6

2.3K 47 4
                                    

- Niech się zastanowię - odparłem oschle

Specjalnie przerwałem robiąc dramatyczną pauzę. Nasz dłużnik od razu spojrzał na mnie z nadzieją, że mu jednak odpuszczę. Szkoda, że nie wiedział iż to było złudne pomyślałem. Malujący się strach na twarzy chłopaka wszystko mi wynagrodził. Podszedłem do niego powolnym krokiem i nachyliłem się nad nim szepcząc:

- My nie dajemy czasu, my go zabieramy – na moje słowa gościu jeszcze bardziej zbladł

Po chwili odsunąłem się kiwając głową w stronę Enzo. Mój przyjaciel nie musiał pytać o co chodzi, on już to wiedział. Podszedł do mnie podając mi jedną z moich zabawek. Uśmiechnąłem się cynicznie zakładając srebrny kastet na prawą dłoń, a następnie wymierzyłem cios Colinowi. Powtórzyłem ten ruch jeszcze dwa razy aż jego twarz była zmasakrowana, a ja ociekałem na rękach jego krwią. Zaprzestałem swoich czynów, aby wyjaśnić jeszcze jedną sprawę.

- Powiedz mi – jak zwykle teatralna pauza – Dlaczego chciałeś nawiać? Siedząc tu mówiłeś mi, że spłacisz wszystko co do grosza. To kurwa wytłumacz mi jakim cudem chciałeś uciec skoro masz jak spłacić dług – warknąłem

- Ja naprawdę nie chci... - wyrzucił cicho ale mu przerwałem

- Gówno mnie to obchodzi. Jak myślisz jak zareaguje twoja siostra kiedy wyląduje w burdelu? – zadałem retoryczne pytanie kontynuując – Zdziwiony? Jeśli tak to jesteś głupszy niż myślałem – sarknąłem

- Zostaw ją w spokoju! – powiedział twardo

- Masz szczęście, że akurat dziś mam dobry humor. Mam dla ciebie propozycję – wyjaśniłem

- Jaką?

- Ty albo twoja siostra. Masz wybór... zginiesz albo ty albo twoja siostrzyczka wyląduje w burdelu. Więc jaka decyzja? – uśmiechnąłem się kpiąco

Mężczyzna na krześle uparcie milczał dając mi jasną odpowiedź. Nie cackając się dłużej wyciągnąłem za paska swoją spluwę, po czym strzeliłem mu prosto w głowę. Krew prysnęła na nas, ale my byliśmy do tego przyzwyczajeni.

- Pulire questo (Posprzątaj to) – zwróciłem się do Vito

- Ovviamente capo (Oczywiście szefie) – odpowiedział mi

Następnie skierowałem się do wyjścia z magazynu, by po chwili być już w aucie jadąc w stronę mojego apartamentu.

Pov. Veronica

Tydzień minął błyskawicznie. Sprawa zamordowanego Felixa szła do przodu. Odkryliśmy, że obraz z nagrań z kamery został podmieniony dlatego technicy próbują odzyskać ten pierwotny.  Panna Zoe Lee oraz właściciel sklepu zgodnie stwierdzili, że nasz trup był skryty w sobie, dobrze wykonywał swoją pracę oraz nie widzieli ostatnio niczego podejrzanego u niego. Adresu, który był na kawałku papieru nie zdążyłam jeszcze sprawdzić tak samo jak byłych partnerek ofiary. Jego znajomi z pracy nie powiedzieli mi nic ciekawego. A co najważniejsze wszyscy mają porządne alibi dlatego zostali wykreśleni z listy podejrzanych. Przejrzeliśmy również jego rzeczy w pokoju, chłopacy coś mają, ale nie miałam czasu jechać do nich. Natomiast sprawa Pana Sorrentino jest już trochę bardziej zawiła. Przez ostatnie dni siedziałam nad nią całe dnie aż w końcu na coś trafiłam. Aktualnie siedzę w swoim biurze czekając na spotkanie z Domenico. Napisałam do niego czy może do mnie wpaść, ponieważ zdobyłam pewne informacje dotyczące sprawy. Odpisał mi, że będzie w południe. Spojrzałam na zegarek było za dziesięć dwunasta. Nagle do pomieszczenia weszła Pani Walker.

- Witaj słoneczko przyniosłam ci kawę - odezwała się wyciągając napój w moją stronę

- Nie trzeba było - odparłam odbierając go

- Oj tam żaden kłopot - odpowiedziała uśmiechnięta - Wiem, że zaraz masz spotkanie dlatego już się ewakuuję

- Zgadza się, jeszcze raz dziękuję za kawę. Do widzenia - powiedziałam

- Do zobaczenia - pożegnała się i wyszła

Upiłam łyk gorącego napoju. Chcąc go odłożyć przez przypadek rozlałam trochę na dywan.

- Kurwa - rzuciłam sama do siebie

Trzymając nadal w ręce kubek odsunęłam się od biurka i wstałam w poszukiwaniu chusteczek. Niestety nie znalazłam ich. Westchnęłam sfrustrowana kierując się do drzwi. Gdy miałam je otworzyć ktoś już do zrobił za mnie w wyniku czego cały napój wylądował na mojej bluzce.

- Cholera - pisnęłam gdyż kawa była gorąca

- Ja pierdole, przepraszam - odezwała się osoba przede mną

Był nią nie kto inny niż sam Domenico Sorrentino. Świetnie pomyślałam. Nasze drugie spotkanie a już powstała katastrofa jaką była moja brudna bluzka.

- Musisz to zdjąć - powiedział

- No co ty nie powiesz - sarknęłam - Problem w tym że nie mam ciuchów na zmianę - dodałam zirytowana

- Masz jakieś chusteczki? - zapytał a ja pokręciłam przecząco głową - Dobra zaraz wrócę - rzucił tylko i już go nie było

Jasne olej moją wypowiedź bo czemu nie warknęłam w myślach. Pewnie już dawno bym mu wszystko wygarnęła gdyby nie szczypiąca skóra na dekolcie. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić Pan Mam W Dupie Twoje Zdanie wrócił z ręcznikiem oraz kostkami lodu. Ignorując go zaczęłam powoli odpinać guziki aż w końcu udało mi się ściągnąć bluzkę. Wzięłam od niego ręcznik wycierając ostrożnie miejsce, gdzie przed chwilą była gorąca ciecz.

- Pokaż mi to - zażądał

- Dzięki, ale poradzę sobie - odpowiedziałam nadal ignorując jego obecność

Warknął coś niezrozumianego pod nosem, po czym pokonał dzielącą nas odległość odwracając mnie przodem do siebie. Kiedy jego ręce spotkały się z moim ciałem przeszedł mnie przyjemny prąd.

- Nie obchodzi mnie to - rzucił

Nie dał mi dojść do słowa tylko pchnął mnie w tył tak, że oparłam się o blat biurka. Następnie posadził mnie na nim rozchylając moje nogi i stając między nimi. Z tego wrażenia aż się lekko odsunęłam do tyłu, ponieważ za bardzo na mnie działał, a pozycja w jakiej się znajdowaliśmy wcale tego nie ułatwiała. Spuścił swój uważny wzrok z mojej twarzy kierując go na mój dekolt. Wyciągnął rękę dotykając delikatnie poparzonego miejsca. Na ten intymny gest dostałam aż gęsiej skórki, którą musiał zauważyć, ale nie skomentował tego. Powoli przejeżdżał opuszkami palców po mojej rozgrzanej skórze.

- Na szczęście jest to oparzenie pierwszego stopnia - rzekł

- Mówisz to tak jakbym to celowo zrobiła - prychnęłam

- Non importa (Nie ważne) - odparł po włosku

Musiałam się ugryźć w język aby mu nie zdradzić, że jako tako rozumiem jego ojczysty język. Póki co nie musi tego wiedzieć. Z pełną uwagą śledziłam jego ruchy obserwując go. Tak wiem zboczenie zawodowe. No ale co zrobić. Czarnowłosy rozerwał worek z lodem wyjmując jedną kostkę. Następnie przyłożył do poparzonego miejsca i  zaczął nią sunąć w górę oraz w dół. Było to tak zmysłowe, że aż poczułam mrowienie między udami. Kurwa jak tak dalej będzie to dojdę zanim by mnie porządnie dotknął.



Tak wiem zabijecie mnie za ten polsat hahahaha Ale już niedługo pojawi się kontynuacja, a co najlepsze będziecie mogli przeczytać dokładnie tę scenę oczami naszego głównego bohatera. Wcześniej obiecałam, że akcja nabierze tępa i oto efekt tego. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Lecę pisać dalej. Do następnego! Buźka!

PS: Jako, że na studiach mam trochę do roboty to nie obiecuję iż rozdziały będą regularne. Oczywiście zrobię wszystko by takie były ale nie tylko Wattpadem człowiek żyje. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie

El amor vencerá todoWhere stories live. Discover now