Rozdział 22

239 14 20
                                    

Ivy

Byłam skrępowana. Siedziałam na wąskim krześle przed policjantką. Grady był obok, cały czas mnie wspierał. A ja potrzebowałam chwili by móc odpowiedzieć funkcjonariuszce o tym co nas tutaj sprowadzało. Przyjechaliśmy jakieś piętnaście minut temu. Szybko udało nam się znaleźć kogoś, kto miał czas by przyjąć ode mnie zeznania. Później mogłam tego żałować, ale mogłam też odetchnąć z ulgą. Na ten moment niczego nie byłam pewna, i to mnie tak strasznie niepokoiło.

- Chcesz żebym zaczął?- zapytał Grady, przysuwając usta do mojego ucha.

Pokręciłam przecząco głową. Spojrzałam na niego. Nie chciałam płakać, ale czułam się okropnie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zdecyduję się złożyć donos. A jednak tutaj byłam.

- Nie. Muszę to zrobić sama.- przeniosłam wzrok na policjantkę.- Chciałabym zgłosić przemoc domową. Mój partner regularnie mnie bił, groził, używał nie tylko pięści, ale także ostrych narzędzi. Z powodu strachu nie chciałam odejść, ale w końcu zdecydowałam się na ucieczkę.

- Dobrze, niech pani odetchnie głęboko. Tutaj nic pani nie grozi. Możemy spokojnie porozmawiać. Jak ma na imię pani były partner?

- Milo Robertson.- wydukałam.

Poprosiła mnie także o adres, pod którym mogliby go spotkać. Podałam bez zastanowienia. Opowiedziałam jej wszystko. Jak długo to trwało, co mi robił, jaki był brutalny w stosunku do mnie. Wszystko co ta kobieta powinna wiedzieć, żeby móc mi pomóc.

- Zajmiemy się tym, bo to naprawdę poważne oskarżenia. Będziemy mogli sfotografować pani obrażenia cielesne?

- Oczywiście.- odparłam od razu.

- Czy coś oprócz gróźb i przemocy? Coś o czym pani jeszcze nie wspomniała?

- Gwałcił mnie. Regularnie. Już w pewnym momencie przestałam walczyć, bo był ode mnie silniejszy, więc to nie miało sensu. Oprócz tego, ma problemy z alkoholem. Właściwie od bardzo dawna nie widziałam go całkowicie trzeźwego.

- Za to wszystko, grozi mu sporo lat odsiadki. A ja zadbam, by właśnie tak się stało. Dobrze, że zdecydowała się pani to zgłosić.

- To nie był mój pomysł.- zerknęłam na Grady’ego.- Ale jednak dobrze, że się nie wycofałam. Czy istnieje możliwość, że Milo nie pójdzie do więzienia?

- Bardzo nikła.- kobieta na chwilę się zamyśliła.- Proszę się nie martwić. Na początku zrobimy zdjęcia, co będzie mocnym argumentem w sądzie. Przypuszczam, że będzie potrzebna rozprawa. Bez tego się nie obejdzie. Na razie nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość. Zapraszam ze mną.

Wstaliśmy ze swoich miejsc. Grady nie mógł wejść ze mną do środka, więc został na korytarzu. Pozwoliłam porobić sobie zdjęcia, obiecali, że jak najszybciej schwytają Milo, zamkną go na razie w areszcie. Jakoś nie wierzyłam, iż to mogło być takie proste. Poprosiłam policjantów, żeby nie wspominali nic o mnie temu brutalowi. Nawet jeśli nie było opcji by się nie domyślił, kto złożył na niego doniesienie. A jednak chciałam mieć chociaż malutkie poczucie bezpieczeństwa. Już wystarczająco źle czułam się na komisariacie, opowiadając o tych wszystkich rzeczach, które zrobił mi Milo.

**

- Dobrze się spisałaś, wiesz?

Grady właśnie zaparkował przed uczelnią. Miałam jeszcze dziesięć minut do zajęć, a on powinien spieszyć się do pracy. Nie chciałam go dłużej zatrzymywać.

- Mam nadzieję. Muszą go zamknąć, żebym wreszcie czuła się spokojna.

- Będzie dobrze, Ivy. Pozostaw sprawę w rękach policji.

Save our tomorrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz