Rozdział 36

277 12 0
                                    

Państwo Calathea organizowali wystawę swoich roślin, z okazji rozpoczęcia sezonu wiosennego. Sporo okazów mieli od Ellie, została więc również zaproszona. Miała być pewnego rodzaju atrakcją dla gości, ze względu na swoją wiedzę i sprowadzane egzemplarze. Myślała, czy nie zabrać ze sobą Desmonda, który przywoził rośliny, ale niestety był znowu w morzu. Musiała iść sama. Miała szczęście, że zaczęła czuć się lepiej i miała więcej siły na dodatkowe aktywności.

Przyszła na wydarzenie w skromnej, kremowej sukni z niewielkimi różyczkami przy dekolcie. Miała szczęście, że udało jej się kupić kilka sukni o luźniejszym fasonie i nie musiała ubierać pod nie gorsetów. Na dłoniach miała delikatne rękawiczki. Została bardzo miło przywitana. Każdy chciał z nią porozmawiać, spytać o porady, posłuchać o roślinach i dopytać o kolejne dostawy. Odpowiadała na wszystkie pytania, wymieniała opinie z innymi entuzjastami. Była w centrum, co niezbyt jej się podobało. Wolała ciszę i spokój, a wydarzenia towarzyskie, takie jak to, gdzie robiła za jedną z atrakcji, nie leżało w jej naturze. Zdawała sobie jednak sprawę, że to, jak teraz się zaprezentuje, wpłynie na sklep i sprzedaż. Bardzo się więc starała.

Była tak zajęta rozmową z każdym gościem Calathea, że nie zauważyła, kiedy pojawił się Lord. Był z inną kobietą. Przeprosiła swoich rozmówców na chwilę i wymknęła się do łazienki. Było jej zimno i gorąco na zmianę. Myła ręce w ciepłej wodzie, dopóki się nie uspokoiła. W końcu musiała wyjść. Spojrzała w lustro. Da radę. Nie jest już sama. Musi sobie poradzić. Wróciła na przyjęcie.

Rozmawiała z innymi, jak gdyby nigdy nic. Niestety nadszedł moment, którego się obawiała. Musiała przywitać się z Lordem i jego towarzyszką. Ukłoniła się.

- Lordzie.

- Ellie, witaj.

- Kto to? - kobieta, która trzymała się Lorda, spytała.

- To moja szwagierka, Eleonora Hedera.

- Ach, tak. Opowiadałeś mi o niej, Luciusie - uśmiechnęła się. - Nazywam się Ariadna Selloum. Miło mi cię poznać.

- Mi również - uśmiechnęła się delikatnie.

- Podobno znasz się na roślinach. Szukam czegoś do mojej rezydencji, którą ostatnio kupiłam. Może mi coś polecisz?

- Oczywiście, z przyjemnością.


Rozmawiała z Ariadną bardzo grzecznościowo. Miała odwiedzić ją w sklepie. Nie chciała tej wizyty. Lucius był taki obojętny wobec niej. Nie spodziewała się niczego więcej.

W domu mogła pozwolić, żeby emocje wzięły nad nią górę. Płakała przy stole. Czuła, że tym razem to naprawdę koniec. Tak dawno jej nie odwiedzał, pokazywał się w towarzystwie z inną kobietą. Pewnie już się nie zobaczą. Czego oczekiwała? Że Lord przyśle jej list, że kończą swoją znajomość? Musiała wziąć się w garść. Miała przecież dla kogo. Lucius nadal zarządzał kopalniami, jakie dostała po ojcu. Wpłacał pieniądze na konto, które założył dla niej w banku. Wynajmowała od niego miejsce, w którym teraz mieszkała i prowadziła sklep. Może powinna poszukać czegoś innego? Może zaproponuje mu, że odkupi kamienicę? Miała coraz więcej klientów, wyrabiała swoją markę i nie chciała się przenosić. Zajmowała myśli praktycznymi sprawami, żeby nie myśleć o swoich uczuciach, o tym jak bardzo ją zranił. Marzyła o domu ze sklepem obok. Mogłaby wybudować szklarnie, dziecko miałoby podwórko i swój pokój... Płakała cały wieczór.

Kilka dni później odwiedziła ją Ariadna z Luciusem. Musiała przyznać, że była piękną kobietą. Traktowała ich jak każdego klienta. Panna Selloum kupiła u niej mnóstwo kwiatów i donic do nich. Poczuła ulgę, gdy została w końcu sama.

W karocy Ariadna uśmiechała się do Luciusa rozbawiona. On siedział z obojętną twarzą.

- To była ta Ellie?

- Hm?

- Twoja Ellie? - dopytywała.

- Co masz na myśli?

- Już ty wiesz co! Nie udawaj.

- Tak, to była Ellie. I?

- Nic, nic. Tak tylko pytam...

- Zadowolona z odpowiedzi?

- Hmmm... tak. Nie masz zamiaru naprostować tego, co widziała, prawda?

- Naprostować?

- Ach, Luciusie... widziała nas razem na przyjęciu u Calathea, teraz również... wiesz co musi się dziać w jej głowie?

- Nie, Ariadno, nie wiem. To w końcu jej głowa, nie moja.

- Nie uważasz, że już pora ją odwiedzić?


Zamilkł. Nie odwiedzał Ellie bardzo długo. Wiedział o tym. Musiał jednak zadbać o swoje zdrowie. Codzienne masaże, rehabilitacja były dla niego równie męczące, jak praca i zajmowały mu całe dnie. Nocami w końcu mógł spać. Brakowało mu Ellie. Nawet bardzo. Chciał, żeby sama do niego przyjechała i została. Czas mijał, ona się nie pojawiała. Potem przyjechała Ariadna. Nie łączyło ich żadne romantyczne uczucie. Była szpiegiem, jak on. Razem przechodzili szkolenie. Pochodziła z bogatej rodziny, miała odpowiedni status, żeby czasami spędzić trochę czasu razem, publicznie. Zjawiła się u niego ze względu na nową misję, jaką otrzymała od księcia. Z jego posiadłości miała bliżej do punktów, które miała sprawdzić. A przy okazji mogli wyjść razem na kilka wydarzeń towarzyskich.

- Luciusie?

- Tak?

- Ona pomyśli, że jesteśmy razem.

- Dobrze. Jutro.

- Wygląda na naprawdę miłą dziewczynę.

- Jest miła.

- To dobrze - Ariadna uśmiechnęła się.


Książę Marcus wiedział o miłostce Luciusa. Oprócz misji, z jaką przyjechała Ariadna, miała też sprawdzić Ellie. Póki co zrobiła na niej dobre wrażenie. Poznała już jej rutyny, otoczenie. Oprócz niezbyt ciekawego pochodzenia była porządną osobą. Zastanawiała się, czy dziecko, które Hedera nosiła w sobie, było Luciusa. Wszystko wskazywało na to, że tak. Nie powiedziała mu, że wie. To nie była jej sprawa.

Złodziejka i LordWhere stories live. Discover now