Forgetting envies ~ Rozdział 20

Comenzar desde el principio
                                        

— Mistrzu. — Na środek placu wyszedł Lan Zhizhui. — Musimy wysłuchać A—Qing do końca. Tylko ona zna więcej szczegółów i... — urwał, dopiero po chwili zauważając przerzuconego przez ramię Wei Wuxiana. — Mistrzu?

— Hej, drogi uczniu! — zawołał Wei Wuxian. — Was też tak karał? Z tym Nieśmiertelnym Mistrzem, to nie ma jednak żartów. Chwila nieuwagi i...

Lan Wangji puścił Wei Wuxiana na ziemie i ruszył dalej, nie oglądając się za siebie.

Chłopaka rozbolały od upadku pośladki. Obił sobie dwa i do tego porządnie, choć nawet ból nie mógł go powstrzymać przed droczeniem się z Lan Zhanem.

— Musisz być delikatniejszy, trochę za ostro ze mną postąpiłeś.

— Milcz.

Rozrysował w powietrzu zaklęcie milczenia i odepchnął je w kierunku chłopaka. Usta natychmiast mu się zamknęły, zablokowane jednym, silnym znakiem, które mijało dopiero po określonym czasie, a wcześniej Lan Wangji nie zamierzał go wycofywać.

— Opowiedz nam dalszą historię — zwrócił się do A—Qing.

— He? — zdziwiła się. — Tak, to znaczy, tak. Mam niewiele do powiedzenia. Nie znam powodów. Nie wiem, co dalej planuje. Nie jestem także pewna, gdzie znajduje się mój brat.

— Pewna? — Lan Zhuzhui złapał ją za słówko. — Czyli masz podejrzenia?

— Ja... — zawahała się. To nadal był jej brat — jedyna osoba, która zwróciła się ku niej z wyciągniętą ręką, gotowa w każdej chwili ją pochwycić, gdyby A—Qing tonęła. Zawsze przynosił jej cukierki, chowając dwa pod poduszkę, kiedy myślał, że spała. Nie odmówił jej nowych książek, ubrań, dwa razy do roku chodzili do kina, umawiali się na wspólne wieczory z książką i nieustannie nabijali ze słynnych chińskich zapaśników

Dziewczyna zacisnęła palce na mundurku. Jej zdenerwowanie zauważył Wei Wuxian — zaklęcie milczenie nadal na nim działało, Lan Wangji niekoniecznie chciał je odwołać, więc zaczął trącać przyjaciela po ramieniu.

— To twój brat — domyślił się. — Dlatego musisz mu pomóc. Zemsta nie prowadzi do szczęścia. Ona go zniszczy.

— Myśli Mistrz, że tego nie wiem! — odkrzyknęła mu. — Od początku się domyślałam, że tak to się skończy, że on nie przestanie, że zniszczy wszystko, co zastanie na swojej drodze. Ale on nie chce zemsty, a... a... kogoś ocalić. Kogoś przywrócić do życia.

Lan Shizhui wzdrygnął się. Przeniósł wzrok na Wei Wuxiana, na osobę, która faktycznie wróciła do życia i była dowodem na to, że jest to możliwe.

— Czy wiesz kogo pragnie przywrócić do życia? — kontynuował Lan Wangji.

Pokręciła głową.

— A wiesz, gdzie może się ukrywać? — pytał dalej.

Tu ogarnęły ją wątpliwości.

Nie powinna zdradzać brata, ale sumienie dręczyło ją za mocno. Twarze ludzi, których zabiła, żywiły się nią. Zniosła to przez cały dzień, dłużej nie da rady...

— W domu jego babci — wydusiła z siebie. — Mieszka na przedmieściach, w takim domku między blokami. Jako jedyna nie chciała sprzedać deweloperowi swojej działki.

— Aaa! To ta kobieta, co powiedziała gazetom, że wnuk chętnie sprzeda posesję, ale dopiero po jej śmierci? Że w tym domu się urodziła, żyła i w nim umrze? — wypalił Wei Wuxian. Zaklęcie w końcu go puściło.

— Brzmi jak moja babcia. — A—Qing zaśmiała się słabo. — Robi najlepszy smażony ryż z warzywami. Całe życie była położną, kochała swoją pracę. Kobiety często do niej przychodziły, nawet kiedy już przeszła na emeryturę. Dla mnie... — Otarła twarz z łez. — Dla mnie to najlepsza babcia pod słońcem. Grałyśmy razem w różne gry. Ma ich wiele, szczególnie uwielbiała go. Podobno była to pamiątka po dziadku. Nigdy... Nigdy go nie poznałam. Ale... Ja... Proszę was, nie przestraszcie jej. Jest chora. Nie mogę stracić i babci. Nie mogę. Ona... Ona...

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora