38. Kiedyś, byliśmy tacy sami.

387 33 2
                                    

media: Pascal Letoublon - Friendships (Lost My Love) ft. Leony

<Art>

Nie wiedziałem, co mam zrobić. Potrzebowaliśmy tego sojuszu, ale nie chciałem tego robić kosztem życia Artemidy. Myślałem, że uda mi się odwlec to wszystko, kiedy stwierdzę, że Desires nie jest moim bratem, co za tym idzie, nie mam żadnego prawa, by zmusić Artemidę do ślubu.

Oczywiście wszystko niszczył fakt, że Sybilia jest przeznaczoną Atemidy, więc ich związek jest przesądzony. Tylko weź wytłumacz to Desiresowi.

– W życiu się nie zgodzę, by moje słoneczko i ta... Nieokrzesana dziewucha – kręci głową. Od ponad godziny słucham go. Desires już nawet nie kryje się z tym, że obserwuje córkę. Po prostu stoi sobie przy drzwiach prowadzących na taras i bacznie obserwuje spotkanie Artemidy ze swoją przeznaczoną.

– Sybilia jest jej bratnią duszą, nie masz na to wpływu – uspakajam brata – Zresztą, Artemida jest również nieokrzesana, więc myślę, że idealne się dobrały – mówię, a kasztanowłosy zabija mnie wzrokiem.

– Dobrze wiesz, że to byłoby nieuniknione. W końcu spotkałyby się, a jeśli nie ona, to ktoś inny... Może w końcu pozwolisz córce zadecydować?

– Zgodzi się – mruczy niezadowolony – Zgodzi się i wyjedzie stąd – dodaje.

– Krzywda jej się nie stanie, jest zaradna.

– I to mnie właśnie martwi – odzywa się Desires.

– Słuchaj, wiem, że Artemida jest dla ciebie ważna, może nawet i ważniejsza niż Gwyn, ale... – oczy brata zwracają się w moją stronę, zaciska usta w wąską kreskę – Jego nigdy nie chciałeś więzić, więc dlaczego zamierzasz to zrobić z córką? – pytam go. Trochę nie przemyślałem swoich słów, bo Desires rzucił się na mnie.

– TATO! Nie bij wujka Art'a – wydziera się Artemida. Kochane dziecko.

– Przecież go nie biję – oznajmia, odsuwając się ode mnie.

– Ale zamierzałeś, na jedno wychodzi. Nie wystarczy ci, że Albert leje mnie przy każdej możliwej okazji?

– Wystarczająco za słabo to robi – odgryza mi się.

– Cóż... Myślę, że pójdę podręczyć Alberta – oświadczam, wolę się ewakuować nim dojdzie tutaj do faktycznych rękoczynów, bądź, co gorsza, będę musiał wybierać, czyją stronę mam trzymać. Desiresa, czy Artemidy.

Myślę, że Desires w końcu zrozumie, że nie warto stawać pomiędzy przeznaczenie. Skoro Luna ich ze sobą związała... Chyba wiedziała, co robi, tak?

Artemida sobie poradzi, nawet gdyby została zamknięta w domu, da radę uciec. Właściwie to... Nie miałbym żadnych podstaw do martwienia się o nią, już bardziej o Sybilię, pewnie biedna jeszcze nie wie, co Luna jej zgotowała.

<...>

– I jak tam rozmowa z Desiresem? – pyta mnie Albert. Siadam sobie na kozetce i czekam aż Albert, zaparzy mi swoje ziółka. Nie wiem, po co to robi, ale nie narzekam. Dobre są.

– Tak właściwe to... Bez żadnych zmian. Wciąż nie zgadza się na nic.

– Przecież Sybilia i Artemida są swoim bratnimi duszami, właściwie to Desires nie może w żaden sposób ingerować? Rozdzieli je? Złamie tylko serce Artemidzie.

– Przecież wiem! Ale co mam zrobić? Zmusić go?

– Ale nie drzyj się, bo cię zaraz czymś walnę – burczy Albert – Po prostu... Nie możemy odpuścić tego tematu. Już nie chodzi tutaj o sojusz, a świadomość tego, co może się stać później... – mówi Albert.

The moon is miles above us //BLWhere stories live. Discover now