Rozdział 16

194 16 0
                                    


Rozumiałam, że mogło wyglądać to naprawdę dziwnie. Naprawdę. Ogromna sala tronowa lśniła szczerym złotem. Wszystko było dokładnie umyte, podłoga wypastowana, kandelabry i żyrandole rzucały mnóstwo światła, duże kolumny podtrzymywały zdobne sklepienie, a wszystko wręcz ociekało bogactwem i klejnotami. Odyn dzierżył pokaźną włócznię, siedząc na swym tronie, Frigga w złotej sukni stała zaraz obok. Thor stał na ostatnim stopniu w swej zbroi, trzymając swój ukochany młot, jakiś generał stał na pierwszym stopniu, a dwóch strażników trzymało za ramiona rozjuszoną Sif. Wszystko wyglądało jak z baśni, której zaprzeczeniem byliśmy MY. Ja chwiejąca się na nogach, w podartym stroju, cała we własnej krwi i demonicznej brei, brudna, ze świeżo zaszytymi ranami i obandażowaną głową, ale za to z dziarską miną, uwieszona na Willu, który podtrzymywał mnie ni to z zakłopotaną, ni to przepraszającą miną.

Ale cóż na to poradzę? Ważne było to, iż mój plan wypalił i teraz Sif stała przed Odynem jako winna. Taki był mój cel i patrząc na nią odczuwałam narastającą satysfakcję. Ma za swoje. Trzeba było się nie rzucać. Ha! Dobrze jej tak!

— Na wszystkie świętości, dziecko, co ci się stało? — Zapytała wstrząśnięta Frigga, która jako pierwsza otrząsnęła się z szoku.

— Mały wypadek przy pracy — uśmiechnęłam się wymuszenie. 


Ten "wypadek" tak dał mi w kość, że miałam ochotę po prostu zasnąć i spać do następnego miesiąca.

— Musi obejrzeć cię medyczka. Straż! — Zawołała, a tuż za nami pojawił się jeden ze strażników, czekając na rozkazy. 


On także nie omieszkał uraczyć nas dziwnym spojrzeniem.

— Nie trzeba, już widziała, zaraz wracam do lecznicy — uspokoiłam ją, a potem przeniosłam wzrok na Odyna, który wyglądał jakby zaraz miał zejść z piedestału i sam mnie wykończyć. — Melduję, że demony z pałacu zostały usunięte — oznajmiłam kpiąco.

— Panny Ikol jak zwykle żart się trzyma — wypowiedział chłodno.

— Nie inaczej — prychnęłam. — A tu co się dzieje?

— Sif Złocistowłosa została oskarżona o zdradę Asgardu — odezwał się generał rzeczowym tonem, wwiercając spojrzenie w dłoń Willa na moim biodrze. 

Biedak chciał mnie tylko podtrzymać, żadnych reguł przecież nie złamał! No, prawie żadnych. Ale prowokacji i udziału w spisku nie liczymy.

— Niczego nie zrobiłam! — Zawołała wyżej wspomniana, ale dość szybko ją uciszono kneblem.

Piękny widok.

— Jaka szkoda. Ale czego innego się spodziewałam? — Spytałam, chełpiąc się jej sytuacją. 


Z tego już tak łatwo się nie wywinie. Trafi do więzienia na co najmniej stulecie.

— Panna Ikol źle się czuje. Najwyraźniej nie pojawi się na dzisiejszym balu — oznajmił niespodziewanie Odyn ze sztucznym smutkiem.

— Ależ nie! — Zaprzeczyłam natychmiast. — Do wieczora stanę na nogi, nie martw się.

Wtedy zauważyłam gwałtowny ruch po mojej lewej. Nie zastanawiając się wyszarpnęłam zza paska Williama sztylet i rzuciłam go w nadbiegającego demona-niedobitka. Śmierdząca breja ochlapała nie tylko mnie lecz także mego strażnika. Skrzywiłam się zauważalnie.

Dziecko boga: Krew nocyWhere stories live. Discover now