Rozdział 8

448 14 0
                                    

Obudziła się w cieple. Otworzyła powoli oczy. Może umarła i jest w niebie? Powoli rozejrzała się dookoła. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Sypialnia w posiadłości Curtisii? Opadła na poduszki. Jeśli to sen, to niech potrwa jeszcze chwilę. Zakryła się cała ciepłą kołdrą i uśmiechnęła smutno. Pewnie obudzi się z odmrożonym nosem przy rzece. Jeszcze kilka chwil... Jednak ktoś zapukał do drzwi i przerwał jej sielankę. Fryderyk wszedł do środka z wózkiem, na którym stało śniadanie.

- Wstałaś? Przywiozłem ci śniadanie.

- Co robisz w moim śnie? - jęknęła spod kołdry.

- Śnie?

- Mhm. Myślisz, że jeśli najem się w śnie, to obudzę się mniej głodna?

- Nie wiem. Zjedz póki tosty są ciepłe.

Wyszedł zdziwiony. Może pomieszało jej się w głowie od życia na ulicy? Gdy jadła powoli, rozkoszując się każdym kęsem, do pokoju wkroczył Lord. Patrzył na nią badawczo.

- Ty też tu jesteś? - spojrzała na niego zdziwiona.

- To moja posiadłość. Co w tym dziwnego? - usiadł na krześle.

- Nawet we śnie jesteś nieprzyjemny.

- Śnie? - podszedł do niej i dotknął jej czoła. Nie miała gorączki.

- Tak. Dziwne, prawda? Że i Fryderyk i ty... i ja tu jestem. Dziwny sen.

- Ellie, to nie sen. Jesteś w mojej posiadłości. Przywiozłem... przywieziono cię tu w nocy.

- Jasne. Zaraz się obudzę, skoro już powoli docieram do tego, gdzie naprawdę usnęłam. Szkoda. Tosty są pyszne.

Patrzył na nią zatroskany. Powinien wezwać lekarza. Może nie ma gorączki ale dolega jej coś innego? Mówiła od rzeczy. Sam postanowił ją śledzić ostatniej nocy. Czuł dziwne ukłucie, gdy zgodziła się na propozycję Spencer'a. Ucieszył się, gdy szybko opuściła kamienicę. Jednak jak zobaczył jej delikatną postać zbierającą chrust, próbującą się ogrzać przy niewielkim ognisku...

Postanowił zabrać ją do domu. Coś w tej dziewczynie intrygowało go i przyciągało. Jej rozpaczliwe starania, aby sobie poradzić, upór, a z drugiej strony delikatność, którą tak starała się skrywać. Nie przeszkadzało mu, że jest złodziejką i mieszka na ulicy. Nie miało to dla niego najmniejszego znaczenia. I kwestia pogłosek, że być może jest córką Hedera... Chociaż gdyby nie poznał jej wtedy u Stelli, nigdy nie zwróciłby na nią uwagi.

- Ach i skoro to sen, to mogę zrobić coś głupiego, zanim się obudzę bez konsekwencji - zachichotała uroczo i stanęła na łóżku.

Objęła delikatnie jego szyję, drugą dłonią dotknęła twarzy. Miał piękne oczy. Gdyby nie był wrednym Lordem, mogłaby się w nich zakochać.

- Ellie? - spytał szeptem.

- Ciii, zaraz się obudzę - pocałowała go w usta delikatnie.

Nie spodziewała się, że Lord tak czule i delikatnie odwzajemni jej pocałunek. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie. Jego szerokie ramiona i silna sylwetka były tak pociągające. Obudzi się nad rzeką za 3... 2... 1... . 

Nie obudziła się. Lord wziął ją na ręce i położył. Pocałował ją w czoło z rozbawionym wyrazem twarzy.

- Obudziłaś się już?

- Zaraz się obudzę. Na pewno.

- Może powinniśmy zrobić jeszcze coś głupiego? - usiadł obok niej i złapał ją delikatnie za dłoń, przeplatając ich palce.

- To jest sen.

Pokręcił głową.

- To nie jest sen?

- Nie.

Zrobiła się cała czerwona i schowała pod kołdrą. Teraz na pewno ją wyrzuci z posiadłości. Co ona tu w ogóle robiła?

- Przepraszam. Nie chciałam...! Myślałam, że to sen i ...! - odkryła się szybko i usiadła na łóżku, cała czerwona na twarzy.

- Nic się nie stało - przymknął oczy uśmiechając się.

- Naprawdę nigdy bym nie pozwoliła sobie na takie zachowanie! Nie jestem...!

- Hm?

- Ja naprawdę nie jestem jakaś...! Przepraszam!

Chciała uciec do łazienki, ale złapał ją i przytulił.

- Ellie. Spokojnie. Wiem, że taka nie jesteś. Wiem - pogłaskał ją po włosach.

Nie, nie wiedział. Nie wiedział ilu partnerów miała, ilu będzie mieć i jak wygląda jej przeszłość. Wiedział za to jaka była, odkąd się poznali. Kazał śledzić każdy jej krok. 

Złodziejka i LordWhere stories live. Discover now