Rozdział 20

2.2K 132 82
                                    

Tymczasem gdzieś nieopodal Duskwood

-Coś ty odjebał?- Dan zapytał prosto z mostu, zanim jeszcze zdążył zamknąć za sobą drzwi.

-Miłe powitanie.- Burknął Jake i opadł na kanapę.

-Dobra.- Westchnął, przyniósł dwie szklanki i wyciągnął spod kurtki butelkę whisky.- Zamieniam się w słuch.- Oznajmił i polał im obu.

-Od początku- wyzerował szklankę.- Po tym jak was odwiozłem, pokłóciliśmy się. Na sam koniec wykrzyknęła, że mnie kocha i po prostu odjechała. Coś mi kazało ją zatrzymać, więc to zrobiłem. Nie mogłem się oprzeć i pocałowałem ją. Została u mnie na noc- opowiadał.

-To chyba dobrze, co nie?- Dan dziwnie na niego spojrzał.

-Dalej jest gorzej-westchnął.- Pojechaliśmy do niej. Znalazłem jej notatki, pamiętnik, czy co to było. W każdym razie opisywała tam mnie. To było coś jak wyznanie miłości. Poznałem jej brata. Opowiadał mi jak bardzo cierpiała z mojego powodu- zacisnął pięści.- Potem mieliśmy popilnować tego dzieciaka. Jakoś tak wyszło, że pocałunek znów się powtórzył, ale wtedy wiesz...prawie poszliśmy o krok dalej-lekko się zaczerwienił.- Znowu wyznała mi, co czuje, a ja kompletnie nie wiedziałem co odpowiedzieć.

-I co dalej?- Brodacz był wyraźnie zaciekawiony.

-Powiedziałem, że nie wiem co do niej czuję. Zarzuciła mi, że chciałem się z nią tylko przespać.- Podrapał się nerwowo po głowie.- Potem wyszedłem.

-Zaprzeczyłeś, prawda? W sensie powiedziałeś, że nie chodzi ci tylko o seks?- Dan musiał się upewnić.

-Nie- spuścił głowę.

-Ty serio jesteś takim kretynem, czy tylko udajesz?!- Uderzył pięścią w stół.- Wyznałeś jej chociaż prawdę?

-Jaką prawdę?- Jake poczuł się zmieszany.

-Doskonale wiesz o czym mówię!- Chłopak nie dał się zwieść.

-Nie przyznałem się do tego. Ona nie może się dowiedzieć! Wiesz o tym tylko ty i niech tak zostanie!- Był stanowczy.

-Kurwa, Jake- pokręcił głową.- To nie jest pierwsza lepsza laska. Ona nie zasługuje na coś takiego-westchnął.- Zastanów się nad tym. Albo powiedz jej prawdę albo zostaw ją w spokoju.

-Ona tego nie zrozumie- zrobił kolejnego łyka.

-Skąd możesz to wiedzieć skoro jej nie powiedziałeś?- Dan nie dawał za wygraną.

-Jak ty zareagowałbyś na jej miejscu?-Dopytywał.

-Pewnie dałbym ci w ryj.- Wzruszył ramionami.

-Właśnie. Dlaczego ona miałaby zareagować inaczej?- Spuścił głowę.

-Bo to Polly. Jebana Matka Teresa naszych czasów!- Uniósł głos.

-Są pewne kwestie, które mogą przerosnąć nawet kogoś takiego jak ona- powiedział cicho.

-Przemyśl, czy w ogóle coś do niej czujesz. Jeśli tak to musisz spróbować być z nią szczery.

-Chyba najlepiej będzie jeśli się wycofam- przyznał ze smutkiem.

-Twoja wola. Bylebyś podjął jedną, konkretną decyzję. Skończ mieszać jej w głowie- głośno westchnął.- Wiesz, że Jessy dzisiaj do niej pojechała?

-Jak to?- Zrobił wielkie oczy.

-Jak to ona, martwiła się i przez te dwa dni gadała tylko o Polly. W końcu do niej napisała, od razu wyczuła, że coś nie gra. Zaprosiła ją do Duskwood, ale ona nie chce tutaj być. Wiadomo dlaczego.-Rzucił mu mordercze spojrzenie.- Po chwili zaprosiła ją do siebie. Jessy oczywiście poleciała jak na skrzydłach.

Duskwood: Part IWhere stories live. Discover now