family talks

610 103 61
                                    

be sure to smell the flowers
along the way

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Kiedy Karl zamknął za Nick'iem drzwi wcale nie poczuł ulgi, wręcz zaczął się stresować jeszcze bardziej. Słyszał, że babcia najprawdopodobniej usiadła na kanapie w salonie, bo dźwięk jej kroków zgubił się gdzieś w miękkim dywanie.

Kochał swoja babcię i wiedział, że ta nie zrobiłaby mu krzywdy, ale równocześnie wiedział, że kobieta nie przypadała za przyprowadzaniem do domu jego znajomych. Uważała ich za zwariowanych i nieodpowiednich, choć Karl momentami potrafił znaleźć całkiem sporo podobieństwa między nią, a chociażby Alex'em. Oboje mieli w sobie coś przyciągająco przerażającego. A cechą którą dzielili była chociażby przebiegłość.

Karl mimowolnie spojrzał w róg ganku, gdzie jeszcze niedawno leżały zwłoki Grey. Teraz jej tam nie było i nawet nie chciał myśleć o tym, co stało się z nią później. Chłopak przełknął ślinę, tępo patrząc się na podłogę. Wszystko było sprzątnięte, żadnych śladów wody, śniegu, drewno w kominku cicho strzelało, a w domu było ciepło. Jakby wczoraj zupełnie nic się nie wydarzyło.

Z westchnieniem wkroczył do salonu, gdzie jak się spodziewał siedziała jego babcia. Dwa kubki, które zostawił wczoraj na stole dalej tam były, a kobieta w rękach trzymała biały materiał.

Nie mówiła niczego, nie odezwała się nawet słowem, ale Karl już wiedział, że ma kłopoty. Zrezygnowany usiadł na kanapie, nawet nie zaczynając się tłumaczyć. Był zbyt bardzo osłabiony by cokolwiek zrobić. Oczywiście staruszka to dostrzegła, bo po chwili delikatnie go przytuliła i pogłaskała go po lekko tłustawych włosach w akcie wsparcia. Dopiero gdy Karl znów kichnął, wstała z kanapy i ruszyła do kuchni prawdopodobnie w poszukiwaniu jakichś leków, uprzednio rzuciła w niego jeszcze jakimś szarym kocem w świąteczne choinki, którym chłopak natychmiastowo się owinął.

Spojrzał na biały materiał leżący na kanapie, tępo się w niego wpatrując. Dopiero po dłużej chwili dotarło do niego, co to tak właściwie było. Koszulka Nick'a, którą musiał zostawić kiedy się przebierał. Szatyn przetarł swoje oczy dłońmi zwiniętymi w piąstki, po czym pochwycił materiał.

Zwykła, biała koszulka z motywem małego płomyczka na plecach w okolicach kołnierza. Była już wyprana, nie miała na sobie żadnych plam krwi. Przesiąkła odrobinę lawendowym płynem do prania, a Karl nie miał bladego pojęcia po co to zrobił, ale przybliżył materiał do swojej twarzy i zanurzył w nim nos, jednocześnie przytulając się do niej policzkiem. Dało się jeszcze wyczuć zapach Nick'a, papierosy, gorzka czekolada i jakieś cytrusy, a przynajmniej te rzeczy przyszły na myśl szatynowi.

Prawie odrzucił materiał w kąt pomieszczenia, a on sam czuł jak ze wstydu zaczynają palić go uszy, gdy usłyszał jak babcia stawia na stole kubek z parującą herbatą. Staruszka wcisnęła mu do dłoni jakieś tabletki i kazała popić, po czym na nowo zajęła miejsce obok niego. Karl grzecznie wszystko łyknął, chociaż miał wrażenie, że zaraz się rozpłynie ze wstydu, że został przyłapany na wąchaniu głupiej koszulki. Przetrwał nawet wrzątek herbaciany, który odrobinę poparzył wnętrze jego buzi, byleby się nie odzywać.

-To twój chłopak, którego przede mną ukrywałeś? - spytała bez żadnych oporów staruszka, poprawiając okulary jakie spadły jej na czubek nosa. Kobieta była raczej bezpośrednia, choć potrafiła być kochana kiedy sytuacja tego wymagała. Wychowała w końcu nie dość, że swoje dzieci, to jeszcze wnuka, musiała mieć w sobie choć trochę silnej ręki. - Nie widziałam go wcześniej.

Karl jęknął w akcie dezaprobaty, wiedząc już, że staruszka prawdopodobnie już zdążyła pooglądać sobie Nick'a przez okno. Nawet nie miał siły myśleć o tym, że pomyślała, że się umawiają. Gdyby wiedziała, że tak właściwie to poznali się wczoraj na środku ulicy, pewnie nie byłaby taka spokojna.

-Ładne auto, pewnie bogaty. - Zaczęła ciągnąć, chcąc podrażnić się ze swoim wnukiem -Mam nadzieję, że jest dla ciebie dobry.

-Babciuu- jęknął Karl, przeciągając ostatnią literę tego słowa - To nie mój chłopak, podwiózł mnie do domu, bo jestem chory.

-Więc do kogo należy ta koszulka, do której przed chwilą się tuliłeś? - mruknęła cicho, karcąco spoglądając na materiał leżący na panelach.

Był chory i w żałobie, miał prawo robić głupie i nie do końca sensowne rzeczy. Wąchanie ciuchów jakiegoś prawie obcego mężczyzny kwalifikował do tego typu rzeczy, jednak nie miał bladego pojęcia co odpowiedzieć staruszce, która tylko z dezaprobatą pokiwała głową.

Nie chciała wiedzieć wszystkiego, żeby jej się wygodniej i spokojniej żyło, ale jednak mimo wszystko chciała być na bieżąco z życiem jej wnuka. Chciała wiedzieć, czy ten ma dziewczynę, jak idzie mu w relacjach z innymi i czy jest dobrym człowiekiem, dlatego też trochę zabolało ją to, że ten nie mówił jej widocznie czegoś istotnego. Jednak sama była kiedyś nastolatkiem, sama miała mnóstwo romansów, o których niekoniecznie chciała mówić rodzicom, więc przemilczała zupełnie temat licząc, że chłopak sam jej kiedyś o tym opowie. Wygoniła chłopaka do jego pokoju, jednocześnie ignorując fakt, że ten w biegu zabrał ze sobą nieszczęsną koszulkę leżącą na ziemi.

Staruszka spojrzała w stronę kominka, przy którym zwykle leżała szara kotka i westchnęła głucho.

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Karl kiedy już zamknął się w swoim pokoju, owinął się szczelnie kołdrą i runą jak długi na łóżko. Odrzucił nieszczęsną koszulkę na swoje obrotowe krzesło przy biurku, ciesząc się, że jakimś cudem nie trafił w roślinkę na nim leżącą.

Uruchomił swój telefon i niemal od razu zasypała go cała masa powiadomień od jego znajomych. Od Alex'a, pytającego się czy ten dziwny typ z zarostem go nie uprowadził, zgwałcił i sprzedał na organy czy od Jimmy'ego, który powiadomiony przez Punz'a wypytywał się o jego stan zdrowia.

Dostał wiadomości nawet od Chris'a i Chandler'a z kółka czytelniczego. Chris był bratem Jimmy'ego więc znali się już wcześniej, ale za to pogłębili relacje przesiadując razem w bibliotece ślęcząc nad książkami. Chandler ledwo zdawał, więc Chris wraz z jego dziewczyną Katie pomagali mu w nauce, a gdzieś po drodze przyłączył się do nich Karl.

Dostał też przeprosiny od Punz'a, chociaż nie miał bladego pojęcia o co mogło mu chodzić. Wiadomość od blondyna brzmiała po prostu "sorry, maltretował mnie żeby mu to dać". Karl nawet nie był pewny, czy ta wiadomość rzeczywiście miała być do niego, więc zwyczajnie ją zignorował.

when cats start dying | karlnapNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ