Rozdział 8

551 42 40
                                    

     Od prawie trzech godzin na zewnątrz panował mrok. Dzień ustąpił nocy, ale Londyn poprzez działanie tysięcy lamp ulicznych sprawiał wrażenia, jakby nie miał zamiaru iść spać. Pomimo później godziny życie na ulicach miasta toczyło się bez zmian, wszędzie było słychać rozmowy i śmiech. Takie samo wrażenie można było odnieść kiedy weszło się do ukrytego domu przy Grimmauld Place 12. Trwało tam właśnie przyjęcie urodzinowe Ginny. Najmłodsza z Weasleyów obchodziła swoje osiemnaste urodziny. Z tej okazji jej chłopak Harry Potter wraz z przyjaciółmi zorganizował dla niej przyjęcie niespodziankę. 

     W całym domu było słychać radosny śmiech młodych czarodziejów oraz gwar rozmów. Z głośników dochodziła muzyka Fatalnych Jędz, do której tańczyła większość gości. Dzięki najlepszej przyjaciółce solenizantki, goście mogli zajadać się wspaniałymi daniami oraz pić wysoko procentowe trunki. Wszyscy bawili się znakomicie, z wyjątkiem pewnego rudzielca. Fred siedział na kanapie ze szklanką Ognistej Whisky i przyglądał się bawiącym znajomym. Najdłużej jego wzrok spoczął na szatynce, która była jego niechcianą współlokatorką. Nie rozumiał, dlaczego wszyscy ją uwielbiają... To nie miało dla niego znaczenia, że była ładna, a nawet śliczna, inteligentna oraz przyjazna. Fakt, potrafił dostrzec jej atuty, ale od kilku lat widział tylko jej wady. Sądził, iż jest fałszywa i wredna, a co gorsza uważa się za lepszą od nich. 

     W czasie gdy rudzielec dumał nad swoim nieszczęściem w życiu w postaci Gryfonki. Ginny tańczyła na środku salonu z Lavender, Hermioną i Ronem. Młodszy rudzielec starał się pokazać przed dziewczyną, siostrą i przyjaciółką, jakim jest wspaniałym tancerzem, ale niestety na marne, ponieważ w porównaniu do swoich starszych braci był okropny w tym. Zawsze kogoś podeptał, w tym wypadku padło na młodszą siostrę.

- Ała! Ron! Dlaczego jesteś taką fajtłpą?!- Zapiszczała zirytowana dziewczyna.- Zawsze musisz po kimś deptać?!

- Sama nie jesteś lepsza! To ty nie umiesz tańczyć! A ja tak!- Oburzył się rudzielec.- Hermiona może potwierdzić, że jestem dobrym tancerzem! Po prostu ty mnie nie doceniasz!

     Zmieszana szatynka spogląda raz na swoją przyjaciółkę, a raz na swojego przyjaciela, który notabene był jej chłopakiem przez miesiąc zaraz po pokonaniu Lorda Voldemorta. Wtedy byli razem na balu z okazji zakończenia wojny i właśnie tam była zmuszona z nim zatańczyć, co okazało się dla niej torturą, zwłaszcza że zanim odkryła swoje magiczne moce, to uczęszczała na zajęcia z baletu.

- Nie mogę tego potwierdzić... Wybacz mi Ron- Odpowiedziała ściszonym głosem dziewczyna- Jesteś słabym tancerzem, ale podejrzewam, że są gorsi od ciebie.

     Ron prychnął niezadowolony ze stwierdzenia swojej przyjaciółki, po czym dodał.- Wy mnie po prostu nie doceniacie! Idę zjeść ciasto!

     Zezłoszczony rudzielec zaczął iść w kierunku kuchni, w której przechowywane były słodycze. Zanim niezadowolona ruszyła Lavender, krzycząc jednocześnie.- Błagam cię Ronuś! To już twój czwarty kawałek... Będziesz chory!- Niestety chłopak perfidnie ją zlekceważył, więc dodała.- Zostaw mi chociaż kawałek!

     Ginny wraz z Hermioną przyglądały się całej sytuacji ze śmiechem, by po chwili wrócić do wspólnej zabawy. Nagle rudą olśniło, że jej brat poszedł pałaszować jej ulubione kokosowe ciasto, w związku z czym pobiegła z piskiem w stronę kuchni.- Ron! Zostaw moje ulubione ciasto!

     Osamotniona Hermiona podeszła do Harry'ego, który siedział na kanapie i popijał piwo kremowe. Kiedy zobaczył zbliżającą się przyjaciółkę, uśmiechnął się do niej. Na początku niezbyt przepadał za szatynką, która wydawała mu się zarozumiała i przemądrzała, ale gdy lepiej ją poznał i uratował przed Trollem na pierwszym roku, to się zaprzyjaźnili. Obecnie nie wyobrażał sobie życia bez niej. Byli jak rodzeństwo i za żadne skarby świata nie chciałby tego zmienić.

Fremione- od nienawiści do miłościWhere stories live. Discover now