•𝟷𝟷•

220 11 1
                                    

***
[POV: Jimin]

Gdy przyszedłem do szkoły, wszyscy się na mnie jakoś dziwnie patrzyli i coś szeptali. Czułem się przez to zagubiony i odrzucony jak nigdy dotąd. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, a nawet nie wiedziałem o co wszystkim chodziło. Domyślam się, że to nic dobrego.

- JIMIN - wszędzie rozpoznałbym ten uroczy głosik.

- Nagle się do mnie odzywasz, Rosé? - Obróciłem się w jej stronę niepewnie.

- Gratulacje, postawiłeś się Taehyungowi.

- A on prawdopodobnie teraz się mści...

- To co wszyscy gadają, to prawda?

- Nawet nie wiem co gadają.

- Że ponoć jesteś bi, a Taehyung cię wykorzystał...

- Pół roku temu... - skrzywiłem się z bólu na samo wspomnienie. Jemu teraz nie chodziło o samą w sobie plotkę, ale o to, żebym sobie przypomniał. To było bolesne. Bardzo bolesne. - Wmawiał mi, że chyba też coś do mnie czuje...A ja byłem naiwny. Chciał mieć tylko głupie trofeum.

- To dlaczego po tym dalej się z nim trzymałeś...?

- Żeby dochował sekretu...

- Ja naprawdę nie wiem co powiedzieć...

- Nie musisz mówić nic.

- Proszę, proszę, kogo my tu mamy - zza korytarza wyłonił się wysoki brunet i uśmiechnął się flirciarsko.

- Taehyung - powiedziałem przez zęby.

- A co tak nienawistnie, Jiminnie~?

Na moment wstrzymałem oddech. On dalej na mnie działał. Bawienie się mną dawało mu frajdę. A ja nie mogłem nic z tym zrobić.

- Może jakieś spotkanko po szkole? - Zaśmiał się.

- N-n-n-nie... - BOŻE JIMIN PRZESTAŃ SIĘ JĄKAĆ.

- Co taki jąkliwy? - Przygryzł wargę. Tego było już za wiele. Naprawdę za bardzo na mnie działał i nie powinien tego wykorzystywać.

- Taehyung, odczep się od niego, przestań się nim tak bawić - powiedziała blondwłosa stanowczo. Nie wytrzymała bezczynnego oglądania, jak Tae próbuje mnie zmanipulować.

- A niby dlaczego mam się odczepić? - Zapytał drwiąco. - On w głębi serca pragnie, abym był przy nim, prawda Jiminnie~?

- Ta głębia serca została już dawno zniszczona...przez ciebie - zadzwonił dzwonek na lekcje, więc miałem pretekst, aby od niego uciec. Tak też zrobiłem. Podczas biegu do sali, po mojej twarzy spłynęło pare łez. Zdyszany zjawiłem się w sali pare sekund po nauczycielu.

- Siadaj, Park, tym razem odpuszczę ci to niewielkie spóźnienie.

- Dobrze... - usiadłem w swojej ławce. Przez całą lekcję nie mogłem się skupić na ani jednym słowie. Muszę wymyślić plan, żeby zemścić się na Taehyungu. Wiem, że w ten sposób zniżam się do jego poziomu, ale nie mam innego wyjścia. Dłużej nie zniosę manipulacji z jego strony.

***

             Po lekcjach znowu mnie zaczepił.
Przycisnął mnie do ściany za szkołą, żebym mu nie uciekł i przybliżył swoje usta do moich. Odwróciłem głowę.

- Co niby przez to osiągniesz?

- Ciebie...całego ciebie...nie jesteś w stanie mi się oprzeć, wiesz o tym... - wypowiedział to powoli, głębokim głosem, przez który poczułem ciarki na całym ciele.

- Skończyłem już z tym, nie potrafisz zrozumieć? - Spróbowałem się wyrwać.

- A dokąd ci się tak spieszy, Jiminnie~?

              Po tym zdrobnieniu straciłem czujność i dopiero po dłuższym czasie zorientowałem się, że Taehyung w trakcie pocałunku popycha mnie w stronę swojego samochodu stojącego na pustym już szkolnym parkingu.

Boże w co ja się wpakowałem. I to wszystko przez cholerne zdrobnienie mojego imienia.

                Odepchnąłem go z całej siły.

- TY JAKIŚ ŚWIRNIĘTY JESTEŚ - patrzyłem na niego z lekkim przestrachem i jak najszybciej pokierowałem się do domu.

                   Po wejściu zatrzasnąłem z całej siły drzwi do mieszkania i pobiegłem do pokoju rzucając się na łóżko. Mama zaglądnęła do środka zmartwiona.

- Coś się stało? Wyglądasz na wyczerpanego, a na dodatek wróciłeś później... - usiadła na brzegu łóżka.

- Wszystko w porządku... - skłamałem.

- Jakby coś się działo, to zawsze możesz mi powiedzieć - wyszła i zamknęła za sobą drzwi, żebym mógł pobyć sam.

               Powiedziałbym jej o tym, ale mama nawet nie wie, że jestem bi...Nie mam pojęcia jakby zareagowała. Tak, jest kochana i chce dla mnie jak najlepiej, ale wolę nie ryzykować. Wyciągnąłem telefon z plecaka i zadzwoniłem po Winter. Już po paru minutach wparowała mi do pokoju.

- JIMIN GADAJ CO SIĘ STAŁO, PO SAMYM TWOIM GŁOSIE USŁYSZAŁAM, ŻE COŚ JEST  B A R D Z O  NIE TAK.

               Podniosłem głowę i spojrzałem na dziewczynę.

- Dzisiaj Tae zaczął swoją zemstę, a ja już mam dość...

- Co jest, co zrobił...? - Usiadła obok mnie zmartwiona.

- Rozpowiedział całej szkole sytuację sprzed pół roku, która miała być sekretem...A do tego ciągle mnie zaczepia próbując się mną bawić i wykorzystywać swoją przewagę jaką jest moje cholerne zakochanie...

- Strasznie współczuję, Chim...Boziu kim trzeba być, żeby świadomie próbować kogoś zniszczyć?

- Taehyungiem...Ale dam sobie radę - uśmiechnąłem się smutno. - Tak w ogóle to znasz Jeongguka?

- Kojarzę...A czemu pytasz?

- Po prostu mi go szkoda...Wplątał się w złe towarzystwo, do którego nie pasuje.

- Możesz go jeszcze z tego wyciągnąć, prawda?

- Mógłbym spróbować.

- No to na najbliższy czas masz zadanie, które pozwoli zapomnieć ci o niefajnych sytuacjach.

- Dziękuję, że tak mnie wspierasz.

- Od tego są przyjaciele - przytuliła mnie, żebym powstrzymał się od płaczu. - Wszystko będzie dobrze. No już, przestań myśleć o nieprzyjemnościach, twoja mama zrobiła kolację - pociągnęła mnie do stołu w kuchni. - Ja już pójdę, pani Park, mam jeszcze trochę do zrobienia - zwróciła się do mojej mamy. - Do zobaczenia, Chim! - Wyszła i zamknęła za sobą drzwi.

- Bardzo sympatyczna dziewczyna.

- MAMO. To moja przyjaciółka...

- Ja nic nie mówię... - jej mina wyrażała coś zupełnie innego.

Gdy zjadłem kolację, dokończyłem zadania na jutro. Potem rozsiadłem się w fotelu i zacząłem rozmyślać nad planem uratowania Jeongguka. Nie wiem skąd odezwała się we mnie taka szlachetna dusza. Po prostu szkoda mi było tego biednego, niewinnego dzieciaczka.

Stalker | JenlisaWhere stories live. Discover now