Rozdział 29

247 15 48
                                    

Ivy

- Nie żartujesz sobie ze mnie?

- Nie.- pociągnęłam nosem. Poczułam nieznaczny ból w krtani.- To prawda. Zresztą nie żartowałabym sobie z czegoś takiego. Ja… nie wiem co powinnam zrobić.

- Ja ci powiem.- kobieta znowu mnie objęła.- Na początek, powinnaś mu powiedzieć.

- Komu?

- Oh, nie udawaj głupiej, Ivy. Ojcu dziecka, oczywiście. Nie podoba mi się fakt, że nie znam chłopaka, który zrobił mojej córce dziecko, ale…- poczułam jak lekko wzruszyła ramionami.- cieszę się, że będę babcią.

- Naprawdę?- spojrzałam na kobietę z niedowierzaniem.

Nie tego się spodziewałam. Myślałam, iż mama będzie krzyczeć, będzie mówić, że jeszcze miałam czas na zostanie matką, ale nic takiego się nie wydarzyło.

- Naprawdę. Opowiedz mi o tym chłopaku. Już wiem, z twoich słów, że to musi być wspaniały człowiek.

- Najlepszy.- wymruczałam.- Już ci kiedyś o nim opowiadałam, nie wiem czy pamiętasz. Tylko wtedy… my nie  byliśmy razem.

- Chyba coś mi świta, ale nie jestem pewna.- niemal widziałam jak trybiki w głowie Annie zaczęły się obracać.

- Nie chcę byś była mną rozczarowana, ale Grady Preston jest moim szefem. Na pewno ci mówiłam. Na początku oboje uważaliśmy, że to nie powinno się dziać, ale nic nie poradzę na to, iż się zakochałam. On też. Tylko my nie planowaliśmy dziecka, nie rozmawialiśmy nawet o przyszłości.

- Rzadko kiedy planuje się takie rzeczy. Wcale nie jestem tobą zawiedziona. Chociaż… może trochę. Jestem zawiedziona tym, że tak po prostu od niego uciekłaś, nie powiedziałaś nic o ciąży. Nie dałaś mu szansy by jakoś zareagował. Musisz do niego jechać, w tej chwili. Zawiozę cię.

- Co?- pokręciłam gwałtownie głową.- Nie, nie. Jest niedziela, a Grady na pewno odpoczywa, i w ogóle ma ciekawsze rzeczy do roboty.

- Kontaktował się z tobą?

- Pisał, ale nie odpowiedziałam.- przyznałam, spuszczając wzrok na kolana.

- Czyli mu zależy, a ty zachowujesz się jak dziecko. Przecież nie możesz tego przed nim taić. To jego dziecko, do cholery!

Mama miała rację, to jasne. Jednak wciąż bałam się tego jak Grady mógłby przyjąć taką informację. Nie wiedziałam nawet czy chciał zostać ojcem. Niewątpliwie lubił dzieci, miał do nich niesamowite podejście, ale nawet nie wiedziałam czy myślał o własnych. A przez to, że przy pierwszym razie zapewne jednak nie użyliśmy prezerwatywy, postawiłam go przed faktem dokonanym. Albo przyjmie to na klatę, albo kopnie mnie w dupę, bo ma inne priorytety niż ojcostwo. A kiedy zrzucę na niego coś takiego, będzie miał prawo odejść.

- To mnie przeraża. A co jeśli mnie odrzuci? Co jeśli nie będzie tego chciał?

- Jeśli wierzysz, że mógłby to zrobić, to tak naprawdę go nie znasz. Nie poznałam go osobiście, nigdy nie widziałam na oczy, ale ludzie gadają. Chyba nie mówimy o tej samej osobie. Czy facet, w którym się zakochałaś to właściciel New Hope, instytucji, która pomaga pokrzywdzonym dzieciom?

- To on, ale…

- No właśnie, kochana. Ma wspaniałą reputację. Wszyscy uważają, że jego serce jest ogromne, robi tyle dla innych. Nie uwierzę, że byłby w stanie cię zostawić. To co robimy?

Chwilę na nią patrzyłam w milczeniu. Z trudem mogłam mówić, byłam nieco roztrzęsiona, ale przynajmniej przestałam płakać. Myślałam o Gradym. O tym jak się poznaliśmy, ile przeszliśmy od tego czasu. To już były trzy miesiące. Najpiękniejsze trzy miesiące mojego życia. Nawet jeśli pozostawałam jeszcze pod kontrolą Milo, to przynajmniej miałam w swoim życiu kogoś takiego jak Grady Preston. Czekałam dwadzieścia pięć lat, żeby dostać te cudowne trzy miesiące. Opłaciło się.

Save our tomorrowМесто, где живут истории. Откройте их для себя