Młodszy mistrz chwycił w silnym uścisku wisiorek opadający na jego klatkę piersiową. Nosił go, odkąd uczniowie tylko pamiętali. I nigdy go nie zdejmował. Niektórzy rozpowiadali plotki, że wewnątrz znajduje się pamiątka po ukochanej żonie kultywatora, ale nigdy nie potwierdzono tej pogłoski. Lan Shizhui natomiast nie był chętny do dzielenia się swoimi tajemnicami. Każdemu na zapytanie, odpowiadał: "to coś cennego" i na tym kończył rozmowę.
Po raz pierwszy uczniowie zauważyli, że na wspomnienie o swojej przeszłości, kiedy rozpoczął swoją drogę kultywacji, chwycił ten wisiorek i się głęboko zamyślił.
— Hm... Przepraszam? — odezwała się nieśmiało dziewczyna stojąca za Lan Qirenem.
Kilku chłopaków, nie zważając na zaistniałe okoliczności, zagwizdali pod nosem. Mistrz Lan Shizhui posłał im jedno, bardzo dosłowne spojrzenie, po którym uciekli do swoich kwater. W Zaciszu Obłoków istniał zakaz biegania, ale młodzi adepci opanowali do perfekcji szybki chód, znikając z oczu mistrza szybciej niż ktokolwiek by ich o to podejrzewał.
— Witam panienkę. Rzadko miewamy tu gości, choć ostatni miesiąc zaskoczył niespodziewanymi wizytami.
A—Qing tupnęła nieśmiało. Przez moment zbierała w sobie to, co zamierza powiedzieć, aż w końcu wydusiła z siebie:
— Czy mogę zostać kultywatorem?
Lan Shizhui odsunął na bok i wskazał łagodnym ruchem dłoni na drogę.
— Zapraszamy.
— Naprawdę? — Ucieszyła się. — Myślałam, że będę musiała przejść jakiś test czy coś? Mówią, że jest trudny i niewielu go przechodzi.
— To prawda. — Mistrz parsknął słodkim śmiechem. — To test cierpliwości, szacunku i poświęcenia, jednak tych umiejętności nie rozpoznasz w drugim człowieku poprzez zwyczajny test.
— To... — zawahała się, jakby zamierzała zadać jeszcze jedno pytania. Zamiast niego przyszła ulga. — To prawda — zdała sobie sprawę. — On... — W jej oczy wstąpił strach. — Uciekajcie — przekazała krótkie, niespodziewane ostrzeżenie.
— A—Qing? — zdziwił się Lan Qiren.
— Uciekaj! — wykrzyczała.
Złapała go za rękaw i pociągnęła w kierunku wyjścia, ale było już za późno. Uderzyła w otaczającą całe Zacisze Obłoków tarczę, a potem rozbrzmiał ryk. Ryk wydostającego się dzikiego trupa z zaklęcia Nieśmiertelnego Mistrza.
***
Wei Wuxian zdusił w sobie przewrotny, niemuszony śmiech na wieść o tym, jakimi to "głupcami" są w oczach nowopoznanego złoczyńcy. Naprawdę miał ochotę płakać, szczególnie po wielkiej przemowie, żywcem zaczerpniętej ze starego filmu ze sceny ujawnienia złoczyńcy.
Nawet jeśli nie było do śmiechu i faktycznie zamierzał zaatakować Zacisze Obłoków, Wei Wuxian i Lan Wangji nie zmartwili się. To miejsce przetrwało wojny, wszechobecne wyniszczenie, klęski i dotarło do czasów, kiedy nikt nie potrzebował kultywatorów, a mimo to ci wciąż istnieli w ich sąsiedztwie.
Wei Wuxian i Lan Wangji w tym samym momencie wypuścili ze swoich palców wiązkę energii, która przeszła przez stojącego przed nimi chłopaka. Demoniczny Kultywator wycelował w jego serce, Mistrz Zacisza Obłoków w duszę, obaj zniszczyli po fragmencie.
Chłopak zgiął się w pół z bólu. Zachwiał się na osłabionych nogach, kaszlnął krwią, którą wypluł przez siebie. Otarł twarz fragmentem togi.
— W takim razie, odrodzony Xue Yang, może zaszczyciłbyś nas odpowiedziami? Tym razem prawdziwymi — poprosił niskim tonem Wei Wuxian, nie kryjąc się z tym, że odkrył już prawdziwą tożsamość porywacza.
CZYTASZ
[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi
FanfictionPrzemijają lata, uciekają wieki, ku zapomnieniu zmierzają tysiąclecia, a melodia Chenqinga wciąż rozbrzmiewa w myślach Nieśmiertelnego Mistrza z nadzieją, że nienawidzony przez wszystkich Wei Wuxian powróci. Jednak po dwóch tysiącach lat kultywacja...
Forgetting Envies ~ Rozdział 18
Zacznij od początku
![[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi](https://img.wattpad.com/cover/252878826-64-k883908.jpg)