-Ale tu jestem. - uśmiechnęłam się do niego krzepiąco. - Wszystko jest dobrze.

-Tak, ale... - drzwi od sali otworzyły się a moim oczom ukazała się młoda kobieta pchająca szklany wózek.

Mój oddech zatrzymał się na krótką chwilę a ręce drżały z obawy. I wtedy to się stało. Kobieta wzięła dziecko na ręce i szła z nim w moją stronę. Zbliżyła się do mnie nic nie mówiąc i tak po prostu położyła je na mojej piersi. Cisza, która panowała między nami była ciężka.

-Jest śliczny. - wyszeptała w moją stronę ze szczerym uśmiechem a ja zaczęłam mu się przyglądać. Spał delikatnie wykrzywiając swoje usta. Zaskoczyły mnie tylko jego włosy. Były czarne i gęste. Był malutki i bezbronny.

-Tak. Jest cudowny. - przytaknęłam jej przenosząc wzrok na jej oczy.

-Jak dasz mu na imię? - stanęła w bezpiecznej odległości od łóżka cały czas patrząc to na mnie to na dziecko.

-Rafael. - to imię opuściło moje usta szybciej niż pomyślałam.

-Ślicznie. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej - Muszę już iść ale gdybyś czegoś potrzebowała wystarczy, że zadzwonisz. - wskazała na dzwonek nad moją głową.

-Dziękuję. - wyszeptałam a kobieta zniknęła za drzwiami.

-Jesteś pewna? - Aaron cały czas przyglądał mi się ze zdziwioną miną

-Pewna czego? - zmarszczyłam brwi nie chcąc w żaden sposób się poruszyć

-Tego imienia. - przewrócił oczami a mój żołądek zacisnął się zbyt mocno.

-Nie. - westchnęłam - Ale już wybrałam. - zamknęłam oczy i czułam dziwny spokój.

Spokój, którego nigdy nie doświadczyłam. Nie miałam nikogo bliższego niż to dziecko a świadomość tego, że był już obok działała na mnie kojąco. Wiedziałam, że będzie dla mnie a ja będę dla niego. Był całym moim światem. Przynajmniej tak myślałam.

***

Ze snu wyrwała mnie tak dobrze znana mi melodia. Otworzyłam oczy a światło, które wpadało przez duże okna poraziło mnie swoją silą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zorientowałam się, że jestem sama. No prawie. Rafael w dalszym ciągu słodko spał w swoim łóżeczku. Telefon nieprzerwanie dzwonił. Sięgnęłam ręką do szafki obok łózka i pospiesznie odebrałam nie zwracając uwagi na to kto dzwonił.

- Dzień dobry, Noelle. - usłyszałam znajomy głos po drugiej stronie - Przepraszam, że dzwonię. Pewnie potrzebujecie odpoczynku.

-Strasznie przepraszam za tamtą sytuację. - zaczęłam się tłumaczyć kiedy po drugiej stronie usłyszałam śmiech, który rozlał się ciepłem po moim ciele

-Nie przepraszaj. Byłem bardziej zszokowany niż Ty. - jego dobry nastrój nie ustawał - Dzwonię, ponieważ nie zdążyłaś mi złożyć kilku podpisów.

-Przepraszam. - westchnęłam głośno - To wszystko działo się tak szybko

-Nie przepraszaj mnie za wszystko. - skwitował krótko - Bardziej chciałem się dowiedzieć jak się czujecie ale nie wyglądałoby to dosyć profesjonalnie jeżeli tylko do tego użył bym Twojego numeru.

-Um... - zamilkłam na kilka sekund. - Teraz już dobrze. Nie wiem kiedy wyjdę ze szpitala i będę w stanie przyjechać to podpisać. Przykro mi. W obecnej sytuacji może być ciężko.

-To nie problem. - rzucił jakby tylko na to czekał - Jeżeli nie będzie Ci to przeszkadzało mogę przyjechać dziś do Ciebie. Obiecuje, że nie zajmę Ci dużo czasu.

Straciłam CięМесто, где живут истории. Откройте их для себя