Rozdział 20

342 11 0
                                    


Daniel czekał na nią pod komnatą. Lucius postawił strażników na balkonie i przed drzwiami. Nawet jakby chciała, to nie miała szansy na ucieczkę. Zasłonił okna. Chciał z nią porozmawiać.

- Ellie, co się stało? Dlaczego tak płaczesz? Co zrobił Lucius?

- On... on mnie... nienawidzi...

- Nie kochanie, na pewno nie. Uwierz mi, znam go i...

- Powiedział, że nigdy nie miał zamiaru zrobić ze mnie swojej żony i powiedział to w taki sposób...

- Och, Ellie.


Przytulił ją i trzymał, aż się uspokoi na tyle, żeby przygotować się do snu. Następnie udał się do Lorda. Siedział dalej w swoim gabinecie. Nie miał czasu nawet się przebrać, bo od razu wziął się za dokumenty.

- Wuju...?

- Lucius, ty idioto.

- Hm?


Daniel wyglądał na złego.

- Czemu ty tak torturujesz tą biedną dziewczynę?

- Nie rozumiem.

- Po co... ech... dlaczego...

- Dlaczego powiedziałem jej, że nigdy nie zamierzałem jej poślubić i zrobić z niej Lady? O to ci chodzi? Czy o coś jeszcze innego?

- Tak i... co w ciebie wstąpiło? Ściągasz ją tu siłą, a potem mówisz takie rzeczy.


Przygryzł usta. Nie było mu łatwo o tym mówić.

- Pamiętasz, jak zginęli moi rodzice?

- Tak. Lucius. Tak. Tego nie można zapomnieć.

- Pamiętasz, co zrobili mojej matce?...


Daniel usiadł. Więc to o to chodziło. Chciał ją w ten sposób chronić.

- Lucius, Ellie nie wie takich rzeczy i nie rozumie twoich intencji. Powinieneś jej to wytłumaczyć i powiedzieć w trochę inny sposób.

- Już za późno.

- Nie, Luciusie. Nie jest za późno. Wystarczy, że z nią o tym porozmawiasz. Wiem, że to nie jest dla ciebie łatwy temat, ale... spróbuj.

- Nie dzisiaj, dobrze? Mam mnóstwo pracy.

- Odpocznij. Ja przejrzę dokumentację i zatwierdzę co trzeba.


Ostatecznie Lucius zgodził się na opuszczenie gabinetu. Wykąpał się, przebrał i poszedł do jej pokoju. Spała. Oczy były czerwone i spuchnięte od płaczu. Położył się obok niej i przytulił ją. Usnął bardzo szybko.

Obudziła się pierwsza. Zerwała się z łóżka i znowu zaczęła płakać. Dlaczego on tu był? Dlaczego tak ją traktował? Lucius otworzył oczy i westchnął.

- Dzień dobry?

- Co tu robisz?

- To mój dom.

- Wiem. Ale co robisz w sypialni, w łóżku ze mną? Jak długo tu jesteś?

- Nie wiem. Ellie. Musimy porozmawiać.

- O czym? O tym, że jestem dla ciebie zwykłą...?


Zanim dokończyła, już przy niej był i obejmował ją.

- Nie jesteś. Przepraszam za to, co powiedziałem. Za sposób, w jaki to zrobiłem.


Płakała w jego ramionach.

- Wiem, że jestem... złodziejką z ulicy, którą kupiłeś i... ja to wiem, tylko...

- Nie o to chodzi. Ellie. Chcę, żebyś przy mnie była. Nie mogę zrzucić na ciebie odpowiedzialności za noszenie mojego nazwiska.

- Odpowiedzialności?

- Zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa mimo mojego małżeństwa.

- Tak nie można. Emilia będzie twoją żoną. Nie możesz... ja nie mogę...

- Mogę.

- A ja nie. Moja matka bardzo cierpiała przez to, że ojciec miał kochanki. Nie chcę stać się tym, co było źródłem jej cierpienia. Wybacz. Kocham cię, ale nie możemy być razem. Chcę odejść.


Patrzyła mu w oczy poważnie. Widział jej ból i determinację, żeby dopiąć swego.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - odsunął się i mówił spokojnie.

- Tak. Nie możemy tak żyć. Jak poza tym to sobie wyobrażasz? Gdzie będziemy się spotykać? Co jeśli Emilia się dowie?

- Odesłałbym cię do mojej posiadłości na wsi. Emilia nie...

- Tak nie można - po policzkach znowu spływały łzy.


Odwrócił się od niej i podszedł do okna. Pierwszy raz w dorosłym życiu, nie mógł mieć tego, co chciał. Nie mógł jej zmusić do zostania przy nim.

- Dam ci dom i pieniądze. Na pożegnanie. Żebyś żyła w...

- Nie chcę - przerwała mu.


Odwrócił się do niej zdziwiony.

- Znowu znajdziesz się na ulicy.

- Dam sobie radę. Nie chcę od ciebie żadnych prezentów na pożegnanie. Nie oczekuję tego od ciebie.

- Dobrze. Powiedz komuś ze służby, kiedy będziesz gotowa opuścić rezydencję. Zawiozą cię, gdzie im wskażesz.

- Dziękuję.


Chciała coś jeszcze powiedzieć, cofnąć czas, przytulić go, zatrzymać. Chciała z nim być. Nie chciała, żeby to się skończyło. Lucius jednak opuścił już pokój i każde zostało ze swoim bólem samo.

Ellie nie przyszła już na obiad. Jeden ze szpiegów przekazał mu, że wyjechała do Recavum. Nie zabrała nic z pokoju oprócz osobistych rzeczy.

- Luciusie, tak mi przykro - Daniel nie wiedział, co mógł innego powiedzieć.

Pierwszy raz, kobieta złamała serce jego podopiecznemu. Pierwszy raz, nie mógł mieć tego, co tak bardzo chciał. Kolejny raz, stracił osobę, którą bardzo kochał. 

Złodziejka i LordTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon