1. Nie pozwalam Ci.

Start from the beginning
                                    

Nasza rodzina jednak tego nie zrozumiała. Nawet nie próbowali tego zaakceptować. Jego matka wyrzuciła go z domu i pamiętam jak płakałam kiedy mówił mi, że musi wyjechać. Dopiero z czasem zrozumiałam jak ciężko mu było i dlaczego postanowił podjąć taką decyzję.

-Co tu robisz? – wyrwałam się po chwili z jego uścisku i zaprosiłam do domu.

-Pewnie to samo co Ty. – uśmiechnął się do mnie krzywo – Nie mogłem przegapić ostatniego pożegnania osoby, która mnie tak potępiała. Przyjechałem przed chwilą i znalazłem jeszcze miejsca w żadnym hotelu. Pomyślałem, że może tu ktoś będzie i tak się tu znalazłem. – uśmiechnął się do mnie – Mów co u Ciebie. Widzę, że trochę się pozmieniało. – spojrzał na mój brzuch a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że obciskała go koszulka na ramiączka. – Jesteś w ciąży? – powiedział podekscytowany – Znalazłaś księcia na białym koniu? – zaśmiał się

-Raczej klona diabła. – podsumowałam wchodząc w głąb domu.

-Co? – usłyszałam za sobą jego głos.

-Długa historia. – odparłam siadając na kanapie

-Mamy dużo czasu. – dołączył do mnie i wpatrywał się w moje oczy. – Mogę – zsunął wzrok na mój brzuch a ja skinęłam głową.

Jego duża dłoń przylgnęła do mojego ciała a ja poczułam dziwne ciepło. Może dlatego, że zamknęłam oczy a moja wyobraźnia po raz kolejny płatała mi figle. Wyobrażałam sobie, że to on.

-Kopie? – wyrwał mnie z zamyślenia

-Czasami. – mruknęłam z niezadowoleniem

-Chłopiec czy dziewczynka? – wyglądał naprawdę na szczęśliwego.

-Nie wiem. – skrzywiłam się i odsunęłam od niego.

-Jak to nie wiesz? – skarcił mnie wzrokiem.

-Jak Ci opowiem to zrozumiesz. – spojrzałam mocno w jego oczy. – Tylko nikt się nie może o tym dowiedzieć. Z kimkolwiek byś nie rozmawiał pamiętaj o tym. Żadnego słowa o tym. – wskazałam ręką na swój brzuch na co skinął głową.

Zaczęłam opowiadać mu swoją historię wolno i dokładnie tak aby nie pominąć żadnego szczegółu. Robiłam to pierwszy raz od kilku miesięcy a bolało mnie to dokładnie tak samo jakby stało się to wczoraj.

Kiedy skończyłam wydawał się być w szoku. Patrzyliśmy na siebie kilka minut.

-Nigdy nie lubiłem tego dzieciaka. – podsumował – Zawsze był zbyt pewny siebie nawet jak miał kilka lat. A za to co Ci zrobił powinienem połamać mu wszystkie kończyny. Co za chuj. – kręcił głową z niedowierzaniem.

- Daj spokój. – westchnęłam cicho – Nie cofniemy czasu. Mogłam tu nie przyjeżdżać. Uniknęłabym tego. Mogłam chociaż nie zatracać się w nim na tyle. – wzruszyłam ramionami – Płacę za swoje błędy. – skierowałam się w stronę kuchni po wodę gdy poczułam, że coś w moim brzuchu się ruszyło. Nie coś a ktoś.

-Jak to teraz widzisz? – krzyknął w moją stronę

-Pożegnam jutro babcię i wrócę do swojego dawnego życia. – tak było – Mam indywidualne nauczanie więc skończę tą szkołę. Na razie musze odpuścić sobie studia ale kiedyś na nie pójdę.

-Nie możesz w tym być sama. Powinien wiedzieć. – podszedł w moją stronę na co zesztywniałam.

-Musiałabym najpierw umrzeć. – powiedziałam oschłym tonem. – Pójdę się położyć. Jutro ciężki dzień. – pożegnałam się z chłopakiem i po chwili zatopiłam się w ciepłej pościeli.

Straciłam CięWhere stories live. Discover now