Rozdział 9

490 18 0
                                    


Rozpłakała się w jego ramionach. Była taka głupia. Narobiła sobie wstydu. Teraz pomyśli, że chce go zmiękczyć łzami. Mimo to, nie potrafiła przestać płakać. Tak bardzo potrzebowała ciepłego kąta, tego żeby ktoś ją przytulił, bezpieczeństwa... tego wszystkiego, co straciła tak dawno temu.

- Nie płacz. Nie jestem zły. Nie wyrzucę cię i nie odeślę. Możesz tu zamieszkać na stałe, jeśli masz ochotę. Dobrze? I nie musisz pracować. Tylko czasami zjeść ze mną kolację. Niczego więcej nie będę od ciebie oczekiwał.

- Ja... nie chcę cię wykorzystywać Lordzie... to nie tak... ja odpracuję mój dług...

- Ellie. Dla mnie to nie są pieniądze. Po prostu... bądź tutaj, dobrze? Muszę już iść. Czuj się swobodnie w posiadłości. Fryderyk zadba o wszystkie twoje potrzeby. Do zobaczenia.

Pogłaskał ją po włosach i wyszedł szybko. Sam nie wiedział dlaczego tak się zachowuje wobec niej. Była ciekawa, owszem. Ładna. Ale nie była... spotykał lepsze kobiety. Tylko ona budziła w nim coś, o czym dawno zapomniał. Ciągle nie wiedział skąd ją zna i nie chciał wierzyć w wersję z Eleonorą.

Została sama w sypialni. Wykąpała się, ubrała w przygotowaną suknię i siedziała tak z mętlikiem w głowie. Lucius miał jednak dobrą stronę. Uśmiechnęła się. Ale była głupia, że tak go pocałowała. Głupia, głupia, głupia... On też dziwnie się zachował. Pozwolił na to wszystko. Przecież mógł ją odepchnąć i... znowu pogłaskał ją po włosach. Jak wtedy, w dzieciństwie. I miał te same oczy. Ciekawe co by było, gdyby mogła kontynuować ich znajomość jako Eleonora Hedera, a nie Ellie. Fryderyk przyszedł do niej. Zachowywał się inaczej.

- Panienko... po południu przyjedzie krawcowa.

- Krawcowa? Panienko?

- Tak... proszę stawić się w salonie o pierwszej. Wcześniej zostanie podany panience obiad i deser. Lord niestety nie może panience towarzyszyć w trakcie posiłku. Jeśli panienka ma ochotę może udać się do biblioteki lub szklarni. Właśnie zakwitły storczyki.

Patrzyła na Fryderyka zdziwiona. Cały dzień była rozpieszczana. Krawcowa skakała przy niej ze swoimi pomocnicami, jakby była co najmniej księżniczką. Pokazywały jej materiały, proponowały fasony... Fryderyk i reszta służących również byli nad wyraz mili. Tylko jedna młoda służąca pozwoliła sobie na nazwanie jej dziwką, gdy podawała jej herbatę i przypadkowo ją rozlała. Kamerdyner wkroczył wściekły do pokoju i wyciągnął służącą na zewnątrz. Ellie siedziała skamieniała. Musiała zachować spokój. Nie jest przecież tym, czym ją nazwano. Zacisnęła bezradnie dłonie w pięści. Fryderyk przyniósł jej nową suknię, taką jak nosiły służące.

- Panienka wybaczy. Nic innego nie udało mi się znaleźć.

- Nie musisz do mnie tak mówić. Powiedz mi... co się dzieje? Dlaczego nie muszę pracować i to wszystko...?

- Rozkazy Lorda. Jutro będzie towarzyszył panience podczas kolacji.

- Aha, dziękuję. 

Złodziejka i LordDonde viven las historias. Descúbrelo ahora