Rozdział 38

465 14 0
                                    

Przyjęła najnowszą dostawę roślin od Desmonda. Zaczęła szukać kogoś, kto poprowadziłby sklep pod jej nieobecność. Zgłosiło się sporo chętnych. Coraz szybciej się męczyła i marzyła ciągle o drzemce. Spencer wyczuł, że coś jest nie tak. Tak długo wypytywał, że musiała mu powiedzieć o dziecku.

- Co?!

- Proszę, uspokój się - siedzieli w jej mieszkaniu i pili herbatę.

- Kto jest ojcem?! Dlaczego nie masz pierścionka na palcu?!

- Desmond, błagam...

- Co jeśli zostawi cię samą z dzieckiem?! Jak ty sobie poradzisz?! Co za bydlak! Musi wziąć odpowiedzialność!


Nie mogła uwierzyć, że przyjaciel tak zareagował na wieść, że jest w ciąży. Jego krzyk jednak ją męczył i sprawiał, że zaczynała czuć strach.

- Ellie, jeśli ten bydlak nie weźmie odpowiedzialności za ciebie i dziecko, to ja... ja chętnie.

- Nie będzie takiej potrzeby - Lucius stał w drzwiach niezadowolony.

- Sklep jest na dole, to prywatne mieszkanie panny Hedera - Desmond spojrzał na Lorda niezadowolony.


Curtisii wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.

- Czy Lord mnie słyszał?

- Tak. Głośno i wyraźnie. Nie ma potrzeby, żeby brał pan odpowiedzialność za moje czyny.


Desmond złapał Luciusa za koszulę i przybił do ściany. Krzyknęła przestraszona.

- To ty zrobiłeś jej dzieciaka, bydlaku?! I zostawiłeś?! Siostrę swojej nieboszczki żony?! Nie ma innych dziewuch w mieście?!


Lucius oswobodził się i przydusił Desmonda do ziemi. Trzymał go tak, że ten nie mógł się wyrwać inaczej, jak łamiąc sobie rękę.

- Nie zostawiłem. Zajmę się nią i moim dzieckiem. Możesz być o to spokojny, Spencer.


Desmond w końcu się uspokoił i wyszedł upokorzony. Ellie przytuliła się do Luciusa.

- Nic ci nie jest? - patrzyła na niego przestraszona.

- Nie, kochana. Nie stresuj się. Nie możesz się teraz denerwować, prawda?


Obejmował ją delikatnie.

Na dniach zatrudniła kogoś do pomocy. Zgłosił się marynarz, który dbał o rośliny na statku. Miał doświadczenie, pasję. Chciał zrezygnować z morza. Wprowadził się na górę ze swoją żoną. Desmond nie przyszedł się z nią pożegnać. Kontaktowali się ze sobą tylko listownie. Dowiedziała się, że od dnia, w którym ostatni raz się widzieli, właściwie zamieszkał u Madame Victorii. Codziennie pił i bawił się z dziewczynami. Napisała do niego osobisty list, w którym prosiła, żeby wziął się w garść i znalazł odpowiednią kobietę dla siebie.

Lucius był gotów wydać fortunę na pokój dla dziecka. Ciągle musiała go stopować i uświadamiać, że niemowlę nie potrzebuje tylu rzeczy, a resztę mogą zamówić później. Daniel oszalał z radości, gdy dowiedział się, że będą mieli dziecko. Ellie mogła odpoczywać całe dnie i cieszyć się swoim stanem.

Opuszczała Recavum z pewnym żalem. Spędziła tu całe swoje życie. Te dobre i te złe chwile. Wszystko działo się w tym mieście. Wątpiła, że znowu tu wróci i zamieszka. Będzie na pewno odwiedzała sklep, swoich przyjaciół, tych starych i tych nowych. 

Wiedziała jednak, że jej przyszłość wiąże się z posiadłością Curtisii i Luciusem. Tym razem już na zawsze.


Złodziejka i Lordحيث تعيش القصص. اكتشف الآن