Wróciłam z pracy bardzo zmęczona. Nie zdawałam sobie sprawy jak praca w przy ogolnej produkcji merch'ów i innych rzeczy z tym związanych, może być tak wyczerpująca. Jednak nie mogę narzekać, bo atmosfera jest absolutnie wyśmienita i wynagrodzenie niczego sobie. Dzisiejsza noc byla stosunkowo ciężka. Nie mogłam zasnąć, a gdy już to zrobiłam, ciągle się budziłam. Nie wiem czy mogło być to spowodowane. Możliwe, że dużą rolę odgrywa w tym wszystkim wysoki brunet o oczach tak pięknie czekoladowych, że mogłam w nich zatonąć. Cały czas w mojej głowie chodzą myśli związane właśnie z nim. W ogóle nie wiem na czym stoimy i do czego tak naprawde dążymy. A ja sama nie wiem, czy podoba mi się to, czy nie. Czy powinnam brnąć w to dalej, czy dla własnego dobra po prostu odpuścić.
Zaplanowana, na dziejszy wieczór, domówka w mieszkaniu Michała, wcale nie poprawiała mojego samopoczucia. Jestem wykończona, a w faworze imprezy napewno nie uda mi się w spokoju spędzić tego wieczoru jak i nocy. Ale przecież nie sprzeciwie się temu, w nie swoim mieszkaniu. Już i tak nadużywam jego gościnności. Brakuje jeszcze żebym wyznaczała tu jakiekolwiek zasady, albo wznosiła słowa sprzeciwu.
Ludzi napewno będzie pełno, co oznacza, że będę musiała w jakikolwiek sposób wmieszać sie w towarzystwo. Przecież nie mogę być żelazna od towarzystwa Michała, Krzyśka czy Franka. Napewno napoje procentowe pomogą mi w tym wyzwaniu.
Przechodząc do "swojego" pokoju, nie spotkałam się z żadnym hałasem, co upewniło mnie, że bruneta nie ma. Ziewam, kierując się do szafy. Wyciągam z niej szare, powycągane dresy i luźną koszulkę, która zresztą chyba nie nalezy do mnie. Olewam to i przebieram się z niewygodnych czarnych jeansów.
Czy tylko ja na tym świecie chodziłabym cały czas w dresach?
Mam jeszcze trochę czasu, więc ustawiam budzik na godzinę i kładę się na łóżko. Mimo, że na dworzu, aż beton topi się od ciepła, ja i tak przykrywam się miękkim kocem. Zamykam oczy, a sen przychodzi tak szybko jak nigdy wcześniej
* * * * *
Irytujące pukanie w drzwi budzi mnie z miłego snu. Śniło mi się, że wylegiwałam się w jakimś ciepłym kraju z drinkiem w dłoni, a nade mną stało kilkoro przystojnych facetów, którzy aż prosili o moją uwagę. Dlaczego to tylko sen?
- Proszę! - krzyczę nieudolnie i niewyraźnie. Dopiero wstałam, nie mam sił na inne rzeczy niż oddychanie i spanie.
Drewnianą płyta otwiera się, a w jej progu staje Matczak. Lustruję jego sylwetkę. Uwielbiam to robić i nie wiedząc czemu sprawia mi to cholerną satysfakcję i przyjemność. Ma na sobie czarne joggery, które dosyć nisko zwisają na jego biodrach, a klatkę piersiową przykrywa czerwona, oversizowa bluza. Czy jemu nie jest za gorąco?
- Nie chcę Cię budzić, ale już dziewiętnasta i wiem, że jakbym Cię nie obudził to miałbym problem. - jego twarz przyprawiona jest łobuzerskich uśmiechem, a ja podnoszę się do pozycji siedzącej.
- Już dziewiętnasta? Japierdole, przecież ustawiłam budzik. - ziewam w miedzy czasie i mówię zachrypniętym głosem, przecierając oczy. - Kurwa! - klnę zauważając czarne plamy po wewnętrznej stronie moich dłoni.
Michał chcę już coś powiedzieć, ale gromię go wzrokiem, przez co zaciska usta, aby nie wydobyć z siebie niczego. Podchodzę do lustra i widzę zaspaną pandę, której włosy wyglądają, jakby jebnął ją piorun. Zajebiście.
- O której mają wszyscy być? - pytam bruneta, szukając w torbie płynu micelarnego.
- O dziewiątej. - odpowiada, po czym wchodzi do środka i kładzie się ją moim łóżku.
YOU ARE READING
Michał, nie Mata | MATA
Fanfiction"A gdy nasza miłość zgaśnie, nie przejmuj się ciemnością. Ciesz się, że świeciła na tyle długo, abyś doszedł, aż tutaj." Jeszcze nie wiedziała, czy będzie jej darem, czy może przekleństwem, lecz była świadoma tego, że może stracić więcej, niż zyskać...