Forgetting envies ~ Rozdział 9

Start from the beginning
                                        

— Nie potrafiłbym tak długo żyć — wyznał Wei Wuxian. Założył ręce za głową i okręcił się dwukrotnie, nucąc pod nosem piosenkę.

Lan Wangji za dobrze ją znał.

Dźwięki uniosły wraz się z wiatrem nocy, docierając do komnat dawno śpiących uczniów, aby zanucić im jeszcze jedną kołysankę na dobranoc. Była to piosenka, której tytuł milczał przez dwa tysiące lat. Lan Wangji wielokrotnie ją grał, wzywając duszę Wei Wuxiana i czekając na odpowiedź. Ten milczał, aż do dziś, kiedy nucił piosenkę, usłyszaną tylko raz w swoim życiu. A mimo to nie pomylił się ani razu w linii melodycznej, trwając w jednostajnym brzmieniu, które przypominało słodycz lata i smutek jesieni.

— To ty — potwierdził jeszcze raz Lan Wangji, wraz z narastającą radością w jego sercu. Nie umiał powstrzymać delikatnego uśmiechu, na którego widok Wei Wuxian się zarumienił.

— Wow... Słyszałem wiele o urodzie Nieśmiertelnego Mistrza, ale to wykracza poza moją wyobraźnię — rzucił luźnym komplementem. — I naprawdę przez dwa tysiące lat nie byłeś z nikim, jak mówią? Nie zakochałeś się? Co, Lan Zhan?

— Z nikim.

Wei Wuxian posłał mężczyźnie szeroki uśmiech.

Podbiegł i jednym, sprawnym ruchem zsunął opaskę z czoła mistrza sekty Lan. Przywiązał ją wokół swojego nadgarstka. Uciekł kawałek, skoczył i zniknął w niższej części ogrodów. Lan Wangji podążył za nim. Wyciągnął dłoń, próbując pochwycić opaskę, ale Wei Wuxian obrócił się w powietrzu. Odsunął rękę mistrza. Ten sięgnął drugą. Ominął materiał o długość paznokcia.

Wei Wuxian wylądował na ziemi. Skoczył, okręcając ciało w powietrzu. Pod nim przemknął Lan Wangji. Odbił się od pleców Nieśmiertelnego Mistrza. Oddalił, złapał za gałąź i wspiął się za na drzewo. Lan Wangji odepchnął się delikatnie od ziemi i wskoczył na tę samą gałąź, na której stał Wei Wuxian. Sięgnął po swoją opaskę, lecz chłopak znów uciekł, tym na razem na dach jednego z budynków Zacisza Obłoków.

W oczach Wei Wuxiana pojawiła się wizja z przeszłości. Jego twarz zastąpiło oblicze młodego chłopaka, w podobnym wieku, co on, w szacie sekty Lan. Jego długie włosy tańczyły na wietrze. Niósł dwa Uśmiechy Cesarza, a naprzeciw niego czekał inny młodzieniec. Trzymał parasolkę. "Alkohol jest zakazany" — przypomniał sobie Wei Wuxian. Uciekł z dwoma naczyniami Uśmiechu Cesarza, a Lan Wangji próbował je wyrwać.

Powrócił do teraźniejszości, do poważniejszego oblicza Nieśmiertelnego Mistrza. Widok dorosłego mężczyzny zdziwił Wei Wuxiana. Inaczej go pamiętał. Jako przystojnego młodzieńca, który nieustannie wytykał mu każdy błąd, wspominał każdy zakaz, jaki był wypisany na wielkiej ścianie Zacisza Obłoków.

Wyglądało, że przez dwa tysiące lat dopisali ich kilkadziesiąt, bo napisy sięgały samej ziemi.

— Lan Zhan — odsunął głowę, nim mężczyzna go złapał — podobno krzyk jest zakazany w Zaciszu Obłoków. I bieganie. I dotykanie waszych opasek. I alkohol. I wiele, wiele, wiele innych rzeczy! I pewnie walki.

Złapał się za gałąź, okręcił na niej, a potem wylądował na ziemi. Lan Wangji znalazł się obok niego. Wyznaczył stopami trasę do ucieczki — dwa kroki w lewo, a potem trzy w prawy bok, a na koniec jeden do tyłu. Wykonał sekwencję ruchów, dzięki której uniknął złapania przez Nieśmiertelnego Mistrza.

Lan Wangji kontynuował podążanie za chłopcem. Nie był na niego zły, cieszyła go zabawa, co więcej tęsknił za nią. Za tymi uśmiechami. Za krzykiem. Za bieganiem. Za opaską. Za walką. Za alkoholem.

— Alkohol? — spytał na głos i zatrzymał się.

— Co tam, Lan Zhan?

Wei Wuxian nagle potknął się o znajdujący za nim kamień, którego w porę nie zauważył. Opadł prosto na zranione plecy i jęknął z bólu. Lan Wangji wyciągnął pomocną dłoń. Chłopiec zaśmiał się głupio, przyjmując pomoc.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiWhere stories live. Discover now