Rozdział 13. Chodzące nieporozumienia.

3.7K 102 73
                                    

Obudziłam się i po otwarciu oczu dostrzegłam przed sobą śpiącego Matczaka. Od razu przypomniało mi sie wszystko z zeszłej nocy. Bylam w szoku, że to pamiętałam. Moje ciało obleciał wstyd, który później zamienił się w zadowolenie. Byłam szczęśliwa, że zdarzyło się to z osobą do której czuję cokolwiek.

Tak by nie obudzić bruneta, obróciłam się w drugą stronę w poszukiwaniu mojego telefonu. Zauważyłam go na biurku i wstałam po niego. Wtedy dopiero przypomniałam sobie, że jestem naga. Szybko zebrałam z podłogi koszulkę Michala, która zarzuciłam na siebie i podeszłam do walizki po jakieś majtki.

Trzymając już telefon w dłonie powoli położyłam się na łóżko. Odblokowując telefon postanowiłam, że napiszę do dziewczyn i opowiem co stało się dzisiejszej nocy.

Słysząc, że Michal zaczyna się wiercić szybko odłożyłam telefon i udawałam, że śpię. Zamknęłam oczy i poczułam jak Michał wstaje z łóżka i wychodzi z pokoju. Pewnie poszedł do toalety. Wrocil po kilku minutach. Polozyl się obok mnie i swoją ręką objął mnie szczelnie na co lekko się uśmiechnęłam. Nosem zaczął jezdzic po moich plecach wywołując na nich gęsią skórkę. Chyba próbował mnie obudzić.
Złożył pocałunek na moim ramieniu a później na policzku. Nie mogłam już ukryć uśmiechu.

- Dzień dobry. - uśmiechnął się do mnie szeroko. - Czekalem, aż przestaniesz udawać, że śpisz.

- Spałam. - skłamałam.

- Widziałem jak wcześniej szukałaś ciuchów. - obrócił mnie w swoją stronę. - Jak się czujesz?

- Dobrze. Dziwne, bo czuje się jakbym nic nie wypiła, a przecież nawet ćpałam. - zaśmiałam się.

- Ale nic Cię nie boli? - ułożył dłoń na moim brzuchu. Wtedy zrozumiałam o co mu chodzi.

- Nie, nie boli. - uśmiechnęłam się. - I uprzedzając twoje pytanie pamietam wszystko.

- Jak bardzo frajerem jestem? - zapytał.

- W ogóle nie jesteś.

- Ale ja Cię..

- Nie Michał, nic mi nie zrobiłeś. To była moja świadoma decyzja. - brunet uniósł brwi. - No dobra, może nie świadoma, ale moja. Nie żałuję niczego.

- Skoro tak sądzisz. - nachylił się nade mną i złożył pocałunek na moim czole.

- Lubię gdy tak robisz.

- Wiec będę tak robił częściej.

- Nie. Wtedy to straci swój urok. - odpowiedziałam. - Chodź. Wstaniemy i zobaczymy co tam się dzieje.

- Byłem w kiblu, chyba lepiej zostać tu. Tam nie ma jak przejść.

- Tymbardziej chodźmy ich ogarnąć.

___________________________________________

- No nie. - powiedziałam sama do siebie wchodząc do mieszkania. - Jak jesteście najebani o godzinie szesnastej to was chyba pozabijam. - ruszyłam w stronę salonu prawie przewracając się o porozwalane buty na korytarzu.

Oparłam głowę o framugę drzwi widząc Michała i Janusza z głowami skulonymi do dołu.

- A wy co? Nawet się nie spojrzycie na mnie? Ja wiem ze wracam z pracy i nie jestem w najlepszym stanie, ale no kurcze. - dobrze znałam powód ich zachowania.

- Nie. Po prostu... Karki nas bolą od grania i trochę odpoczywamy.

- Dobra, dobra. Przecież widze, że zjarani w trzy dupy jesteście. - usiadłam na fotelu na przeciwko nich. - Nic mi do tego. Tylko się martwie o was. Dużo palicie.

Michał, nie Mata | MATAWhere stories live. Discover now