Znowu ktoś ją gonił. Ludzie byli coraz bardziej przewrażliwieni na punkcie swoich mieszków i kosztowności. Kradła już od wielu lat. To był jej sposób na życie. Przeskoczyła zwinnie przez murek i wylądowała na dolnej uliczce. Kilka skrętów w boczne uliczki i mogła osunąć się na ziemię, złapać oddech. Przeliczyła zawartość najnowszego mieszka. Starczy na jedzenie, opłacenie noclegu w Dzielnicy Biedoty, ale nie starczy na obowiązkową składkę na leki dla ich przywódcy.
Biedakami, czyli marginesem społeczeństwa, rządził Matthias. Prostytutki, żebracy, złodzieje, bezdomni, sieroty - pomagał im, ochraniał, dawał poczucie złudnego bezpieczeństwa. Oczywiście nie za darmo. Każdy, kto chciał jeść i spać pod dachem, musiał pracować i dzielić się owocami tejże pracy. Jedynie dzieci miały większą swobodę. Dla nich organizowali szkołę, w której uczyli je kraść, wykonywać proste prace domowe, czasami przyszedł ktoś z jakiegoś zakonu i próbował uczyć je piosenek i czytania.
Dzielnica Biedoty składała się ze starej, zrujnowanej kamienicy, którą zajmował Matthias i jego świta, a inni mogli budować baraki w starym parku. Ona dzieliła barak z Teo, Priscillą i Jessim. Okazjonalnie sypiały u nich jakieś nowe sierotki. Teo bił się za pieniądze. Pris była prostytutką, a Jess chłopcem do towarzystwa. Jako jedyna była złodziejką. Wiedziała, że więcej wyciągnęłaby z prostytucji. Jednak... nie mogła.
Spotykała się czasami z jakimiś mężczyznami, ale nie pozwalała im zanadto się do siebie zbliżyć i nie pobierała za to opłaty. Mimo życia w brudnym, biednym i okrutnym miejscu, marzyła o tym, że się zakocha. Tak po prostu. I nawet jakby miała potem dalej żyć w Dzielnicy Biedoty, to żyłaby z człowiekiem, którego pokochała, a razem byłoby im łatwiej wszystko przetrwać. Tak naiwnie pojmowała świat, mimo tylu lat na ulicy.
Matthias podczas jednej z potyczek ze strażnikami miejskimi, został dotkliwie ugodzony w nogę. W ranę wdało się zakażenie. Merry, jego obecna kobieta, robiła co mogła, żeby mu ulżyć w cierpieniu i pielęgnowała ranę. Jednak w ich warunkach nie było to łatwe.
Wróciła wieczorem do swojej dzielnicy. Była bardzo zmęczona. Cały dzień chodziła i próbowała ukraść co mogła. Udało jej się na koniec dostać kilka cukierków dla dzieci.
- Ellie! - wysoki mężczyzna z okropną szramą na twarzy, podszedł do niej uśmiechając się nieprzyjemnie.
- Anton... hej.
- Masz coś z dzisiaj? Cały dzień cię nie było.
- Tak. To wszystko - oddała mu naprawdę wszystko co miała.
- Coś zaszeleściło w twojej kieszeni...
Wyjęła cukierki i dała mu. Schował do swojego worka.
- To było dla dzieci...
- Niech się uczą, że nie ma nic za darmo - warknął i odszedł do głównego budynku.
Westchnęła cicho i poszła do swojego baraku. Jess siedział na swoim posłaniu ze spuszczoną głową.
- Hej Ellie. Jak dzisiaj?
- Całkiem dobrze. A u ciebie? - podeszła do przyjaciela i usiadła obok niego, kuląc się.
- Anton ci wszystko zabrał?
- Mhm... - odpowiedziała ponuro.
- Witaj w klubie.
- Jak twój dzień? - odgarnęła jego brązowe włosy za ucho delikatnie. Dopiero wtedy zobaczyła, że ma podbite oko i rozcięte usta.
- Dzień jak każdy inny.
Spojrzał na nią smutno i spróbował się uśmiechnąć.
- Jess! Kto ci to zrobił?! Anton?!
CZYTASZ
Złodziejka i Lord
RomanceEllie żyje w Dzielnicy Biedoty. Jest złodziejką. Pewnego dnia, w dość nietypowych okolicznościach, poznaje Lorda Curtisii.