18🏹

434 27 0
                                    

Chwile mnie tutaj nie było, jednak musiałam zrobić sobie chwile przerwy. Jest już tutaj ponad sto gwiazdek i wielkimi krokami zbliżamy się do pierwszego tysiąca wyświetleń, dlatego lecimy z małym maratonem. Codzienne, od dzisiaj do czwartku, rano, będzie pojawiał się nowy rozdział.

1/5

— Zarówno niewłaściwy jak i nierozważny byłby to osąd, zbyt pospiesznie bowiem wydany — rzekła poważnie Galadriel. — Żaden z towarzyszy Gandalfa nie znał jego myśli, dlatego nie są oni w stanie przedstawić zamiarów, jakie nim kierowały. Gandalf, nigdy w swoim życiu, nie zrobił niczego bez potrzeby. Cokolwiek się z nim stało, nie można winić o to jego towarzyszy. A tobie nie przystoi żałować głośno gościny Gimlemu. Któż z Galadhrimów nie wróciłby, gdyby pojawiła się szansa, by spojrzeć jeszcze raz na dawny dom, nawet jeśli zagnieździły by się tam smoki, gdyby niegdyś to nasz naród został wygnany z Lórien? Ciemne są wody Kheled-zâram, zimne są źródła Kibil-nâla, a ciemność zaległa w niegdyś wspaniałych, wspartych na licznych filarach, salach Khazad-dum — Galadriel uśmiechnęła się do Gimlego, a krasnolud po chwili, tak że odpowiedział jej tym samym i rzekł:

— O ile piękniejsze jest życie w wspaniałej Lórien, gdzie włada Galadriel, piękniejsza niż wszystkie klejnoty, skrywane na ziemi.

Po słowach krasnoluda zapadła długa cisza. Oczy Aldianel uważnie śledziły najmniejszy ruch każdego z jej towarzyszy, mimo że jej głowa nawet nie drgnęła. Jej wzrok nawet na chwilę nie spoczął na Celebornie i Galadrieli. Władcy Lórien w jakiś sposób ją onieśmielali, bijąca od nich aura, wywoływała u niej te odczucia. W napięciu oczekiwała, aż ktoś przerwie panującą ciszą, która wydawała się, ciągnąć w nieskończoność.

— Wybacz mi Gimli moje ostre słowa, jednak były one podyktowane przez głęboko zranione serce — rzekł Celeborn, a jego głos potoczył się lekko, po zatopionym w ciszy pomieszczeniu. — Nie wiedziałem, że los był dla was tak okrutny. Dołożę wszelkich starań, aby pomóc każdemu wedle życzeń i potrzeb. Jednak największa uwaga należy się osobie niepozornej, a jednak na której ciąży największy ciężar.

— Treść misji, która na ciebie spadła, jest nam znana — powiedziała Galadriel, a wzrok obojga władców spoczął na Frodzie. — Teraz jednak nie będziemy publicznie, rozmawiać na ten temat. Mam nadzieje, że nie na próżno właśnie tutaj szukacie pomocy, co z całą pewnością Gandalf z góry sobie zamyślił, albowiem Władca Lórien zalicza się do najmądrzejszych elfów w Śródziemiu. Od zarania dziejów zamieszkuje zachód, a ja, od niepamiętnych czasów, stoję u jego boku, przez wieki walcząc razem z niesprzyjającym losem. Ja jako pierwsza zawołałam Białą Radę, a gdyby moje plany nie zostały pokrzyżowane, prawdopodobnie to Gandalf Szary by jej przewodził. Może wtedy wszystkie sprawy inaczej by się potoczyły, jednak nawet teraz nie zgasł jeszcze ostatni płomień nadziei. Nie powiem wam jednak: zróbcie to lub tamto. Nie mogę pomóc wam w planowaniu i nie mogę podejmować decyzji. Mogę wam jedynie udzielić informacji o tym co było, jest, a tak że trochę o tym co będzie. Jednak jedno mogę ci powiedzieć, Frodo: gdy wykonujesz swoją misję stąpasz po cienkiej linie, jeśli się zachwiejesz, przegrasz, a to będzie miało tragiczne skutki dla każdego z nas. Nadzieje przynosi to, że masz wiernych i szczerych towarzyszy.

Galadriel powiodła wzrokiem po całym orszaku, zatrzymując na każdym badawcze spojrzenie. Jej przenikliwy wzrok spoczął na Aldianel, a wydawało się jakby nie tylko dostrzegała ją, ale tak że wszystkie jej najgłębsze myśli. Aldianel ogarnęło niesamowicie dziwne uczucie, jednak mimo ciężaru tego spojrzenia, nie opuściła wzroku.

— Jednak nie martwcie dzisiaj swoich serc! — rzekła, uśmiechając się, jednocześnie ściągając z nich ciężar swojego spojrzenia. — Nie martwcie się! Sen spłynie na was błogi i spokojny.

Enemy or friend | LegolasWhere stories live. Discover now