16. Pozytywne zaskoczenie

5 1 1
                                    

Czwartkowe zajęcia skończyły się dla Dongwoo bez większych rewelacji. Po ostatniej lekcji udał się na salę ćwiczeń, tak jak ustalił to z chłopakami poprzedniego dnia. W głowie nucił sobie melodię, którą wczoraj wymyślili, przez co jego kroki były jeszcze bardziej sprężyste niż zazwyczaj. Nawet batonika chrupał w rytm akordów. Nigdy by nie powiedział, że Myungsoo tak szybko przerzuci się z basu na gitarę. Co prawda do poziomu Sungkyu czy Woohyuna było jeszcze daleko, ale i tak szło mu znakomicie. A w każdym razie miał znakomite pomysły, które lider przekształcał w lepszą jakość wykonania. Dongwoo miał nadzieję, że ta gorsza połowa zespołu nie będzie robiła problemów, bo piosenka naprawdę mu się podobała.

Wychodząc z klatki schodowej zobaczył Hoyę. Blondyn chyba ćwiczył kroki, bo nieco drygał w miejscu i wykonywał skomplikowane ruchy rękoma.

- Hej, tancerzu! - krzyknął do niego Dongwoo, ale ten go zignorował. Zmarszczył brwi, ale kiedy podszedł bliżej, dostrzegł, że młodszy ma w uszach słuchawki. Zaśmiał się i klepnął go w ramię. Hoya zatrzymał się i spojrzał na niego zaskoczony.

- O! Hej... - powiedział i wyłączył piosenkę.

- Całkiem nieźle to wyglądało. Sam wymyśliłeś? - zagadnął.

- Nie twój interes, ale tak – mruknął, zwijając słuchawki. - Zazwyczaj sam układam kroki.

- Musisz mi kiedyś pokazać całość.

- Zapomnij – powiedział oschle. - Gdzie masz kumpli? Musiałeś przyjść sam?

- Masz z tym jakiś problem, blondyneczko?

- Uważaj na słowa – Hoya zmierzył go wzrokiem. - Spędziliśmy dzisiaj razem trzy lekcje...

- Nie nazwałbym tego „spędzeniem", bo...

- I naprawdę mam cię dosyć – nie dał mu dojść do słowa. Dongwoo parsknął i schował dłonie do kieszeni.

- Co poradzę? To chyba przeznaczenie.

- Fatum, a nie przeznaczenie – stwierdził młodszy i oparł się o ścianę. Przez chwilę stali w milczeniu.

- Jadłeś już?

- Czemu pytasz? - Hoya uniósł brew.

- Może się założymy? - zaproponował Dongwoo. Młodszy tylko zamrugał wyczekująco. - Pójdziemy gdzieś razem po próbie...

- O nie...

- Jak moi przyjdą pierwsi, to ty stawiasz, jak twoi to ja. Hm?

Hoya prychnął.

- To jest bez sensu. Nigdzie z tobą nie idę. Nie lubię cię.

- A jednak ze mną gadasz.

- Bo tylko do ciebie mogę gębę otworzyć, a nie jestem jak Myungsoo, który potrafi się gapić, kiedy do niego mówisz i potem się odwrócić i odejść.

- Skąd wiesz, że tak potrafi?

Hoya syknął i uniósł rękę, ale zaraz ją opuścił.

- O? Czy ty właśnie chciałeś mnie uderzyć? - spytał Dongwoo, stając prosto. Howon unikał jego wzroku.

- Nie... - mruknął.

- Tak myślałem – Dongwoo oparł się z powrotem. - Wiesz co, Hoya? Ja myślę, że ty po prostu nie wierzysz, że twoi kumple tu przyjdą.

- Skąd ci to niby przyszło do głowy?

- Bo stoisz tu sam.

- Ty też przyszedłeś sam.

Zamknij się! To przez INFINITE // WoogyuWhere stories live. Discover now