19.Diabeł tkwi w szczegółach

2K 64 73
                                    

Ta złość, a zaraz smutek przewijały się dookoła mnie. Dopiero co mieliśmy tą jedną chwilę, która dała mi znikomą już nadzieje. Przed nami stała właśnie pół naga niezbyt wysoka ciemna blondynka z krótkimi do ramion włosami. Jej twarz była dość mocno zarysowana wyraźnie zapadniętymi policzkami i jeszcze ten kolczyk w wardze.

Kiedy tylko mnie zauważyła, a raczej moją szczękę, którą wciąż zbierałam z podłogi jej mina z wesołej i uśmiechniętej zmieniła się w poważną, ale równie zaskoczoną. Kto by się spodziewał tak niezręcznej sytuacji.

-Ja już pójdę.- Wyszeptałam, czując wyraźną chrypę.

Wstałam z kanapy, chcąc jak najszybciej stamtąd wyjść, ale zdążyłam zrobić ledwie krok, a brunet znalazł się przede mną.

-To nie jest to, na co wygląda.- Widziałam w tych szarych tęczówkach nutę niepewności, jednak wiecie co? Nie dam mu sobą tak pomiatać.

To definitywny koniec z Bryce'm Wood'em.

-Jasne, że nie.- Uśmiechnęłam się sztucznie i skierowałam się do wyjścia, ale nim zdążyłam wyjść z pokoju poczułam czyjaś rękę na moim ramieniu co mnie zatrzymało.

-To na prawdę inaczej, niż wygląda.- Usłyszałam dość nisko głos.- On jest...- Nie dałam jej dokończyć, zrzucając jej rękę.

-Nie przypominam sobie momentu, w którym przeszliśmy na ty.- Warknęłam niezbyt miło w jej stronę.- A teraz wybacz, ale mam ważniejszy sprawy na głowie.- Podeszłam bardzo blisko niej mówiąc to, aby następnie odejść z podniesioną głową.

Czuje satysfakcję.

Wyszłam z domu mocno, trzaskając za sobą drzwiami przez co później się straciłam, bo mogłam zachować spokój i pokazać, że wcale mnie to nie obchodzi, ale no już trudno.

Wsiadłam do mojego jeepa i kiedy dosłownie już zaczęłam wyjeżdżać drzwi domu gwałtownie się otworzyły, a w nich znalazł się chłopak. Tyle na od siebie różni. Nawet się nie zawahałam, odjeżdżając spod podjazdu bruneta. Nie ma już odwracania się za siebie teraz jest tylko to, co przede mną.

W około piętnaście minut dojechałam już pod swój dom. Na podjeździe wciąż stało niebieskie audi, więc mój ulubiony menel jeszcze jest w domu i oby poprawił mi humor swoim bzdurnym gadaniem.

Upewniłem się, że zamknęłam samochód i podążyłam w stronę wejścia. Będę się srogo tłumaczyć.

-Już jestem.- Lekko krzyknęłam, wchodząc do domu, na co dwójka największych plotkar zleciała się jak komary do światła.

-Opowiadaj, jak na spowiedzi drogie dziecko, a może dam ci mojego lizaka.- Och tak te teksty nigdy mi już z głowy przez niego nie wylecą.

-Zrobiliście coś dobrego?- Zmiana tematu? Nie po prostu pachnie mi tu czymś słodkim co znaczy, że musieli zrobić coś dobrego.

-Naleśniki, ale najpierw mów co się dzieje.- Wtrąciła brunetka.

Nie przedłużając dłużej ominęłam ich i przeszłam do salonu, w którym następnie stanęłam, odwracając się, a za mną stała już wesoła gromadka.

-Byłam u Bryce'a.- Zaczęłam, wydymając lekko usta.-Szukają sprawcy wypadku.- Przygryzłam policzek od środka. Wiedziałam, że będą wiedzieć o co chodzi.- Później też się całowaliśmy, a ze schodów zeszła szczupła brunetka w samym ręczniku.- Powiedziałam to szybciej, niż kiedykolwiek w życiu.- To, co jednym to śniadanie? Zrobiłam się bardzo głodna.- Złapałam się za brzuch i chciałam przez w środku nich, jednak z jednej strony poczułam rękę Ethan'a, a z drugiej Steph.

Drive awayDove le storie prendono vita. Scoprilo ora