Prolog

1K 48 5
                                    


Słyszałam, tylko szelest. Przywodził mi na myśl suche liście, które wirują w osobliwym tańcu każdej jesieni, muskane przez wiatr. Dźwięk ten tak bardzo przypominał mi czasy dzieciństwa, kiedy słyszałam go niemal codziennie.

Dzieciństwo skończyło się wraz z nadejściem koszmaru.

Czułam zapach ziemi, która o poranku łączyła się z rosą, pozostałą po nocnym deszczu. Wypełniał powietrze, tworząc prawdziwą symfonię dla zmysłów, które chciały napawać się nim przez wieczność.

Ten zapach przypominał mi zupełnie coś innego. Przypominał mi moment, w którym rozpoczął się koszmar mojego dzieciństwa, który zmienił moje życie w nieustanną walkę.

Byłam ślepa. Nic nie widziałam. Czarne plamy przeplatające się ze sobą przed oczyma uniemożliwiały mi patrzenie na świat, który ostatnio wydawał mi się tak szczęśliwy.

Chciałam wrócić do tego, co wydarzyło się przed tym wszystkim. Chciałam znów czuć radość, chciałam czuć, że mogę wszystko, chciałam mieć wszystko.

Ale nie mogłam. Moimi jedynymi towarzyszami był tylko ból i cierpienie, które rozrywało moją duszę na kawałki, jak żarłoczna harpia rozrywało moje jestestwo, sprawiając, że przestawałam żyć.

Wiedziałam, że dopóki nie znajdę tego, czego chcę w życiu, nie zaznam spokoju, a ja będę zmuszona krążyć pośród ciemności. Klątwa nie da mi o tym zapomnieć.



Dziecko boga: Krew nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz