Rozdział 19- cz. 2

534 48 26
                                    

     Oszołomiona Hermiona wstała z kanapy, do której z wrażenia prawie przywarła. Przeczesała rękami swoje bujne loki oraz zaczęła spacerować po niewielkim salonie. Nagle wszystko dookoła było ciekawsze niż jej współlokator, pierwszy raz dostrzegła niewielką dziurę w ścianie oraz przekrzywione zdjęcie wiszące nad dziurą. Podeszła bliżej, żeby dostrzec, co ono przedstawia. Zobaczyła, że fotografia pochodzi z jej piątego roku i znajdują się na niej wszyscy członkowie Gwardii Dumbledore'a. Prawdopodobnie wykonał je Colin Creevey, po ich drugim spotkaniu. Przyglądając się magicznemu zdjęciu, zauważyła, jak Fred zerka na nią po kryjomu i uśmiecha się sam do siebie. Szatynka odruchowo wzięła ramkę do ręki i niczym oczarowana przyglądała się sobie i rudzielcowi. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć? Ten błysk w jego oczach, którego nie rozumiała... Zawsze myślała, że to nienawiść, a tak naprawdę to była miłość.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?- Odezwała się w końcu szatynka, nieśmiało spoglądając na swojego współlokatora, który stał około metra od niej.

- Bałem się... Tyle złego się między nami wydarzyło... Strach przed utratą ciebie był większy.- Odparł niepewnie Fred, patrząc swojej miłości w oczy.

- Myślałeś, że przez nienawiść i puszczanie się na prawo i lewo mnie nie stracisz? Jak mogłeś sądzić, że to nas zbliży do siebie?- Spytała łamiącym się głosem. Pierwszy raz od bardzo dawna chciało się jej płakać.

- Miałem nadzieję, że w ten sposób zapomnę o tobie... W końcu nigdy Ci się nie podobałem.- Odpowiedział ściszonym głosem, ledwo słyszalnym.

- Nigdy mnie o to nie spytałeś! Nie masz prawa decydować za mnie, co czuje do ciebie! Bo tobie się tak wydaje!- Znowu zaczęła go bić po klatce piersiowej w niekontrolowany sposób.-  Chcesz wiedzieć, dlaczego eliksir nie zadziałał?!

     Rudzielec chwyta dziewczynę za nadgarstki i patrzy jej głęboko w oczy.- Wiem kiedy nie działa Amortencja, jeśli osoba, której podajesz eliksir jest zakochana w osobie warzącej eliksir, bądź została źle przygotowana. Ja prawdopodobnie zrobiłem błąd przy warzeniu jej.

- Nie kretynie! Nie zadziałała, ponieważ jestem w tobie zakochana!- Wykrzyczała Gryfonka, gdy wyrywała się z objęć rudzielca, kiedy jej się to udało szybkim krokiem pobiegła do swojego pokoju.

     Fred przyglądał się uciekającej dziewczynie. Zamarł, gdy usłyszał, że ona też go kocha, ale od kiedy? Jak długo trwało jej tajemnicze uczucie. Czy był takim głupcem, że mogliby być parą od kilku lat, gdyby okazał gryfońską odwagę i szczerze z nią porozmawiał? Nie zastanawiając się dłużej, ruszył za nią do jej pokoju. Wręcz wbiegł do niego, zastał tam Hermionę pakującą swoje rzeczy do niewielkiej walizki.

- Co ty robisz?!- Spytał wyraźnie zirytowany.

- Wyjeżdżam! Muszę odpocząć, od tego wszystkiego.- Odpowiedziała najspokojniejszym głosem, na jaki było ją stać.

- Ale my nie skończyliśmy rozmawiać.- Oznajmił jej Fred, zabierając jednocześnie parę spodni z jej rąk.

- Przecież powiedziałeś wszystko, co chciałeś, więc daj mi teraz odejść.- Błagała szatynka, nie chciała dłużej torturować swojej psychiki tą konwersacją.

- Nie! Jak możesz mówić, że zależy ci na mnie i odchodzić! Od kiedy ci na mnie zależy?! Proszę, opowiedz mi swoją historię, ja ci swoją powiedziałem.

     Hermiona zamarła w ruchu, spoglądając niepewnie na przystojnego rudzielca. Nie świadomie przygryzała wargę, co zawsze doprowadzało Freda do szaleństwa. Uwielbiał gdy to robiła, miał wtedy ogromną ochotę ją pocałować. Tak, jak teraz.

Fremione- od nienawiści do miłościWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu