11

2K 43 5
                                    

Ah! Nareszcie upragniony weekend. Co prawda jest piątek, ale już na dzisiaj skończyłam pracę także jestem już wolna. Ostatnie dni były ciężkie. Sprawa Owena Hawkins'a była cholernie trudna, jednak ostatecznie udało nam się ją wygrać. Brat pana Owena to podła kanalia. Był gotów zrobić wszystko tylko po to, aby otrzymać cały spadek, zamiast jego część tak jak było zapisane w testamencie. Koniec końców znalazłam twarde dowody jego spisku, także został skazany na dziesięć lat pozbawienia wolność. Jako, iż odniosłam sukces postanowiłam go świętować. Mimo, że nie ma przy mnie Liv nie widzę powodu by nie świętować. W końcu samemu też można się dobrze bawić. W szczególności w klubie. Tak, postanowiłam się wybrać do ,,Hellish Heaven" najlepszego klubu w całym Nowym Jorku. Może nazwa jest ironiczna, ale to jest właśnie najlepsze, bo kto powiedział, że niebo nie może być piekielne? Finalnie diabeł to przecież upadły anioł, więc piekło może być zniszczonym niebem. No dobra za dużo już tej filozofii. Aktualnie stoję przed szafą zastanawiając się którą ubrać sukienkę. Przeglądam wieszaki z ubraniami, ale na razie nic mi nie pasuje. Po dłuższej chwili nareszcie udaje mi się wybrać odpowiednią kreację. Padło na białą obcisłą sukienkę do połowy uda. Rękawy są długie, plecy całe odkryte, a dekolt jest w literę V, dzięki czemu ukazuje kawałek piersi oraz rowek między nimi. Nie zakładam stanika, ponieważ uniemożliwiają to gołe plecy. Na nogi założyłam beżowe wiązane szpilki. Makijaż zrobiłam połowicznie. Pomalowałam powieki błyszczącym beżowym cieniem, na rzęsy nałożyłam tusz, a na usta swoją ukochaną czerwoną pomadkę. Zabrałam jeszcze czarną ramoneskę oraz torebkę, do której wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy. Przejrzałam się jeszcze w lustrze stwierdzając, iż wyglądam seksownie ale subtelnie. Zamknęłam mieszkanie kierując się na dół gdzie czekała już na mnie taksówka. Wsiadłam do wspomnianego pojazdu podając kierowcy nazwę klubu. Dzisiejszej nocy miałam zamiar się zabawić dlatego wybrałam taxi zamiast własnego samochodu. Na miejsce zajechaliśmy w miarę szybko. Zapłaciłam i opuściłam auto. Stanęłam przed wejściem podziwiając czerwono-niebieski napis. Następnie podeszłam do ochroniarza pokazując mu przepustkę. Ten bez problemu mnie przepuścił życząc udanej nocy, a ja weszłam do środka.

Pov. Domenico

Jechałem właśnie do klubu, żeby spotkać się z klientem. Nathan Rodrigues był moim stałym, a zarazem najlepszym nabywcą. Od kilku dobrych lat kupował ode mnie broń, którą sprowadzałem głównie z Włoch, ale nie tylko. Zawsze płacił sporą sumę pieniędzy, dlatego biznes z nim bardzo mi się opłacał. No i był przyjemny. Dzisiaj umówiliśmy się w jednym z najlepszych klubów Nowego Jorku - ,,Hellish Heaven". Rodrigues sam był właścicielem kilku klubów w mieście. Stąd też taki a nie inny wybór. Podjechałem pod klub równo o dwudziestej. Zaparkowałem pod wejściem i wysiadłem z samochodu. Za mną pojawili się Raffaele i Arturo - moi ochroniarze oraz najbardziej zaufani ludzie. Ruszyliśmy do wejścia. Nie musiałem nawet się legitymować, ponieważ wszyscy mnie tutaj dobrze znają. Ochroniarz stojący na bramce bez problemu nas wpuścił kiwając mi głową. Weszliśmy do środka kierując się na drugą stronę klubu. Doszliśmy do schodów przy których również stali ochroniarze. Przywitałem się z nimi udając się na górę. Raffaele wraz z Arturo podążali za mną jak cienie. Dotarłszy na górę skręciłem w prawo, a wtem ukazały mi się drzwi z numerem trzy. Bez pukania wszedłem do środka a chłopaki za mną. W środku już czekał na mnie Nate. Podszedłem do niego witając się.

- Witaj Rodrigues

- Sorrentino miło cię widzieć - odpowiedział ściskając mi dłoń

Następnie obydwoje usiedliśmy na sofie, a Raffaele oraz Arturo stanęli przy drzwiach.

- Napijesz się czegoś? - zapytał Nathan

- Nie dziękuję, jestem autem - mruknąłem

Mężczyzna skinął głową na znak zrozumienia po czym nalał sobie whiskey.

- Więc czego Ci potrzeba? - zacząłem

- Potrzebuję trzydzieści ton broni - odparł

- Po co?

- Mam nowych żołnierzy, których muszę przeszkolić zanim ich przyjmę. No i do tego potrzebna mi broń. Muszą się jakoś uczyć. Dodatkowo ostatnio złapaliśmy gnojków z Wirginii, którzy chcieli się wedrzeć na nasz teren. Obawiam się, że będą chcieli nas zaatakować, więc muszę być uzbrojony - wyjaśnił

- Rozumiem. Dobrze wiesz, że masz we mnie wsparcie - rzuciłem

Nathan rządził Pensylwanią oraz tak jak wspominałem miał też kilka klubów u nas w Nowym Jorku.

- Wiem - odpowiedział Rodrigues

- I zdajesz sobie sprawę, że będzie to kosztować - kontynuowałem podnosząc się z kanapy i podchodząc do lustra

Znajdowaliśmy się na pierwszym piętrze w VIP-owskim pokoju, który posiadał lustro weneckie. Dzięki niemu można było obserwować cały klub, a w szczególności parkiet. Przystanąłem patrząc na ludzi w dole. Na szczęście nie musiałem się obawiać, że ktoś mnie zauważy.

- Pieniądze nie grają roli - rzekł Nate

- W porządku. Na kiedy to potrzebujesz? - spytałem

- Jak najszybciej - mruknął

Już miałem mu odpowiedzieć, gdy w dole zobaczyłem znajomą sylwetkę. Na parkiecie tańczyła we własnej osobie Veronica ruszając zmysłowo biodrami. Na ten widok mój fiut obudził się do życia. Kurwa warknąłem w myślach. Nie odrywając od niej wzroku rzuciłem do Nathana:

- W takim razie w najbliższym czasie Enzo się z tobą skontaktuje i przekaże ci szczegóły. A teraz wybacz, ale na mnie już pora - dokończyłem odwracając się przodem do niego.

- Jasne, do usłyszenia Domenico - powiedział

- Do zobaczenia Rodrigues - odparłem

Uścisnęliśmy sobie ponownie dłonie na znak pożegnania.

- Andiamo (Chodźmy) - zwróciłem się do swoich ochroniarzy

Po chwili opuściliśmy pomieszczenie kierując się na dół. Jak już znaleźliśmy się na parterze rzekłem do Raffaela oraz Arturo:

- Devo fare qualcosa (Muszę coś zrobić). Siete nei paraggi (Jesteście w pobliżu)

- Va bene capo (Dobrze szefie) - odpowiedział Arturo

Nie czekając dłużej ruszyłem na parkiet w poszukiwaniu panny Diaz.

Pov. Veronica

Najpierw postanowiłam iść po drinka. Przepchałam się przez tłum ludzi aż dostałam się do baru. Ustawiłam się w kolejce czekając na swoją kolej. Po kilkunastu minutach nareszcie zamówiłam sobie Mojito. Odebrałam napój od barmana i udałam się do stolika. Wybrałam taki z boku, aby nikt mi nie przeszkadzał oraz bym mogła obserwować w spokoju salę. Usiadłam odkładając torebkę na siedzeniu obok. Wzięłam mojego drinka zaczynając go sączyć. Przy okazji obserwowałam ludzi bawiących się na parkiecie. Kręcili się tam różni ludzie. Zaczynając od nastolatków kończąc na żonatych facetach. Młodzi obściskiwali się korzystając z wolności, cieszyli się z tej beztroski, a zajęci mężczyźni korzystali z tego, że są sami i zaspokajali swoje potrzeby seksualne. Co z tego, że w domu czekała na nich żona z dziećmi. Ważne było tylko przelecenie jakieś studentki, aby podnieść sobie wartość. Prychnęłam na takie zachowanie. Serio zastanawiam się co z ludźmi jest nie tak. Mają wszystko a tego nie doceniają.



Hejka! Witam w obiecanym innym rozdziale. Ten rozdział postanowiłam napisać luźniejszy. Taka odmiana. Ciągle tylko sprawy sądowe albo ciemny świat mafii. Teraz nadeszła pora na bliższe poznanie się bohaterów. Następny rozdział będzie gorący. Ale sami się przekonacie jak bardzo. Ja nie będę nic zdradzać. Korzystam z weekendu i piszę sobie kolejne rozdziały. Uważajcie na siebie kochani 😘Do następnego! Buźka!

El amor vencerá todoWhere stories live. Discover now