2. Trafiła kosa na kamień

4.9K 119 46
                                    

*3 miesiące później*

Leniwie przeciągnęłam się na wygodnym łóżku i powoli uchyliłam powieki. Ostre światło odbijało mi się w oczach dlatego szybko i niepohamowanie zaczęłam mrugać. Odwróciłam głowę w prawą stronę i popatrzyłam na zegarek. Siódma trzydzieści cudownie ...
Nawet w wolne muszę wstawać tak wcześnie?
Zwlokłam się powolnie z łóżka i popatrzyłam na siebie w wolnostojącym lustrze. Nie jest tak źle. Kogo ja oszukuję wyglądam jak siedem nieszczęść. Rozciągając się weszłam do swojej łazienki i zaczęłam ściągać z siebie przyjemna satynę. Odkręciłam ciepłą wodę, która momentalnie przyjemnie pokryła moje ciało. Sięgnęłam w stronę białej buteleczki i wylałam małą zawartość na dłoń, w tamtym momencie zapach kojącej wanilii w ułamku sekundy dotarł do moich nozdrzy. Rozprowadziłam płyn po całym ciele i czułam jak całe naprężenie mojego ciała znika.

Po piętnastu minutach wyszłam z kabiny i sięgnęłam w stronę bawełnianego materiału, opatuliłam się nim i skierowałam się w stronę dużej umywalki. W jedną dłoń złapałam niebieską szczoteczkę do zębów, a w drugiej trzymałam białą pastę, którą następnie nałożyłam na szczoteczkę. Kiedy myłam już swoje zęby przyglądałam się swojemu odbiciu w ogromnym lustrze. Ciemne sińce pod oczami były wyraźne z odległości 10 metrów. Mokre kosmyki włosów opadały swawolnie na czoło, a po policzkach spływały krople zimnej wody. W półce obok kabiny znalazłam suszarkę i podłączyłam ją do gniazdka obok lustra. Poczułam letni nawiew na mojej skórze przez co gęsia skórka przybyła niemalże od razu.

Wyszłam z łazienki i podeszłam do drzwi obok. Otworzyłam je szybkim ruchem i weszłam do środka zapalając światło. Moim oczom ukazały się półki z równo poukładanymi ciuchami. Podeszłam do powycieranych jeansów, a następnie w stronę czarnej opinające bluzki, z krótkim rękawkiem. Zdjęłam z siebie opatulony ręcznik, który spadając zrobił odbijający się cichy stukot. Sięgnęłam po pierwszy lepszy komplet bielizny, która znajdowała się w stawce obok. Wyciągnęłam jasno kremowy komplet koronkowej bielizny, aby następnie szybkim ruchem nałożyć ją na ciało. Naciągnęłam sprawnym ruchem strzępione jeansy i nałożyłam opinającą czarną bluzkę.
Wyszłam z małego pomieszczenia przymykając za sobą białe drzwi. Usiadłam brzy toaletce z okrągłym lustrem i odsunęłam pierwszą szufladę i wyciągnęłam z niej podkład, korektor i tusz do rzęs.

Po dziesięciu minutach byłam gotowa. Ostatni raz spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę dziewiątą.

Zeszłam powolnym krokiem po schodach i pokierowałam się w stronę kuchni. W drodze do niej słyszałam, że ktoś już tam jest.

-Kochanie, wstałaś już?- zdziwiona kobieta podeszła w moją stronę i złożyła krótki pocałunek na moim czole.

-Od trzech miesięcy tak wcześnie wstaje. Mój organizm przyzwyczaił się przez to, że tak wcześnie chodziłam na uczelnie.- podeszłam do wyspy kuchennej i usiadłam na jednym z wyższych krzeseł.

-Za cztery dni razem ze Stephani macie wakacje i wtedy nie dam ci tak wcześnie wstawać.- Pogodnie podała mi talerz z trzema naleśnikami polanymi malinową polewą. Jak można tak cudnej kobiety nie kochać.- A teraz jedz.

-Dziękuje.- odpowiedziałam jej miłym uśmiechem i zabrałam się za zjadanie tego śniadania bogów.

- Kochanie ja idę do pracy powiedz proszę Stephanie, że śniadanie ma na blacie.- wychodząc z kuchni popatrzyłam się w jej stronę i z pełną buzia pomachałam głową na znak, że zrozumiałam.

Kobieta opuściła kuchnie, a następnie trzask drzwi odbił się głuchym echem.
Po kilku minutach usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach i zmierza w moim kierunku. Przekręciłam głowę w tamtą stronę i dostrzegałam wysoka brunetkę z kręconymi włosami miała na sobie krótkie czarne spodenki i kolorowy top na ramiączka. Włosy opadały jej samowolnie na ramiona, a makijaż jak zwykle miała delikatny. Dziewczyna szła w moją stronę z wielkim bananem na twarzy.

Drive awayWhere stories live. Discover now