głęboko westchnął.

-Musiałaś oglądać akurat horror? Wiesz, że nasz mózg odbiera bodźce i przez to, co oglądałaś mógł wykreować taki a nie inny sen?- Pouczał ją.

-Czy ty zawsze musisz się tak wymądrzać?-Lekko się uśmiechnęła.

-Dlaczego po prostu nie przyszłaś spać do mnie?- Nagle zmienił temat.

-Nie zaprosiłeś mnie. Nie chciałam się narzucać- przyznała.

-To tak jak ja- zaśmiał się.- Chodź. Położysz się u mnie.- Wstał biorąc ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni.- Jak często miewasz te koszmary?- Zapytał, kiedy kładł się obok niej.

-Teraz już rzadziej, ale na początku niemal codziennie- westchnęła.- Zazwyczaj śni mi się to samo. Najpierw wycina mój tatuaż, a potem każe mi patrzeć jak cię zabija- opowiadała.

-To dlatego nie lubisz, kiedy ktoś dotyka twoich pleców?- Zadał pytanie, na które i tak znał odpowiedź. Kiwnęła głową.

-Osiągnął swój cel. Od tamtej nocy nienawidzę tego tatuażu. Nie mogę patrzeć na niego w lustrze.- Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

-Ja uważam, że jest piękny.- Obrócił się w jej stronę.- Nie daj sobie wmówić, że się oszpeciłaś. Inaczej on wygra.- Pogładził ją lekko po włosach.

-Naprawdę tak uważasz?- Mrugnął twierdząco oczami.- Dziękuję. To dla mnie wiele znaczy.- Chwyciła jego wytatuowaną dłoń i złożyła na niej pocałunek.

Duskwood: Part IWhere stories live. Discover now