Rozdział 27

2.1K 123 99
                                    

-Dlaczego to zawsze my obrywamy, a tobie uchodzi wszystko płazem?-Phil zwrócił się w stronę hakera.

-Jakoś nie zauważyłem, żeby rzuciła się w moje ramiona.-Odparł Jake, wstał z kanapy i ruszył w stronę wyjścia.

-Dokąd to?-Nate nagle odzyskał świadomość.

-Do domu, a niby gdzie?-Chwycił za klamkę.

-Teraz? Nie uważasz, że powinniśmy pogadać?-Wydawał się być przejęty całą sytuacją.

-Jeszcze jest jasno, a muszę jakoś wrócić do domu.-Nerwowo spojrzał za okno.

-Pomógłbym wam, ale moja kobieta zabrała samochód. Nawet nie wiem skąd dokładnie odjeżdża autobus do tej waszej dziury. O ile w ogóle takowy jest.-Parsknął śmiechem.

-Jest. Jakieś 5 kilometrów stąd. Raz nim wracałem. Lepiej będzie jeśli wyjdę od razu.-Coraz bardziej się niecierpliwił.

-Napiszę do Jessy. Nie będę tłukł się jakimś brudnym autobusem.-Barman od razu złapał za telefon.

-Widzisz. Kolega załatwi wam podwózkę!-Nate klasnął w dłonie.

-Nie. Dzięki. Nie mam zamiaru dłużej przebywać w jego towarzystwie.-Wskazał ręką na Phila.

-Co ona w tobie widzi?-Burknął barman.-Szantażujesz ją?-Zapytał z szelmowskim uśmieszkiem.

-Odszczekaj to!-Brunet od razu do niego doskoczył.

Phil natychmiast wstał i uniósł lekko głowę do góry, żeby spojrzeć chłopakowi w oczy. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Chwilę później oboje poczuli na swoich klatkach piersiowych czyjeś silne dłonie.

-Ma być spokój.-Nate jednym ruchem ich rozdzielił.-Chodźcie za mną.-Skinął na nich ręką, a oni nie wiedzieć czemu, posłuchali go.

Zeszli po schodach na dół. Brat dziewczyny otworzył masywne drzwi i oto ich oczom ukazało się coś na wzór pokoju do gier. Na środku stał stół bilardowy, na ścianach wisiała tarcza do rzutek. W rogu ustawiona była spora, skórzana kanapa, a przed nią wisiał ogromny telewizor, do którego podłączone zostały konsole starej i nowej generacji.

-Po co nas tutaj przyprowadziłeś?-Jake nie krył swojego zdziwienia.

-Ona była śmiertelnie poważna-zaczął.-Nie zamierzam stracić siostry. Spróbujmy się dogadać. Co może pomóc w tym lepiej niż partyjka w bilarda?-Chłopak najlepiej znał swoją siostrę. Wiedział, że jeśli nic z tym nie zrobi, to nie będzie kolejnej szansy.

-Mamy teraz udawać, że się kumplujemy?-Parsknął Phil.

-Nie. Mamy zachowywać się jak mężczyźni. Nie jest ci głupio, że zbeształa nas taka drobinka jak Polly? Siedzieliśmy tam jak na kazaniu.-Podrapał się po głowie.

-Jakoś sam nie miałeś odwagi się jej przeciwstawić-wytknął mu Phil.

-Bo miała cholerną rację-przyznał Jake.

-Ona mnie czasem przeraża.-Nate aż się wzdrygnął.

-Ciesz się, że nie dostałeś od niej w twarz.-Barman nie mógł pogodzić się z tym, że go uderzyła.

-Należało ci się. Po co zrzuciłeś te zdjęcia?-Brat dziewczyny lekko się poirytował.

-Po prostu-wzruszył ramionami.

-Jesteś odrażający! Przecież masz dużo więcej, bardziej pikantnych zdjęć. Wykorzystujesz naiwność tych wszystkich dziewczyn. Rzygać mi się chce, kiedy na ciebie patrzę.-Haker spoglądał na niego nie kryjąc obrzydzenia.

Duskwood: Part IWhere stories live. Discover now