12

1.5K 33 3
                                    

Patrząc cały czas na ludzi piłam swoje Mojito. Fascynowała mnie ta obserwacja. Po ruchach czy sposobie patrzenia można było odczytać zamiary otaczającego mnie  społeczeństwa. U jednych było to pożądanie, u innych widziałam radość, a niektórzy byli obojętni lub neutralni. Po około dwudziestu minutach skończyłam pić drinka. Gapienie się na obcych znudziło mi się po takim czasie, dlatego postanowiłam iść w końcu na parkiet. Kolejny raz przepchnęłam się przez tłum aż dotarłam na środek parkietu. Aktualnie puszczali latynoskie hity, więc zaczęłam się ruszać w ich rytm. Moje ruchy były seksowne, ale nie wyzywające. Tańcząc tak przystawiało się do mnie kilku facetów proponując mi seks, ale odmawiałam tłumacząc im, że nie interesuje mnie przygoda na jedną noc. Niektórzy byli nachalni lecz bez problemu sobie z nimi poradziłam. Co jak co ale nienawidzę gdy ktoś narusza moją przestrzeń osobistą bez mojej zgody. Niech lepiej idą do tych szmat tańczących kawałek dalej, które tylko czekają na to, żeby ktoś je porządnie wypieprzył. Nigdy nie rozumiałam jak można nie szanować siebie i swojego ciała. Skoro musisz się zaspokoić to użyj wibratora lub znajdź sobie stałego partnera. Nie musisz wchodzić z nim w związek możecie mieć po prostu czysty układ jak przyjaciele z korzyściami czy coś. Dobra miałam się wyluzować, więc pora wczuć się w rytm. Zamknęłam oczy poruszając ciałem do piosenki Mayores Becky G i Bad Bunny'ego. Kręciłam biodrami, a rękami sunęłam wzdłuż swojego ciała. W pewnym momencie poczułam jak ktoś chwyta mnie za biodra przyciągając do siebie. Silne męskie dłonie przycisnęły mnie do umięśnionego torsu. Aż przeszedł mnie elektryzujący dreszcz. Jego dotyk był gorący. Na szczęście nie tylko on tak na mnie działał. Czułam na pośladkach dość sporą erekcję. Otworzyłam oczy kontynuując taniec. Zaczęłam się coraz bardziej ocierać o nieznajomego. Ten nie pozostał mi dłużny. Przeniósł swoje dłonie na moją talię sunąc nimi w górę oraz w dół. Po chwili poczułam jak nachyla się do mojego ucha.

- Nie wiedziałem, że Pani Prokurator chodzi do takich miejsc - wychrypiał bardzo dobrze znany mi głos

Powoli odwróciłam się przodem do Domenico zarzucając ręce na jego kark. Splotłam je na jego szyi kiwając się do kolejnej piosenki.

- A ja nie wiedziałam, że taki sztywny biznesman umie się jednak rozerwać - szepnęłam w jego usta

Skoro sam zaczął to czemu by go trochę nie po prowokować. Niech wie, że ze mną się nie zadziera. Nie jestem kimś kim można rządzić. Co to to nie. Myśli, że mnie wkurzy takim tekstem to się grubo myli. Już ja ci pokażę myślę. Ja to nie inne, które mdleją na jego widok. Całe szczęście wypiłam tylko jednego drinka, więc ze spokojem mogę trzeźwo myśleć.

- Sztywny biznesman tak? - zapytał zsuwając ręce na moje pośladki

Ścisnął je delikatnie przyciągając mnie bliżej siebie. Wyraźnie czułam jego wzwód. Byliśmy tak blisko siebie, że nie dało się nawet wcisnąć kartki papieru między nasze ciała. Poczułam uderzenie gorąca spowodowane jego bliskością. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Już miałam się odezwać, gdy on kontynuował:

- Nawet nie masz pojęcia jak ten SZTYWNY biznesman potrafi się bawić

- Masz rację nie wiem, ale podejrzewam, że jego zabawą jest granie w bingo z własną babcią - rzekłam uśmiechając się słodko

- Jesteś bardzo wyszczekana panno Diaz - odpowiedział

- Skąd wiesz, że panna a nie pani? - spytałam podnosząc jedną brew w górę

Przybliżył swoją twarz do mojej mówiąc:

- Ponieważ nie masz obrączki oraz sprawdziłem cię - uśmiechnął się zawadiancko

- Kto by pomyślał, że Pan Sorrentino będzie szukać informacji o pani prokurator - zakpiłam

- No cóż muszę wiedzieć kto mnie reprezentuje

- Ah no tak bo jeszcze okaże się, że prokurator jest złodziejem - zaśmiałam się

- Jest pani bezczelna, Pani Diaz - wyszeptał

- To już nie panna? 

- Do tego pyskuje. Nie uważasz, że jesteś dziś niegrzeczna - rzucił

- I co może mnie ukażesz - zaśmiałam się drwiąco

- Nie prowokuj bo nie wiesz na co mnie stać - wymruczał do mojego ucha - Poza tym kusząca propozycja - kontynuował zahaczając o brzeg mojej sukienki

Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka co zauważył uśmiechając się triumfalnie. Szlag warknęłam w myślach.

- Nie jestem twoją własnością, żebyś mógł mnie kazać - warknęłam zła - A teraz przepraszam, ale na mnie już pora - dokończyłam

Odplątałam swoje ręce, odepchnęłam się lekko od jego torsu i odwróciłam z zamiarem odejścia. Niestety nie było mi to dane, ponieważ Domenico złapał mnie za nadgarstek przyciągając do siebie. Jego uścisk był żelazny, jednak nie bolesny.

- Nie testuj mojej cierpliwości dobrze ci radzę - syknął w moją stronę

- Nie jestem twoją własnością abyś mi rozkazywał - powiedziałam wściekła

- Sama się doigrałaś - mruknął

- Co? - zapytałam zdezorientowana

I nim się obejrzałam złapał mnie w pasie przerzucając sobie przez ramię. Tak mnie trzymając zaczął iść w stronę wyjścia.

- Ej moja torebka! - rzuciłam podniesionym głosem waląc go po plecach

- Raffaele z Arturo ją wezmą - odparł idąc dalej - Nie wierć się, ponieważ nic ci to nie da - dodał po chwili

Prychnęłam na jego słowa, ale zaprzestałam swoich ruchów gdyż wiedziałam, że nie mam z nim najmniejszych szans. Jego dwa metry i wyrzeźbiona sylwetka robiły swoje. Pieprzony dupek mruknęłam w myślach. Kim on do cholery jest, żeby się tak rządzić?! Teraz się zastanawiam czemu zgodziłam się wziąć jego sprawę. Ponieważ jest niesamowicie przystojny i seksowny podsunęła mi moja podświadomość. Och zamknij się warknęłam. Nie potrzebowałam jeszcze większego dobicia. Ale najwidoczniej nawet moja własna podświadomość była przeciwko mnie. Owszem Sorrentino pociągał mnie fizycznie, ale po tak długiej przerwie od seksu jak w moim przypadku to chyba normalne. W każdym razie po kilkunastu minutach mężczyzna zatrzymał się przy samochodzie. Otworzył drzwi, wsadził mnie do środka i zamykając drzwi udał się na drugą stronę. Nawet nie próbowałam wysiąść, ponieważ widziałam jak zamknął auto pilotem. Zrezygnowana czekałam aż zasiądzie za kierownicą. Kiedy to uczynił odpalił silnik wyjeżdżając z parkingu. Zostawiliśmy klub za sobą. Przez chwilę jechaliśmy w ciszy, jednak nie wytrzymałam i spytałam się:

- Gdzie jedziemy?

- Do mnie - odpowiedział

- Zajebiście - mruknęłam pod nosem

- Mówiłaś coś? - zapytał

- Nie, nic - odparłam

Odwróciłam się do okna podziwiając miasto. Nowy Jork był cudownie podświetlony nocą. Skoro nie miałam zbytniego wyboru napawałam się widokiem za szybą. Podziwiałam miasto tętniące życiem. Mimo, że była noc Nowy Jork wcale nie spał.



Hejka! Witam w nowym rozdziale. Za tydzień będzie kontynuacja i zrobi się jeszcze bardziej gorąco. Nie będę spoilerować, ale akcja się rozwinie. Pod jakim kątem zobaczycie. Możliwe, że opiszę tą klubową sytuację z perspektywy naszego głównego bohatera, żebyście mieli odczucia obu stron. Ale co finalnie z tego wyjdzie to nie wiem. Nic nie obiecuję. A póki co trzymajcie się. Do następnego! Buźka!

El amor vencerá todoWhere stories live. Discover now