Rozdział 38

413 35 6
                                    

Słońce wdzierało się do pokoju Freda w Rumunii przez niezasłonięte okno. Leniwie przeciągał się na łóżku, aż nie poczuł niewielkiego ciała skulonego u jego boku. Początkowo sądził, że to był sen, więc bał się obudzić. Dopiero gdy poczuł, jak palce tajemniczej osoby muskają delikatnie jego klatkę piersiową, otworzył powoli oczy. Uśmiech od razu wkradł mu się na usta, kiedy dostrzegł burzę brązowych loków przytulonych do niego.

- Dzień dobry Freddie.- Przywitała się Hermiona, cały czas przytulając się do niego oraz rysując niewielkie kółka na jego torsie.

- Na szczęście to nie był sen.- Odparł, przyciągając dziewczynę do namiętnego pocałunku, który od razu odwzajemniła.- Jestem taki szczęśliwy Gwiazdko! Obiecuje, że zrobię wszystko, żeby nasz związek wypalił. Nie chcę cię znowu stracić.

- Właściwie to musimy porozmawiać na ten temat.- Powiedziała szatynka, nieprzerwanie patrząc w oczy swojego nowego chłopaka.

- Co się stało? Czy żałujesz ostatniej nocy?- Spytał smutny. Tysiące myśli krążyło mu po głowie. Nie wiedział, co mógłby zrobić, żeby przekonać ukochaną do pozostania z nim. Teraz gdy wiedział, jak cudownie było ją mieć przy sobie, nie potrafiłby żyć bez niej.

- Oczywiście, że nie żałuje. Jestem trochę obolała, ale niczego nie żałuje... Po prostu, czy my zostaliśmy w końcu parą?

- Tak, kochanie, jeśli tylko tego chcesz.- Odparł Fred, trochę uspokojonym głosem, ale nadal był zdenerwowany.

- Bardzo chcę, ale pod jednym warunkiem.- Dodała rzeczowo Hermiona, głosem nieznoszącym sprzeciwu.

- Ja... Jakim?

- Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział o naszym związku.

- Dlaczego?- Dopytywał zdezorientowany Fred. Nie rozumiał, co właśnie się stało. Czy jego dziewczyna się go wstydziła?

Szatynka spojrzała na rudzielca z uśmiechem. Delikatnie pogłaskała go po policzku.- To nie tak, że się ciebie wstydzę, po prostu mamy dość długą historię, gdzie praktycznie się nienawidziliśmy i...

- Ale kochanie, moja nienawiść nie była szczera, zawsze cię kochałem.

- Wiem Freddie, ale nie możemy udawać, iż ostatnich dziesięć lat nie istniało, że przy każdej możliwej okazji nie wbijaliśmy sobie szpilki w serce.- Szatynka przytuliła się do chłopaka, on dość niepewnie odwzajemnił gest.- Kochamy się, to nie podlega dyskusji, ale chce się upewnić, że umiemy współpracować i stworzyć szczęśliwy związek, na który nie będzie wpływać nasza przeszłość. A żeby to osiągnąć, musimy być w tym sami, bez ciągłego wtrącania się naszych matek, porad Ginny, grożącego Ci Harry'ego, czy żartującego George'a, tylko nas dwoje. Wiem, że to będzie trudne, ale to dla naszego dobra...

- Masz rację Hermiono! Obiecuję, że nikomu nie powiem, nawet George'owi.

- Dziękuje, to nie będzie trwało wiecznie. Miesiąc, maksymalnie dwa, po czym będziesz mógł pobiec do George'a i opowiedzieć mu wszystko ze szczegółami!

- Kocham cię.

Szatynka uśmiechnęła się na słowa rudzielca, ale z jej ust nie wypłynęły żadne słowa, zamiast tego usiadła mu okrakiem na kolanach, po czym zaczęli się namiętnie całować. Ich nagie ciała ocierały się o siebie, w związku z czym westchnienia wydostały się z ich ust. Zaczynało robić się coraz goręcej. Każdy kawałek ich organizmu domagał się, jak najszybszej bliskości. Pieszczoty wysyłały oboje na skraj wytrzymałości. Mieli rozpocząć drugą rundę kochania się, gdy nagle z korytarza dobiegł krzyk.

Fremione- od nienawiści do miłościOnde histórias criam vida. Descubra agora