eyes talks

697 107 59
                                    

will my cold hands
match your warm skin

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Po chwili Karl był już przy dwójce chłopaków, zostawiając nienadążającego za nim Jimmy'iego, który dalej ślizgał się na oblodzonym chodniku gdzieś z tyłu.

- Luke, Nick! - szatyn był już w zdecydowanie lepszej kondycji niż był wcześniej. Powoli zapominał o przykrościach, chociaż podejrzewał, że te jeszcze w niego uderzą i to nie raz. Takie myśli i wspomnienia zawsze wracały, i to najczęściej w najmniej oczekiwanych chwilach, zupełnie bez żadnej zapowiedzi.

Początkowo przyległ do ciała Punz'a, oplatając jego kark dłońmi. Wysoki blondyn nie narzekał na takie przywitania, wręcz je uwielbiał, absorbując całe ciepło jakie Karl ze sobą przynosił. Położył swoje dłonie na jego biodrach i lekko podniósł go do góry, obracając się ze śmiejącym się chłopakiem w kółko. W tym czasie zdążył dojść do nich ledwo żyjący Jimmy, niemal od razu opierając się o szkolny, ceglany, oszroniony mur.

Nick patrzył na przytulającą się dwójkę, nie odzywając się ani słowem. Nie miał w głowie kompletnie nic oprócz wspomnienia kiedy pierwszy raz spotkał Jacobs'a i siedział z nim na kanapie w pomieszczeniu pełnym śniegu, pijąc ciepłą kawę, albo jak tydzień temu został obdarowany szybkim, spanikowanym przytulasem i wypchany za drzwi przez ciepłe ręce wyższego. Ręce Nick'a zawsze były lodowate, nie ważne czy w zimę czy w lato, w przeciwieństwie do dłoni Jacobs'a.

Pokiwał tylko głową w stronę Jimmy'iego w geście przywitania, a ten w odpowiedzi machnął na niego ręka próbując złapać oddech. Wyglądał jakby wyzionął ducha swoją próbą przedostania się do szkoły, w przeciwieństwie do Karl'a, który swoją drogą właśnie odlepiał się od blondyna.

Nick mruknął gdzieś w przestrzeń, że Jimmy ma kondycję pięćdziesięciolatka, co ewidentnie zwróciło na niego uwagę Jacobs'a. Karl odwrócił się w jego stronę, posyłając mu nieśmiały, ale dalej szeroki uśmiech, co jakiś czas spoglądał w ziemię, jakby za wszelką cenę nie chciał utrzymać kontaktu wzrokowego. Nick w pewnym momencie miał wrażenie, że przez te zimno zamarzły mu płuca, bo czuł się jakby nie mógł oddychać, a dziwne uczucie rażącego, niebolącego dyskomfortu rozlało się po jego klatce piersiowej.

Karl miał na sobie urokliwy szalik, a czapka na jego głowie ledwo zgarniająca jego bujne włosy delikatnie usunęła mu się na oczy. Nick cicho się zaśmiał, poprawiając kawałek żółtego materiału dwiema swoimi dłońmi. Kiedy to robił, Karl wpatrywał się w niego jak w obrazek, a gdy ten skończył, Jacobs przybliżył się jeszcze bliżej, rozstawiając ramiona. Nick przewrócił oczami, ale w głębi duszy właśnie zrobił salto. Karl się do niego przytulił, a on oplótł swoimi dłońmi jego talię.

Nie trwało to długo, na pewno było mniej spektakularne niż przywitanie z Punz'em, ale na pewno w powietrzu wisiał jakiś rodzaj ulotnej bliskości, a atmosfera na około nagle zdawała się być bardziej parna.

Przez ten tydzień zdołali poznać się już trochę lepiej, podowiadywać się o sobie zupełnych głupot jak i tych bardziej ogólnikowych faktów, przez co też Nick wiedział, że Karl uwielbia dotyk fizyczny, a Karl wiedział, że dla Nick'a to coś specjalnego. Nie mniej jednak, Jacobs dostał specjalnie pozwolenie na tego typu akcje, Nicholas chcąc czy nie chcąc, musiał przyznać, że ten mały przytulas jakiego doświadczył w ganku szatyna pozostawił na nim całkiem miłe piętno.

A teraz miał całkiem dziwne uczucie, że chciałby tak tutaj stać i bez żadnych konsekwencji przytulać drugiego dopóki oboje nie przesiąknęliby swoimi zapachami. W końcu jednak musieli się od siebie odlepić, a Karl dalej nie chciał spojrzeć wprost w oczy Nick'a, odwracał wzrok, jakby spojrzenie starszego go paliło.

Cóż miał do tego całkiem spory powód, zwyczajnie gdy spoglądał w oczy niższego, miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Nawet nie do końca wiedział czemu, zwyczajnie coś wierciło mu w brzuchu, jakby jego wnętrzności przekręcały się na wszystkie strony, pozostawiając po sobie specyficzne uczucie w całym jego organizmie.

-Masz strasznie zimne ręce, chodźmy do środka- w końcu powiedział Karl, po chwili ciszy, w której każdy był w trochę innym świecie.

Nick spojrzał mimowolnie na swoje dłonie, a zaraz potem grzecznie wszedł do budynku za resztą. Mieli jeszcze z pięć minut do dzwonka na lekcje, więc za bardzo się nie śpieszyli. Co prawda Karl miał teraz lekcje w zupełnie innym skrzydle budynku niż pozostała trójka, ale wiedział, że jeśli spóźni się dwie minuty, powinien raczej ujść z życiem. Smutna prawda była taka, że ta szkoła i tak rządziła się swoimi chorymi zasadami, których momentami nie rozumiała nawet dyrekcja, spóźnienie raz były okropnie karane, a raz nawet nikt nie zwracał ci uwagi kiedy wszedłeś do klasy, jakby to zależało tylko i wyłącznie od humoru nauczyciela, a nie od statutu.

Weszli do niewielkiej szatni, pozbywając się zbędnych teraz kurtek, chociaż Karl i tak głucho westchnął czując, że na terenie szkoły tak czy siak nie było najcieplej. Jakby wiatr powiewał beztrosko na korytarzach, a parność powietrza jaka zwykle towarzyszyła temu miejscu nagle się ulotniła, tylko za sprawą tego, że za oknem było trochę śniegu. No i było też o wiele ciemniej niż zazwyczaj, a światło w czymś takim jak szatnia nie istniało, bo po co, lepiej żeby wszyscy się pozabijali, potykając się o zwłoki poległych już ofiar przepychanek.

-Też masz dzisiaj tyle zastępstw, pustych godzin czy chuj wie jeszcze czego? - mruknął Luke, opierając się o jasną z szarych, martwych szafek bez żadnego wyrazu, jednocześnie pokazując dwóm pozostałym chłopakom z jego klasy ich aktualny plan lekcji.

Nick tylko głucho mruknął, widząc poskreślane okienka. To nie tak, że miał ochotę siedzieć na lekcjach, ale nie miał nic innego do roboty. Gdyby wcześniej zerknął w plan, pewnie by tu nawet nie przyszedł. Chociaż będąc szczerym, nastawił się dziś na przyjście do szkoły, bo to była szansa na kolejne spotkanie z Karl'em. Nick za cholerę nie wiedział o co chodziło i jak do tego doszło, że wyczekiwał na spotkanie z kimś. Normalnie najchętniej zamknąłby się w domu i ledwo zdał przez nieobecności, jak to było w Londynie.

Karl miał przyciągający sposób bycia, wysławiania się, miał w oczach coś, co jednocześnie potrafiło zmrozić krew i rozgrzać ciało. Momentami jego wzrok był strasznie pusty mimo emocji widocznych na twarzy, a innym razem wręcz biło z nich miliard iskier, jakby zaraz miał nastąpić koniec świata, a one odbijały w sobie gwiazdy spadające na ziemię.

Patrzenie w nie było dziwnym połączeniem ekscytacji, niepokoju ale i też ciepła, którego Nick nie mógł sobie w żaden sposób przetłumaczyć. Bo właśnie to w tym momencie robił, wpatrywał się jak idiota w tęczówki Karl'a, które nawet nie były skierowane na niego. Młodszy przyglądał się płatkom śniegu, które lądowały i natychmiast roztapiały się na szybie. Przez okno nie wpadało za wiele światła, bo ktoś zapewne wspaniałomyślny postanowił zamontować na nim roletę, która opadła do połowy i zacięła się już szmat czasu temu.

- Mam okienka od trzeciej godziny. - mruknął Karl, podchodząc do Punz'a i stając na palcach wlepił wzrok w wyświetlacz jego telefonu, podpierając się dłońmi o jego ramię.

- My od drugiej, przyjdziesz potem do biblioteki racja?- spytał Luke, obracając głowę w stronę niższego tak, że teraz znajdywały się jak na standardy Nicholas'a zdecydowanie za blisko niż powinny. Jednak nie wydawało im się to w żaden sposób przeszkadzać, jakby to było na porządku dziennym. -Zaczekamy tam na ciebie, żeby cię powkurzać, prawda Jimmy, Nicholas?

Jimmy tylko promieniście się uśmiechnął, spoglądając co chwila w pomarańczowo-fioletowy zeszyt trzymany w rękach, natomiast Nick prawie dostał bezdechu kiedy usłyszał swoje pełne imię, strasznie tego nie lubił.

-Nie nazywaj mnie tak- mruknął, robiąc wyraz twarzy jak obrażony na świat pięciolatek, a w jego głosie ewidentnie dało się usłyszeć mnóstwo jadu i udawanych pretensji. - Możecie mówić mi Sapnap.

-Sapnap? - dopytał Karl, odwieszając się wreszcie od ramienia Punz'a i spojrzał na Nick'a, uroczo marszcząc brwi. Uroczo, to brzmiało tak głupio, jak do cholerny można uroczo się marszczyć? Nick nie wiedział, ale właśnie o tym pomyślał. Pomyślał, że Karl wyglądał uroczo, czekając w konsternacji na jego odpowiedź.

-Mój przyjaciel z Londynu mnie tak nazywa- odpowiedział, starając się by w jego głosie była jakakolwiek nuta obojętności -Kiedyś ci o nim opowiem.

when cats start dying | karlnapWhere stories live. Discover now