pathetic quarrel

643 91 146
                                    

snow is cold
but eyes can be colder

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Posiadacz szaroniebieskich, zamglonych tęczówek upuścił peta na śnieg, obserwując jak ten natychmiastowo się gasi za sprawą zimnej substancji. Obserwował, jak żarzący się niedopałek powoli gaśnie, nikotyna się wypala i jak papier staje się mokry, by po chwili nie wydobywał się z niego już nawet żaden trujący, ale uśmierzający nerwy dym. 

Nick również obserwował konającego papierosa, spostrzegając jak płatki śniegu, który dalej uporczywie sypał z wieczornego nieba powoli go zasypują, zagrzebując go jak prawdopodobnie tryliardy jemu podobnych. Nicholas nie zwracał uwagi na cichą rozmowę, którą przeprowadzali między sobą Punz i Alex, nawet nie miał pojęcia, kiedy z ich ust zaczęły wydobywać się dźwięki. Jakby Karl siedzący obok niego, z głową opartą o jego ramie blokował mu wszelkie zmysły i zdolność odbierania rzeczywistości dalej, niż kończyły się palce jego drugiej dłoni, zaciskające się na desce starej, podniszczonej i obtartej z farby ławki. 

Nowy, czarny lakier położony na jego paznokciach zdołał już odprysnąć się w kilku miejscach, a dwa pierścionki na szczupłych palcach Jacobs'a odbijały sobą żółtawe światło padające na nich z latarni ulicznej.

-Karl, słuchasz mnie w ogóle? -Powiedział głośniej Quackity, nagle pojawiając się przed chłopakiem i dmuchając mu powietrzem z ust w twarz zmusił go do podniesienia na niego wzroku -Wyciągnijmy Jimmy'ego z auta. Już nie palimy, więc nie powinien się otruć staniem obok nas. 

Tak, rzeczywiście Jimmy był przeciwnikiem używek i cholernie ich nie lubił, więc gdy tylko reszta postanawiała truć swój organizm on jedynie odsuwał się najdalej jak mógł, rzucając im nieprzychylne, odrobinę matczyne spojrzenia. Karl westchnął cierpiąco, ale wstał z nadal mokrej ławki i nieco się przeciągnął, chcąc rozciągnąć obolały kręgosłup. Zdecydowanie, teraz tęsknił za swoim łóżkiem i pozycją, w jakiej jeszcze niedawno znajdował się z Nick'em, któremu posłał jeszcze ostatnie spojrzenie, zanim Alex pociągnął go w stronę czarnego auta. 

Nicholas i Luke zostali sami, w kompletnej ciszy przerywanej od czasu do czasu przez auto przejeżdżające przez drogę albo przez ujadające, bezpańskie psy błądzące po zakamarkach ciemnych uliczek. Światła pobliskiej sygnalizacji świetlnej co chwila zmieniały oświetlenie wokół nich sprawiając, że ich skóra co jakiś czas mieniła się na czerwonawy odcień. 

Luke ciężko oddychał, co chwilą nerwowo chrząkając i przecierając dłońmi oczy. Było mu cholernie przykro mimo że wiedział, że nie do końca miał prawo tak się czuć. Teraz nie mógł jednak nic poradzić na to, że zazdrość wypalała jego organizm, setki absurdalnych i gubiących myśli zalewa jego duszę, a najgorsze było to, że wiedział, że to była też jego wina. W końcu to on ociągał się długie lata, nie będąc w stanie wykonać w kierunku Karl'a nic więcej niż przyjacielskie zaczepki i flirt pod pretekstem żartów.

Bał się, po prostu w cholerę bał się konsekwencji wyznania Karl'owi swoich uczuć. Nie chciał tracić z nim kontaktu, nie chciał psuć ich przyjaźni. Tak długo jak on był tym, który może go przytulać, nosić na rękach, zabawiać i sprawiać, że drugi był szczęśliwy było dobrze i nie miał problemu z pewnymi ograniczeniami. Radził sobie ze swoimi uczuciami naprawdę dobrze do czasu, kiedy nie pojawił się ktoś nowy, kto rzeczywiście był w stanie przewrócić cały ten stan do góry nogami, opleść sobą każdą najmniejszą sekundę z życia Jacobs'a i zatruć sobą każdy element jego życia.  Tym kimś był właśnie Nick, który chyba nawet nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co tak naprawdę się dzieje i co targa blondynem. 

Oczywiście Nick przeczuwał, że Karl wcale nie jest obojętny Luke'owi. Dawał mu to do zrozumienia już kilka razy, chociażby nadmieniając mu o zazdrości wiecznie widniejącej w jego oczach, ale nie wiedział, że to uczucie jest pielęgnowane w blondynie przez tyle lat i zdążyło wejść już na taki wysoki poziom.

Punz oparł się o drewniane oparcie ławki, nie zważając na śnieg dalej częściowo ją pokrywający. Spojrzał na Nick'a, który nawet nie zdawał się nim przejmować. Jego wzrok utkwiony był w szybach czarnego auta, w którego wnętrzu teraz siedziała pozostała trójka, która się śmiała i ze sobą przepychała, zrzucając się z siedzeń. Dopiero kiedy Luke się odezwał, Nick spojrzał w jego stronę z bezemocjonalnym wyrazem twarzy. 

when cats start dying | karlnapWhere stories live. Discover now