15. Melancholia

3 1 0
                                    

Woohyun siedział przy stoliku przy oknie. Miał włożone słuchawki douszne i melancholijnie wpatrywał się w ulicę. Było już ciemno, ale centrum miasta nigdy nie śpi. Co jakiś czas odwracał głowę i zapisywał w notesie tekst, który przychodził mu do głowy. Kątem oka zauważył ruch, więc wyjął słuchawkę.

- Proszę bardzo – z jego przemyśleń wyrwała go dziewczyna, która przyniosła mu opakowanie z jedzeniem na wynos i jednorazowe pałeczki. Chłopak uśmiechnął się i zdjął całkiem słuchawki.

- Nie musiałaś tego nieść. Podszedłbym po to – powiedział. Dziewczyna uśmiechnęła się i spuściła głowę.

- Nie chciałam ci przeszkadzać. Byłeś taki zamyślony.

Woohyun zaśmiał się cicho.

- Czasem tak mam. Wybacz. Następnym razem będę zwracał bardziej na ciebie uwagę – oznajmił. Dziewczyna uśmiechnęła się i zagarnęła kosmyk za ucho.

- Smacznego – powiedziała nieśmiało, z lekkim ukłonem. Woohyun odpowiedział jej tym samym, po czym dziewczyna wróciła za ladę, oblana rumieńcem. Odprowadził ją wzrokiem, aż zniknęła mu z oczu. Uśmiechnął się sam do siebie i zabrał się za jedzenie. Co jakiś czas zerkał w stronę lady. Nagle po lokalu rozległ się dźwięk dzwoneczka.

- Dobry wieczór! - przywitał się chłopak w rudych, lekko natapirowanych włosach. Woohyun odchrząknął na jego widok. Sungkyu, który jak zwykle miał w buzi lizaka, przeczesywał lokal wzrokiem. Co za gamoń. Kogo on chciał oszukać? Nie było tu nikogo innego oprócz ich dwóch, jakiegoś kucharza i kasjerki, która na dźwięk przybycia nowego klienta wychyliła się z zaplecza. Gdy Sungkyu ją zobaczył ukłonił się w jej kierunku, ale nie zwolnił kroku.

- Co? - spytał bezceremonialnie, kiedy rudy usiadł naprzeciwko niego. Sungkyu wyjął lizaka.

- Zamówiłeś?

- Tak-tak-tak. Zamówiłem. Czego chcesz? - ponaglił go.

- Śpieszy ci się gdzieś?

- Nie, ale zabierasz mi wenę i apetyt.

- Oh, jak mi przykro. Dyra chce nas wystawić do konkursu – powiedział wprost. Woohyun zawiesił pałeczki z makaronem w powietrzu.

- Jaki?

- Międzyszkolny z okazji Nowego Roku-Bożego Narodzenia – Sungkyu obracał głową na boki.

- To fajnie – stwierdził i włożył jedzenie do buzi.

- Serio? - Sungkyu uniósł brwi. Nie spodziewał się, że pójdzie tak szybko. Woohyun pokiwał głową. - Och... W takim razie super. Zgarniesz swoich na próbę jutro? Musimy dać im jakąś próbkę, żeby nas zapisali.

- Okej, spróbuję. Masz jakiś plan?

- Umm... Myślałem o tej piosence, którą graliście razem z Myungsoo.

Woohyun skupił się na jedzeniu, ale mruknął na znak, że słyszy.

- Jeśli ją dopracujemy, może wyjść naprawdę nieźle.

- Mhm. Wymyśliłeś tekst?

- Eee... Nie – przyznał Sungkyu.

- Świetny plan.

- Ach, weź się – rudy oparł się na krześle i parsknął. - Wiedziałem, że to podejrzane, że przyjmujesz to tak na luzie. Też wymyślasz teksty. Mógłbyś się zacząć trochę udzielać.

- Udzielam się – powiedział z naciskiem. - A tekst... - postukał palcem w notes. - ...się pisze.

- Masz już coś? - Sungkyu sięgnął po przedmiot, ale dostał w rękę od właściciela.

- Nie twoje, to nie dotykaj. Jeszcze nie skończyłem.

Sungkyu prychnął, rozcierając nadgarstek. Woohyun zawiesił na nim swój wzrok.

- Jak ręka?

- Hmm? Ach, wszystko gra – powiedział i na znak, zademonstrował jej sprawność, obracając dłonią na wszystkie strony.

- To dobrze.

- Zgadzam się – powiedział, piorunując go wzrokiem.

- No co? Nadal mam cię przepraszać? Wysłać ci kwiaty?

Sungkyu prychnął.

- Nie. Lepiej weź się w garść i przyprowadź swoich chłopaków – powiedział stanowczo.

- Przepraszam bardzo! - krzyknął nagle chłopak w stronę lady. - Czy te cztery pudełka, które zamawiałem są już gotowe?

- Tak, już są – usłyszeli odpowiedź dziewczyny.

- Nie krępuj się – powiedział Woohyun do Sungkyu i wskazał ręką ladę. Sungkyu pokiwał przecząco głową.

- Ile ci wiszę? - spytał, podnosząc się z krzesła.

- Sam idź i płać – Woohyun wzruszył ramionami.

- Wal się – rzucił i odszedł.

- Możesz mi też postawić! - krzyknął w jego stronę. - Jesteś moim starszym bratem, liderze! - dodał, wydymając policzki.

- Pierdol się! W przeciwieństwie do Dongwoo, ja stawiam wszystko z własnej kasy – odpowiedział, podniesionym głosem, po czym zwrócił się do kasjerki. - Ile płacę?

Dziewczyna wydawała się być onieśmielona chłopakiem. Woohyun mógł nawet ze spokojem stwierdzić, że się go bała, ale w miarę jak rudy zaczął się uśmiechać i rozmawiać z nią, dziewczyna stawała się zrelaksowana. Chłopak był bardzo kulturalny. Uspokajał ją, żeby się nie śpieszyła, kiedy terminal za pierwszym razem odrzucił jego kartę, a potem z ukłonem odebrał zamówienie. Woohyun przyglądał się mu, przygryzając pałeczki. Zastanawiał się, dlaczego uśmiecha się tak do wszystkich, tylko nie do niego. Jeden raz tego doświadczył podczas grabienia liści. W ułamku sekundy twarz Sungkyu się rozpromieniła. Na samo wspomnienie Woohyun poczuł skurcz w żołądku i z jakąś dziwną melancholią obserwował, jak chłopak odbiera paragon. Potem spojrzał na niego i jego uśmiech zniknął. Wyjął lizaka z buzi.

- Do zobaczenia jutro – powiedział.

- Już się nie mogę doczekać – mruknął w odpowiedzi. Sungkyu włożył lizaka z powrotem do buzi.

- Masz mi napisać przynajmniej refren. Czaisz?

- Napiszę ci taki tekst, że z wrażenia ci te włosy oklapną.

Sungkyu prychnął. Przez chwilę się mu przyglądał, po czym spojrzał w stronę dziewczyny i ukłonił się z uśmiechem.

- Dziękuję, do widzenia.

- Do widzenia – odpowiedziała dziewczyna, nieśmiało. Woohyun westchnął i odwrócił od nich wzrok. Z jakiegoś powodu nie mógł na to patrzeć. A wydawało mu się, że dziewczyna ma dobry gust. Zaczął wystukiwać jakiś rytm palcami, wypatrując przez okno pomarańczowej czupryny. O czym myślał, kiedy na niego patrzył? Chyba nigdy się nie dowie. W końcu zdał sobie sprawę, że starszy prawdopodobnie założył kaptur, bo nigdzie go nie widział. A na pewno by go zauważył. Mało jest Azjatów z rudymi włosami, prawda? Z dziwnym rozczarowaniem włożył słuchawki i włączył muzykę, wracając do jedzenia.

Zamknij się! To przez INFINITE // WoogyuWhere stories live. Discover now