cold apartment

619 101 138
                                    

cold walls heard the whispers
of cold hearts

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Kiedy Karl przekroczył próg domu Nick'a, automatycznie przez jego ciało przeszła fala ciarek. Zapach w całym domu starszego szatyna był specyficzny, ale jednocześnie bardzo przyjemny. Pachniało kawą, bardzo intensywną kawą i jakimiś środkami czystości. To mieszkanie było zupełną przeciwnością domu Jacobs'a. Nie było tu domowo, ciepło, na szafach czy komodach nie stało mnóstwo pierdół, roślin czy innych, często zupełnie randomowych rzeczy. Zero kolorowych elementów, zero różnych tekstur.

Ściany były białe, wszystkie. Meble były szare, a na półkach nie znajdowało się zupełnie nic, ani jednej żywej rośliny. Jedynym elementem świadczącym o tym, że rzeczywiście ktoś tu mieszkał była ramka na zdjęcia, zawieszona na ścianie obok telewizora, spod którego wystawało jeszcze kilka czerwonych kabli, jakby nie do końca był poprawnie zamontowany.

Kiedy Karl rozebrał się z ubrań wierzchnich, poszedł w ślady Nicholas'a i rzucił kurtkę na stołek przy wyspie kuchennej. Mieszkanie było niewielkie, ale wystarczające jak dla jednej osoby. Salon z kuchnią, sypialnia i łazienka. Tyle, że wszystko wydawało się być zupełnie martwe.

Jacobs wszedł na środek salonu, rozglądając się ciekawsko po prawieże idealnych, białych ścianach. Zatrzymał wzrok na wcześniej wspomnianym zdjęciu, na którym widniał sam Nicholas, z nieco naburmuszoną miną, nad nim stał jakiś niemiłosiernie wysoki blondwłosy chłopak, uśmiechający się od ucha do ucha, a obok niego stał naprawdę przyciągający wzrok brunet, układający dłonie w kształt serduszka.

Nick podszedł do okna i odsłonił połowicznie roletę, jednak zaraz się skrzywił widząc, że na dworze zaczyna być coraz gorzej.

-Chyba tu utknąłeś, jaka szkoda- zaśmiał się Sapnap, idąc w stronę kuchni. Wstawił do czajniczka wodę, szukając po szafkach czegoś do picia, co mogłoby przypasować Jacobs'owi. W końcu wyciągnął opakowanie kakao, chociaż nie miał bladego pojęcia jakim cudem ten słodki napój znalazł się w jego mieszkaniu.

-Myślę, że jakoś to przeżyje. - odpowiedział Karl, uśmiechając się pod nosem na widok poczynań starszego. Usiadł na kanapie, niemal od razu chwytając w dłonie kocyk, oczywiście szary, leżący na dolnej szybie stolika kawowego.

Przez ten krótki, szybki spacer do domu Nick'a nieźle zmarzł, chociaż temperatura jego ciała powoli do siebie dochodziła. Największy problem miał ze stopami, ale ani on, ani żaden z jego znajomych nie znał takiego pojęcia jak "buty zimowe". Niewygodne, ciężkie i zwykle brzydkie, nawet jeśli były bardziej izolacyjne od trampek, nawet jak dla Jacobs'a lubiącego ciepło, były nieopłacalne.

Trampki zmieniające swoje kolory w zależności od reszty ubioru były jego obuwiem przez wszystkie możliwe pory roku, warunki pogodowe i okoliczności. Miał nawet tęczową parę, ale zupełnie w nich nie chodził. Jego ulubionymi były te brązowe, już wytarte ze wszystkich możliwych stron.

Nicholas widząc jak młodszy oplata się materiałem, chwilę wpatrywał się w niego bez najmniejszego mrugnięcia. Ruchy Karl'a były płynne, naprawdę spontaniczne. Niższy się cieszył, że drugi czuł się swobodnie w jego towarzystwie i zupełnie nowej przestrzeni. Rumience zimna z ich twarzy powoli zanikały, ale odmrożone dłonie jeszcze przez dłuższy okres czasu będą przypominały sople lodu. Przynajmniej te Nick'a, bo chłopak podejrzewał, że ręce Jacobs'a są już niemalże gorące.

Nick zrobił sobie swoją standardową, gorzką kawę, oraz kakao, po czym położył dwa białe kubki na stolik, rozsiadając się obok Jacobs'a. Włączył telewizor, by jakikolwiek dźwięk roznosił się w tle. Siedzenie w zupełnej ciszy było dla niego dziwne, nawet jeśli z kim konwersował. Zawsze coś musiało szumieć w tle. Karl sięgnął po ciepłu napój, mając gdzieś z tyłu głowy przebłyski z dnia, w którym pierwszy raz się spotkali. Też pili ciepłe napoje, ale jednak atmosfera, okoliczności reszta były zupełnie inne.

Tutaj było ciepło, śnieg nie wlatywał przez uchylone drzwi, mimo że na dworze panowała zamieć. Nie było tu kolorowo i przytulnie, a raczej kolorystycznie chłodno i jasno, ale z jakiegoś powodu Karl i tak czuł się tu naprawdę dobrze. Tym razem nikt nie umarł, więc zdecydowanie było jednak bardziej przyjemniej niż wtedy.

W końcu młodszy skierował swoje spojrzenie na ekran telewizora i automatycznie zastygł w miejscu, gdy zorientował się, że właśnie leciała czołówka z króla lwa. Totalnie ubóstwiał tę bajkę, zresztą tak samo jak jego babcia, razem oglądali ją co najmniej raz na kilka miesięcy.

Karl zarzucił kawałek kocyka na nogi Nicka, mimowolnie się do niego przybliżając, wręcz położył policzek na jego ramieniu, nawet nie zwracając za bardzo uwagi na jego reakcje. Oglądał bajkę, tylko od czasu do czasu uśmiechając się delikatnie pod nosem, kiedy czuł jak skóra Sapnap'a robi się coraz bardziej ciepła, a jego oddech co jakiś czas chaotycznie przyspieszał. Oglądali w spokoju, chłonąc przyjemne ciepło i co jakiś czas komentując akcje w animacji.

Zmienili swoją pozycję dopiero wtedy, kiedy laptop leżący na małym, wysokim stoliku z boku kanapy zaczął wydawać z siebie charakterystyczny dźwięk. Karl z niechęcią odkleił od ramienia Nicholas'a swój policzek, ale za to położył tam swoją dłoń, z zaciekawieniem obserwując jak starszy bierze urządzenie na kolana i spogląda na ekran, na którym właśnie wyświetlało się połączenie. Na zdjęciu profilowym osoby dzwoniącej widniało zdjęcie kotka, odzianego w czarne ubranko z kapturem.

-Przygotuj się - mruknął Nick, ku zaskoczeniu Karl'a, ze zmarnowanym wyrazem twarzy odbierając połączenie. - Albo uciekaj.

Karl nie zdążył wykonać nawet najmniejszego ruchu, chociażby odwrócić spojrzenia od twarzy Nicholas'a, czy zdjąć dłoni z jego ramienia. Niemal od razu po kliknięciu przez starszego przycisku, z laptopa rozbrzmiało dźwięczne, przepełnione zdziwieniem i fascynacją "Kurwa George, widzisz to?"

Nie wiadomo kto był bardziej w szoku, Clay, który wlepiał w Jacobs'a spojrzenie jakby właśnie starał się odnaleźć w jego oczach odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące jego osoby, czy może Karl, który porównywał postać z laptopa do zdjęcia na ścianie, z delikatnie uchylonymi ustami. Do szatyna dopiero po chwili doszło, że miał do czynienia z Clayton'em, przyjacielem Nick'a, o którym opowiadał mu przez smsy.

Zaraz na ekranie pojawił się też brunet, trzymający w dłoniach kotkę, która była na zdjęciu profilowym. Karl łatwo doszedł do tego, że najprawdopodobniej musiał to być George razem z Patches, kotką blondyna. Powoli ściągnął dłoń z ramienia Nick'a, czując jak każdy jego ruch jest intensywnie obserwowany.

-Nie wierzę, że on serio jest prawdziwy. -stwierdził Clay, nachylając się lekko nad swoim laptopem i znów spojrzał wprost w oczy biednego Karl'a, który przez moment miał naprawdę ochotę się gdzieś schować. -Myślałem, że go sobie zmyśliłeś czy coś, żebyśmy się o ciebie nie martwili.

-Dosłownie wysyłał nam jego zdjęcia.-mruknął George, odsuwając od siebie Patches, która nagle bez powodu próbowała uderzyć go łapką, jakby sama chciała mu przekazać, że palnął coś głupiego.

-Mordy - syknął Nick, ze zrezygnowaniem marszcząc zabawnie czoło. Teraz autentycznie zaczął się bać, że ta dwójka idiotów wypapla coś, czego raczej wolałby jeszcze nie mówić Jacobs'owi. Nie miał zamiaru tłumaczyć się z tego, dlaczego powiedział blondynowi, że Karl pachnie jak karmel i kwiatki, albo że wcale nie ma zamiaru oddać mu bluzy, którą dostał od niego na przebranie w dniu ich pierwszego spotkania.

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Wreszcie mamy wprowadzony motyw dnf, szczęśliwi?
Jestem po napisaniu intensywnej sceny i publikując coś w miarę szczęśliwego dziwnie się czuje XD

when cats start dying | karlnapWo Geschichten leben. Entdecke jetzt