Epilog 2 - Lauren

602 23 3
                                    

To były jej piąte urodziny. Siedziała w czarnej sukience pod gabinetem ojca. Czekała na niego całą noc i nikt nie mógł zmusić jej, żeby poszła do swojego pokoju. W końcu usnęła, ale gdy tylko próbowano ją przenieść, budziła się.

Wrócił do posiadłości. Zobaczył dziecko pod drzwiami gabinetu. Spojrzał na nią niezadowolony. Za bardzo przypominała matkę. Nie mógł długo wytrzymać z nią w jednym pomieszczeniu. Ich kontakt ograniczał do minimum. Miała nianię, guwernantkę, służbę. To musiało jej wystarczyć. Nie mógł nawet spojrzeć jej prosto w oczy. Była jej wierną kopią.

- Zabierzcie ją.

Służąca spróbowała znowu podnieść dziewczynkę. Od razu się obudziła. Stał przed nią bez maski.

- Tatuś! - chciała go przytulić ale odsunął się.

Zatrzymała się bezradnie. Spuściła głowę i złączyła razem dłonie, zakłopotana.

-Kocham cię, tatusiu. Dobranoc...

Spojrzał na nią z obrzydzeniem i nienawiścią w oczach. Pochylił się do niej i szepnął do ucha.

- Nikt nigdy nie pokocha tak wstrętnego potwora, jak ty. Zabiłaś własną matkę.


Odeszła, ocierając łezki. Wszedł do gabinetu i napił się alkoholu. Wiedział, że Daniel coś dla niej zaplanował na ten dzień. Nie dbał o to. Mógł zabrać dziecko do siebie i uwolnić go od tego ciężaru.

Dzień urodzin córki spędził zamknięty w swojej komnacie. Odsypiał noc. Nie miał czego świętować. To dzień, w którym stracił żonę. Wieczorem wybrał się na jej grób. Spotkał tam dawną przyjaciółkę ukochanej.

- Lordzie - ukłoniła mu się.

- Pris, witaj.

- Jak chowa się Lulu?

- Lulu?

- Córka Ellie.


Ellie nadała córce imię Lauren. Całą ciążę mówiła o niej Lulu. Wzruszył ramionami.

- Mógłbyś przekazać jej prezent ode mnie i Desmonda? - podała mu ładnie zapakowaną paczuszkę.

- Dziecko nie otrzymuje prezentów.

- Ech? - spojrzała na niego zdziwiona.

- Dzień śmierci matki... naprawdę uważasz, że to stosowne dawać dziecku prezent?

- To też urodziny małej. Jeśli nie chcesz jej dać prezentu od dziwki, to po prostu powiedz.

- Nie chcę tego dziecka. Nie chodzi o ciebie.


Uderzyła go w twarz. Nie dbała czy jest Lordem i że może za to pójść do więzienia. Nie zasługiwał ani na Ellie, ani na Lulu. Spojrzał na nią zaskoczony.

- Jak śmiesz mówić takie rzeczy nad jej grobem?! Oddała życie za córkę! Całą ciążę była szczęśliwa, jak nigdy! Byłam przy porodzie! Pamiętasz jej ostatnie słowa, prawda?! Nie zasługujesz na żadną z nich! Jeśli tak bardzo jej nie chcesz, wezmę ją! Skurwysyn z ciebie. Nie wiem jak Ellie mogła pokochać kogoś twojego pokroju.


Wcisnęła mu w dłonie prezent i odeszła wściekła. Ostatnie słowa jego żony... Obiecał jej, że będzie kochał ich córkę i dbał o nią. Nie dotrzymał słowa. Nie był w stanie.

Kilka miesięcy później Daniel wpadł zdenerwowany do jego gabinetu. Spojrzał na wuja.

- Słucham.

Złodziejka i LordDonde viven las historias. Descúbrelo ahora