rozlew krwi

3.7K 441 154
                                    

Mięsień pompujący krew starca zaprzestał pracować na chwilę gdy ujrzał jak jego ukochany syn rzucił się na ziemię, osłaniając księcia swym drobnym ciałem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Mięsień pompujący krew starca zaprzestał pracować na chwilę gdy ujrzał jak jego ukochany syn rzucił się na ziemię, osłaniając księcia swym drobnym ciałem. Taehyung wtulił się w niego, uważając na ranę, a powieki zacisnął, czując, że lada moment miecz przebije również jego ciało, ponieważ wszyscy chcieli dokonać egzekucji na księciu, a on był największą przeszkodzą. Źrenice Jeona, który już ledwo co kontaktował z powodu okropnego, z każdą chwilą potęgującego się bólu, rozszerzyły się tak bardzo, że niemal zalały całą tęczówkę.

- Tae - Tae - ach...hyungie... - wyszeptał, po czym ostatkiem sił starał się odepchnąć jego ciało od tego swojego. Nie mógł pozwolić aby przez jego czyny kolejna osoba, na której mu zależy, umarła. Już raz nie był w stanie uchronić swego ukochanego, zatem teraz nie mógł popełnić tego samego błędu. - Odsuń się ode mnie...to już mój koniec. Oni mają rację. Taka bestia powinna umrzeć. Zrobiłem tak wiele złego i właśnie... zrozumiałem to w tym momencie. S - spójrz tylko jak wiele osób mnie nienawidzi...- wyszeptał, a jego głos załamywał się z każdym słowem. Krew z coraz większą intensywnością wypływała z jego otwartej, głębokiej rany, przez którą koszula Taehyunga zabarwiła się z białej na czerwoną.

Taehyung od razu pokręcił głową na boki, nie zgadzając się z werdyktem ludzi, którzy postanowili odegrać rolę sędziego. Postanowił zaryzykować, wiedząc, że może ponieść konsekwencje, w skutkach czego mógłby już nigdy nie ujrzeć swojej ukochanej rodziny, aczkolwiek nie mógł pozwolić oddać w ręce ludzi tego człowieka. Może i był winny wielu złych rzeczy, które spotkały naród, lecz każdy zasługiwał na kolejną szansę. Wierzył w jego zmianę, wierzył, że jeszcze da się naprawić wiele szkód. Był na tyle empatyczny, że nie mógłby przyglądać się z boku jak zabijają księcia. Poza tym, czuł wielką potrzebę bycia teraz obok niego, a to uczucie było tak silne i intensywne, iż zapragnął już nigdy więcej nie opuszczać jego boku.

Lud patrzył z zapartym tchem na ten obrazek, nie mogąc pojąć tego, że znalazł się ktoś, kto chciał jeszcze pomóc bestii, wyciągając w jego stronę dłoń.

- Nie, książę. Nie zrobię tego. Nie umrzesz, a jeśli to koniec, to tylko i wyłącznie nasz wspólny. - oznajmił zdeterminowany, nie słuchając już krzyków ojca, który proszącym tonem błagał o powrót swojego dziecka. Ułożył swoje małe dłonie na bladych policzkach mężczyzny, które pogłaskał delikatnie.

- Dlaczego to robisz? Tae...hyungie, nie rób tego. Proszę cię. Ja nie zasługuję na życie. Pozwól im dokonać swej woli. Oddaj mnie w ich ręce i wypłyń, bądź szczęśliwy - - przerwał na rzecz wydania z siebie odgłosu świadczącego o dużym bólu, który potęgował się coraz bardziej. Młody Kim ulokował spojrzenie na jego oczach, a jego wargi rozciągnął czuły, aczkolwiek lekki uśmiech. Pogłaskał jego skórę, natomiast książę złapał drżącą dłoń tę jego, którą pochwycił i przyłożył sobie do suchych, opuchniętych warg.

- Mama zawsze mawiała mi, że czasami trzeba zadbać bardziej o kogoś, aniżeli o samego siebie. Mówiła też, że dobro zawsze wraca. Pan...pomógł mi w chorobie, dał wolność, umorzył dług, dlatego też ja pragnę pomóc panu. - wyznał, nie mając zamiaru uciekać od odpowiedzialności. Ściągnął swoją koszulę, po czym przyłożył do sączącej się rany. Spojrzał ze smutkiem oraz przerażeniem na jego ciało, pod którym, jak i obok którego zebrała się kałuża krwi.

Beast 》✦ Taekook Where stories live. Discover now