Rozdział 6

568 44 42
                                    

     Nagle słychać wybuch, który nastąpił prawdopodobnie w holu. Szatynka od razu poderwała się z miejsca i ruszyła sprawdzić, co się stało, gdy wyszła, ujrzała walczących aurorów z Lucjuszem Malfoyem. Były śmierciożerca starał się uniknąć wymiaru sprawiedliwości. Najpierw zaatakował Harry'ego i Rona, gdy przyszli go aresztować. Na szczęście jego działania okazały się nieskuteczne. Niestety w momencie, w którym przyjaciele z oskarżonym teleportowali się do Ministerstwa Magii, udało mu się uwolnić od zaklęć obezwładniających, po czym Lucjusz zaatakował wszystkie osoby znajdujące się w holu.

     Trwała zacięta walka, gdy Hermiona wyszła ze swojego nowego gabinetu. Od razu chciała sięgnąć różdżkę i pomóc przyjaciołom w walce z nieobliczalnym śmierciożercą, ale w tym momencie udało się Harry'emu obezwładnić czarodzieja. Wszystkie osoby znajdujące się w holu zaczęły klaskać bardzo głośno. W końcu wielki ród Malfoyów dopadła zasłużona kara za ich nikczemne czynny.

     Z wielkim uśmiechem na twarzy w stronę złapanego śmierciożercy szedł Minister Magii. Kingsley od zawsze nie darzył sympatią ród Malfoyów, więc cieszył się, że to za jego kadencji udało się ich ukarać

- Brawo Panowie! Jestem z was dumny. A teraz zaprowadźcie, proszę naszego więźnia do tymczasowej celi. Pojutrze zajmie się nim Wizengamot.

     Lucjusz spogląda z nienawiścią na swojego rywala, niestety nie jest w stanie nic powiedzieć, ponieważ Ron rzucił na niego Silencio, zanim teleportowali się do ministerstwa.

     Dwójka młodych aurorów zaprowadziła pojmanego do tymczasowej celi, po czym udała się do swojego gabinetu, w którym czekała na nich Hermiona. Miała dla nich kilka dokumentów do podpisania, ale co najważniejsze chciała z nimi porozmawiać. Dawniej byli nie rozłączni, a od pewnego czasu spędzali coraz mnie czasu razem. Dziewczyna rozumiała, iż mają swoje nowe życie, które cały czas starali się stworzyć, jednakże nie powinni zapominać o sobie nawzajem.

- Cześć Hermiono!- Przywitał się radośnie Ron ze swoją przyjaciółką. Przez pewien okres czasu spotykali się, ale oboje zrozumieli, że to bez sensu. Lepiej będzie, gdy zostaną przyjaciółmi, poza tym on sam zaczął umawiać się z Lavender Brawn, która ledwo przeżyła atak wilkołaka podczas Bitwy o Hogwart.

- Hej! Mam dla was akt oskarżenia do podpisania oraz kilka innych dokumentów.

     Chłopacy od razu biorą się za pracę, którą zleciła im dziewczyna. Szatynka spoglądała na swoich przyjaciół z uśmiechem na twarzy. Bardzo cieszyła się, że ma ich przy sobie. Dzięki nim stała się bardziej otwarta i odważna.

- Jak ci mija pierwszy dzień w pracy Hermiono?- Spytał radośnie Harry, nie odrywając wzroku od pism.

- Nie jest źle. Sądziłam, że będzie gorzej. Percy mi dużo pomaga.

- Mój brat?- Spytał zdziwiony Ron.- On  umie komuś pomóc?!

- Wydaje mi się, że źle go oceniasz Ronaldzie. Zmienił się i to bardzo! Nie to, co niektórzy twoi bracia.

     Harry zaczyna się po cichu śmiać, gdy szatynka wspominiała o innych braciach Rona. Bliznowatym od razu wiedział, że ta uwaga tyczy się tylko i wyłącznie jednego rudzielca.

- Aż tak źle mieszka ci się z Fredem?- Spytał zaciekawiony wybraniec.

- To jest jakiś koszmar! Cały czas imprezuje, albo sprowadza sobie nowe dziewczyny, przez co ja nie mogę spać w nocy. W najlepszym wypadku chodzi zły i na wszystkich narzeka. Jak wy z nim wytrzymaliście tyle lat, to ja nie wiem!

- Wiesz, on nie zawsze taki był. Zmienił się po tym, jak trafiłaś do skrzydła szpitalnego na dwa tygodnie. To chyba było na czwartym roku.

- Tak właśnie, wtedy zaczęliście się nienawidzić.- Dodał po chwili milczenia Harry.

Fremione- od nienawiści do miłościWhere stories live. Discover now