— Nie — zaprzeczył od razu.
Odetchnął z ulgą.
— To dobrze, nie chciałbym mieć jeszcze ciebie na sumieniu. Ale tak poza tobą, to nie znam nikogo, kto miałby ochotę zobaczyć moją twarz jeszcze raz. Choć muszę przyznać, że mam bardzo przystojną twarz.
Zza drzwi zaczęły dobiegać głosy. Uczniowie pomału przebudzali się ze snu, chwilę przed tym, jak wskazówki zegara miały zatrzymać się na godzinie piątej. Najmłodsi wygramolili się z łóżek i ruszyli jeszcze przed innymi do wspólnych prysznice, zajmując zawczasu miejsce. Chłopcy przygotowujący się do egzaminu przed śniadaniem usiedli przed książkami, wspominając ostatnie notatki przed kolejnym materiałem. Jako ostatni wstał Lan Qiren, nadal zmęczony po ostatniej walce, z licznymi siniakami, które nie zagoiły się mimo interwencji Nieśmiertelnego Mistrza.
Powitał poranek porządnym rozciągnięciem się przed drzwiami do swojego pokoju. Ziewnął szeroko i w tej samej chwili Wei Wuxian wyszedł z pomieszczenia, którego zostało mu przydzielone w ramach gościny. Był ubrany tak samo jak z wczoraj, w zwiewny, wygodny strój o kolorze mocnej czerwieni z czarnymi akcentami. Nie pasował do Zacisza Obłoków — ani do ich kultury, ani zwyczajów, a mimo to widok Wei Wuxiana o poranku sprawiał wrażenie zwyczajnego, pasującego do krajobrazu.
— Co tak wcześnie? — zapytał zainteresowany Lan Qiren.
Wei Wuxian uśmiechnął się szeroko i w podskokach podszedł do młodego adepta sekty Lan.
— Wcześniej poszedłem spać. – Sam zauważył zabrzmiało to jak to jak trafnia wymówka, którą wymyślił na poczekaniu. Uznał jednak że to wystarczy Lan Qirenowi. – A ty nie chciałeś odpocząć po ostatnich przygodach?
Stan Lan Qirena pozostawał niezmienny. Demoniczna aura wydobywająca się z dzikiego trupa nie zdążyła go dosięgnąć mimo bliskiego kontaktu. Jednak Wsi Wuxian pozostał czujny.
Uśmiechnął się niewinnie w kierunku kolegi z klasy. Ten spochmurniał. Z oddali wydawało się, że chłopak nosi na sobie prosta przepaskę na czoło, jedna z wielu, z jakich korzystali w trakcie zawodów sportowych — zazwyczaj nosili w jednej barwie, najczęściej w bieli.
Założona przez Wei Wuxiana opaska miała wymalowane chmury, symbol sekty Lan. I ta jedna, jedyna ze wszystkich została ozdobiona trzema chmurami. Lan Qiren zawsze widział u siebie tylko dwie chmury, zgodnie z naukami i tradycją.
— Ty. — Wskazał groźnie palcem na Wei Wuxiana.
— Co znowu ja? — Zmarszczył czoło. — Coś znowu zrobiłem głupiego i o tym nie wiem?
Z pomieszczenia zajmowanego przez Wei Wuxiana wyszedł nagle Huanguan—jun, w luźno opuszczonych włosach rozrzuconych we wszystkie strony wraz z kosmykami, które odstawały po nocy. Jego szata była nieprzywiązana, brakowało jej wierzchniej części. Do tego zaspane oczy Niesmiertlnego Mistrza wzbudziły więcej obaw niż jego ostatnie zachowanie.
— Nie ma — zdziwił się Lan Qiren.
Wei Wuxiana obejrzał się przez ramię, sprawdzając, o czym mówi chłopak.
— A dokładnie? — spytał.
Lan Qiren cofnął się o trzy kroki. Wskazał na czoło Wei Wuxiana jak młoda dziewczyna na widok nowej miłości ,a potem odwrócił się i uciekł w popłochu, zostawiając chłopaka z wieloma pytaniami.
— Dziwna ta dzisiejsza młodzież — podsumował ,drapiąc się po głowie.
Zahaczył o opaskę, której nie zdjął, od kiedy zerwał się z łóżka. Zapomniał o jej obecności, poza tym przyjemnie się ją nosiło.
YOU ARE READING
[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi
FanfictionPrzemijają lata, uciekają wieki, ku zapomnieniu zmierzają tysiąclecia, a melodia Chenqinga wciąż rozbrzmiewa w myślach Nieśmiertelnego Mistrza z nadzieją, że nienawidzony przez wszystkich Wei Wuxian powróci. Jednak po dwóch tysiącach lat kultywacja...
Forgetting envies ~ Rozdział 28
Start from the beginning
![[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi](https://img.wattpad.com/cover/252878826-64-k883908.jpg)