XXV.

392 12 1
                                    


Pov. Mery

W końcu postanowiłam co zrobię. 

- HAHAHAHAHAHHAHA- roześmiałam się na całe gardło- Nie rozśmieszaj mnie ktoś taki jak ja miałby być z kimś takim jak ty. Kunowaty, nic nie znaczący przyjaciel tej lepszej części Huncwotów.- powiedziałam a ból na jego twarzy rozbijał mi serce na kawałki, ale to nie moja wina, że chłopak postanowił wyznać mi swoje uczucia przy całej szkole.- Co ty sobie w ogóle myślałeś- powiedziałam z kpinom i usiadłam przy stole Gryfonów. Wszyscy patrzyli na mnie w szoku, gdy spokojnie nalewałam sobie mleka do płatków. Nawet profesor McGonagall, zaprzestała besztania Huncwotów. W końcu Remus był jednym z jej ulubionych uczniów. W głębi serca miałam nadzieje, że Remus zrozumie dlaczego się tak zachowałam.

Przez cały dzień ludzie szeptali za moimi plecami i perfidnie się na mnie gapili, ale nie obchodziło mnie to, myślałam tylko o Remusie. Nie widziałam go od jego wyznania w Wielkiej Sali, szczerze mówiąc strasznie się o niego bałam. Zaraz po lekcjach prędko udałam się do mojego dormitorium, spotkałam tam Sarę.Mam nadzieje, że wie co dzieje się z Lunatykiem.


Pov. Sara

Nie sądziłam, że to potoczy się w ten sposób. Myślałam, że romantyczność Remusa będzie zabawna i będziemy się później z tego wszyscy śmiać. A teraz opuszczam lekcję i  siedzę w pokoju Huncwotów razem z nimi i Lucy i pocieszamy biednego Remusa.

- Luniu, ona nie miała tego na myśli, ja wiem, że ona też cie lubi.- powiedziałam

- Tak sama mi  to powiedziała- ciągnęła Lucy

- W takim razie czemu powiedziała do niego takie rzeczy?! - zapytał lekko zły Syriusz, wyrywając się z uścisku Lucy, która próbuje go uspokoić.

- Ona na pewno miała swoje powody, przecież ona zawsze planuje wszystko na przód. Ona wie co robi.- powiedziała jej siostra

- Remus potrzebujesz czegoś?- spytałam

- Czekolady- powiedział, na co reszta się zaśmiała

- Poczekaj tu powinnam mieć jeszcze resztki mojego zapasu w dormitorium.

Wchodząc do pokoju spotkałam moją współlokatorkę. Spojrzałam na nią niepewnie w końcu to moja przyjaciółka ale to co zrobiła Remusowi nie było odpowiednie. Chciałam już sie przywitać gdy przerwała mi.

- Sara! dobrze, że cię widzę! Co się dzieje z Remusem? Nie widziałam go cały dzień.

- A co może się dziać jest załamany po tym co mu powiedziałaś, od rana siedzi w pokoju i z niego nie wychodzi.

- Że Co?! zapytała i pędem ruszyła do pokoju Huncwotów. Nie kłopotając się pukaniem, weszła do środka, wszyscy spojrzeli na nią z niedowierzaniem. Syriusz i James dodatkowo ze złością.

- Remusie Johnie Lupinie! - zagrzmiała- Czy ty naprawdę myślałeś, że mówię na serio?-  powiedziała, na co wszyscy się zdziwiliśmy

- Ale sama mówiłaś, że nie możesz być z kimś takim jak ja- powiedział Remus smutno

- Myślałam, że jesteś mądrzejszy Remusie. Wyobraź sobie jak zareagowali by wszyscy, gdyby taka pusta i głupia osoba na jaką się kreuje, nagle przyjęła by twoje wyznanie. Ja też cię lubię Remusie na prawdę- chłopak spojrzał na nią z nadzieją- Ale- powiedziała- potrzebuję trochę więcej czasu, aby obmyślić to tak aby nikt nie był zdziwiony tym, że jesteśmy razem.

- Jesteśmy razem?- nie dowierzał

-Hahahahno oczywiście- zaśmiała się miło, ten  śmiech w żadnym stopniu nie przypominał tego z rana- Przecież szaleje na twoim punkcie- oznajmiła- Nie wierz ile czasu czekałam abyś ujawnił mi swoje uczucia. A ten cały pomysł aby zemścić się na tobie, wcale nie był tak dobry jak na początku myślałam- powiedziała

- Jaki plan?- zapytał,na co się odezwałam

- Nie bądź zły Remusie, ale to, że Mery oczekuje od ciebie romantycznego gestu wcale nie było prawdą.

- Ale jak to?- zapytał James- czyli przez ten cały czas głowiliśmy się na darmo?

- Proszę cie James to co zrobiliście, nazywasz głowieniem się? Nie chce was obrażać ale te plany nie leżały nawet koło romantyczności- powiedziała Lucy.

Po tej wymianie zdań spojrzeliśmy na zakochaną parę, która tkwiła już w swoich ramionach.

- Tylko nie całujcie się przy ludziach-przerwał atmosferę Syriusz za co został uderzony w głowę przez swoją dziewczynę.

- Po usłyszeniu tych słów Remus i Mery nieco się speszyli ale nie zmienili pozycji.

I w takim towarzystwie, w tym samym pokoju spędziliśmy resztę dnia, chociaż nie,nie w tym samym, nie długo po tych wydarzeniach przybyli Mike i Same, tłumacząc, że weszli tu dzięki jakiejś drugorocznej Gryffonce, ponieważ strasznie się o nas martwili. Po wejściu Mike spojrzał wprost na mnie a jego oczy rozjaśniły się, lubiłam gdy tak się działo. Chłopak usiadł obok mnie i uśmiechnął się, lobię jego uśmiech- pomyślałam. Ale to nie ja jestem tutaj bohaterką. Nigdy nie chodziło o mnie. To Mery od zawsze była mądralą w czerwieni Remusa.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka! W końcu zakończyłam tę książkę!!! Ale nie martwcie się Sara znajdzie jeszcze swoje szczęśliwe zakończenie, ale nie w tej książce( ps. to podpowiedź). Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komarze!! Było mi bardzo miło gdy się pojawiały. Mam nadzieje, że książka się wam podobała.

Buziaki 

Queen_tami

Mądrala w czerwieni | Remus LupinWhere stories live. Discover now