Rozdział 19

2.3K 118 85
                                    

-Cholera- złapała się za głowę.- Przepraszam, nie powinniśmy.- Od razu wstała.

-Polly...- zaczął, ale wtedy w elektronicznej niani usłyszeli płacz dziecka.

Dziewczyna podziękowała w duchu. W tej sytuacji było to dla niej jak zbawienie. Bez słowa ruszyła do pokoju Scotta.
Wzięła niemowlaka na ręce i mocno przytuliła do siebie.

Zorientowała się, że malec jest głodny, więc poszła do kuchni i przygotowała dla niego mleko, według instrukcji zostawionej przez Amber. Nie chciała w tym momencie siedzieć w towarzystwie Jake'a. Nie zniosłaby na sobie jego wzroku. Wróciła więc do pokoju i powoli nakarmiła bratanka. Kiedy zasnął włożyła go do łóżeczka i przez kilka minut czuwała przy nim. Westchnęła cicho i wróciła do salonu.

-Polly, posłuchaj...- zaczął po raz kolejny.

-Nic nie musisz mówić. Wygłupiłam się.- Było jej cholernie wstyd.

-Mam cholerny mętlik w głowie.- Przyznał łapiąc się za włosy.- To wszystko jest dla mnie kompletnie nowe.

-Doprawdy?- Wydukała cicho.

-Nie wiem, co czuję-wyznał.- Z jednej strony nadal jestem na ciebie zły, a z drugiej cholernie mnie do ciebie ciągnie.

-Co mam przez to rozumieć?-Była w kropce.

-Ja...- nie miał pojęcia jak ubrać to w słowa.

-Chciałeś mnie tylko przelecieć?-Warknęła przez zęby.- Jesteś dokładnie taki sam jak inni.- Była nim szczerze zawiedziona.

-To nie tak.- Próbował się tłumaczyć.

-A jak zatem?-Dopytywała coraz bardziej zirytowana. Nie dostała żadnej odpowiedzi. Spuścił wzrok.- Dlaczego mnie wtedy zatrzymałeś? Mogłeś pozwolić mi odjechać.

-Nie wiem. Poczułem, że muszę coś zrobić. Przepraszam- ściszył głos.

-Jesteś kompletnie niezdecydowany. Jednego dnia zachowujesz się, jakby wszystko było w porządku, a kolejnego mnie odtrącasz- rozłożyła ręce.

-Nie wiem co powiedzieć.-Wydawał się być zakłopotany.

-Chyba najlepiej będzie, jak jutro odwiozę cię do domu.-Jej głos się załamywał.

-Wyjdę teraz-westchnął.- Zabrałem wszystkie swoje rzeczy.-Wziął torbę do ręki.- Wybacz.- Wydukał i wyszedł z domu.

-Na przyszłość pamiętaj, że większość ludzi ceni sobie szczerość.- Powiedziała cicho. Nie była pewna, czy w ogóle usłyszał.

Nie próbowała go nawet zatrzymywać. Nie mogła zostawić dziecka samego w domu. Może to i lepiej? Nie będzie miała złudnych nadziei. Tylko dlaczego to tak bardzo bolało? Dlaczego jej serce rozpadło się na milion kawałków po raz kolejny? Położyła się na kanapie i powoli zasnęła, cały czas trzymając w rękach elektroniczną nianię.

Płacz dziecka obudził ją o 6:00 rano. Od razu wzięła je na ręce, przebrała, nakarmiła i siedziała w jego pokoju, opowiadając mu różne, wymyślone przez siebie historie.

-Wychowamy cię na wspaniałego mężczyznę, maluchu. Jesteś dobry i niewinny. Zadbam o to, żeby tak było zawsze.- Pogładziła czule jego małą główkę.- Nie pozwolę na to, żeby ten świat cię zepsuł.

Usłyszała nagle dźwięk przekręcanego zamka.

-Rodzice wrócili.- Uśmiechnęła się i wzięła chłopca na ręce.

-No idź do tatusia.- Przekazała dziecko bratu, kiedy spotkała ich w salonie.- Amber, pochwalisz się?- Puściła oczko do przyszłej szwagierki.

Dziewczyna z dumą zaprezentowała jej swój pierścionek. Miała łzy w oczach, była taka szczęśliwa.

Duskwood: Part IOnde histórias criam vida. Descubra agora