30.Cud

1.4K 39 18
                                    

Ociężale przeciągnęłam się, spoglądając na siedzącą przede mną brunetkę. Wpatrywała się we mnie podejrzliwe co wywołało u mnie lekkie speszenie. Jadłam swoje tosty, ale jej natrętny wzrok nie dawał mi spokoju. Rzuciłam jej pytające spojrzenie, jednak ta siedziała cicho jak grób. Wstałam od stołu najszybciej, jak mogłam i przeszłam do kuchni. Zmyłam po sobie wszystkie naczynia. Kiedy się odwróciłam, o mały włos nie podskoczyłam ze strachu. Złapałam się teatralnie za serce, wpatrując się w niewzruszoną dziewczynę, która stała dosłownie za mną. Gorzej niż w horrorach.

Zwłaszcza, że to nie żadna zjawa, czy potwór spod łóżka tylko Steph. Najgorsze co może być.

-Steph możesz mi w końcu powiedzieć o co ci chodzi?- Jej mina momentalnie stała się kapryśna.

-Możesz mi powiedzieć, po co organizujesz dziś to kółko różańcowe?- Ahh więc to dlatego chodzi jakaś strata.

Będąc w dobrych relacjach z Jose stwierdziłam, że dobrym pomysłem będzie zebrać resztę i zakończyć topór wojenny. Ethan wrócił dopiero wczoraj, dlatego też postanowiłam zaprosić go wcześniej, by znał całą sytuację.

-Steph proszę cię.- Spojrzałam na nią pobłażliwe.- Nie byliśmy razem, więc to wolni ludzie.- Prawie wolni. Znaczy nie teraz wolni. Wiecie, o co chodzi.

Nim brunetka zdarzyła jakkolwiek odpowiedzieć, rozbrzmiał się dźwięk dzwonka. Okej Steph, jak Steph da się mniej więcej ogarnąć, ale Ethan...
Zaczynam się obawiać o własne życie. Gdy podeszłam do holu, ten był już w środku. Biały jak śnieg uśmiech wprawił mnie w niesamowite szczęście.

Tęskniłam.

-Liv!-Krzyknął radośnie, podbiegając w moją stronę i zamykając moje ciało w ciasnym uścisku.

-Tak jak ciebie też.- Odezwała się brunetka, która stała w futrynie drzwi.

-Nie dodawaj se.- Jego uszczypliwość jak zwykle subtelna i pełna wdzięku. Puścił mnie i udając ogromne zmęczenie ruszył w stronę dziewczyny.

-Mów, jak tam było? I co, z kim robiłeś.- Złożyłam ręce na krzyż, przechodząc na wygodną kanapę.

-Nastrój mam taki miłosny, że chyba sam siebie wyrucham.- Odparł, siadając blisko mnie.- Za to wy wyglądacie, jakby nikt was dawno nie ruchał.- Przejechał wzrokiem wpierw po mnie, a następnie brunetkę.

-Może mu powiesz, co tak naprawdę tu robi?- Spuściła wzrok, udając zapatrzoną w swoje paznokcie.

-Olivia?-Odezwał się pytająco.

-Steph.-Zabijałam ją wzrokiem.

-Ethan.-Zwróciła się do niego, ale wciąż patrzyła w moją stronę.

-Co zrobiłaś?- Spytał spokojnie, jednak widziałam w jego oczach chęć mordu. Zupełnie, jakby doskonale wiedział, o co chodzi.

Proszę zróbcie mi ładny pogrzeb.

***
Poczułam ogromną ulgę, przekazując mu wszystko, co leżało mi na sercu. Tętno miałam tak niskie, że jedną nogą byłam już w innym świecie, jednak wciąż tkwiłam w tym. Nie chciałam patrzeć mu w oczy, bo wiem, że dostrzegłby w nich wstyd pomieszany z gorzką goryczą. Wszystko prócz wyrzutów sumienia. Każdy kawałek mnie był rozżalony, ale żaden nie żałował. A może to tylko wymówka by nie patrzeć na zawiedzenie w oczach chłopaka.

Czasami przed snem wyobrażam sobie jak wyglądałoby moje życie, gdyby nie przypadkowe spotkanie Dove. Może teraz nasza trójka byłaby na kolejnym wspólnym wyjeździe, albo na imprezie, gdzie wszyscy razem się bawimy bezmyślnie. Nikt nie musiałby myśleć co będzie jutro. Ważne by było co jest teraz. Mimo wszystkich sprzeczności, jakie nam dano chyba nie żałuje niczego. A może mam po prostu uśpione aspekty zdrowego rozsądku.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 01, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Drive awayWhere stories live. Discover now