11🏹

531 28 0
                                    



Za drzwiami panował nieprzenikniony mrok, mimo to Pippin i Merry śmiało ruszyli naprzód. Zatrzymał ich jednak głos Gandalfa.

— Stójcie! — zawołał. — Nie wiecie, co zastaniecie wewnątrz. Ja pójdę pierwszy.

Czarodziej jako pierwszy przekroczył próg komnaty, a pozostali ruszyli za nim.

Nikłe światło żarzące się na końcu różdżki Gandalfa rozproszyło odrobinę mrok, a podróżni dostrzegli ziejącą przed nimi wielką dziurę, którą po brzegi wypełniała ciemność głęboka i smoliście-czarna. Pod ścianami rozciągała się kamienna podłoga. Na skraju wnęki leżały zardzewiałe łańcuchy na, których długi czas odcisnął piętno. Ich końce zwieszały się, ginąc w mroku.

— Jeden nieuważny krok i lecisz mając, bardzo wiele czasu na przemyślenia, zanim roztrzaskasz się o dno — zwrócił się Aragorn do Merry'ego. — Skoro mamy przewodnika niech on nas prowadzi.

— Wydaje mi się, że jest to pomieszczenie dla strażników pilnujących trzech korytarzy — powiedział Gandalf, rozglądając się dookoła w nikłym świetle różdżki — otwór ten z pewnością był studnią, niegdyś zabezpieczona pokrywą. Musimy bardzo uważać.

Podróżnicy zaczęli szykować miejsce do spania, rozkładając pod ścianą koce, jednocześnie starając się zachować jak największą odległość od dziury.

Nagle gdzieś w oddali rozległ się głuchy plusk, wibrujący między kamiennymi ścianami studni.

— Co to było? — zapytał Gandalf, rozglądając się dookoła z niepokojem. Gdy Pippin, który wcześniej zbliżył się do studni wyjaśnił, co było źródłem niepokojącego dźwięku, czarodziej odetchnął z ulgą, jednak na jego twarzy gościła złość. — Najgłupszy z Tuków — fuknął gniewnie — następnym razem sam skocz, a zostanie jeden kłopot mniej. Bądźcie cicho!

Zapadła całkowita pełna napięcia cisza, jednak po chwili rozległ się odległy stukot: stuk-puk, stuk-puk. Na chwile umilkło, a gdy echo rozchodzące się w powietrzu ucichło, ponownie do ich uszu dobiegło postukiwanie. Podróżni z przerażeniem wsłuchiwali się w napełniający niepokojem dźwięk. Aldianel poczuła rosnącą gulę w gardle ze strachem wpatrując się w ciemność wypełniającą studnie. Po chwili stukot ucichł i więcej już go nie usłyszeli.

— Jeśli to nie jest dźwięk młota to ja jestem elfem — powiedział Gimli. Aldianel spojrzała z niepokojem w kierunku Gandalfa, wyczekując aż czarodziej coś powie.

— Tak, i wcale mi się to nie podoba — rzekł czarodziej. — Może nie jest to powiązane w żaden sposób z niemądrym wyczynem Pippina, jednak obawiam się, że obudziło się coś, co powinno pozostać w uśpieniu. Błagam, żądam, nigdy więcej takich wybryków. Za karę ty pierwszy obejmiesz wartę!

*

Gdy nadeszła kolej Aldianel na objęcie warty, dziewczyna oddaliła się odrobinę od śpiących towarzyszy i usiadła pod ścianą niedaleko wejścia do komnaty. Otaczała ją całkowita cisza przerywana jedynie równomiernymi oddechami śpiących. Dookoła panował nieprzenikniony mrok, który napawał lękiem i niepokojem. Co jakiś czas dziewczyna spoglądała nerwowo w kierunku studni. Czuła jak ogarnia ją coraz większy strach i niepokój. W pewnym momencie jak by w swego rodzaju transie wpatrywała się w ciemność, która wydawała się coraz gęstsza. Aldianel oderwała wzrok od otaczającego ją mroku i odetchnęła. Rozejrzała się dookoła, nic się jednak nie zmieniło, wszyscy nadal spali, a dookoła wciąż panowała cisza. Nagle dziewczyna przypomniała sobie o czymś, o czymś o czym, o dziwo zdążyła już zapomnieć.

Powiodła dłońmi do szyi dotykając opuszkami złotego łańcuszka na, którym zawieszony był niewielki biały kryształ. Dziewczyna wyciągnęła naszyjnik spod ubrania i przyjrzała się wypełnionemu przez białą migoczącą mgiełkę kamieniowi. W ciemności roztaczał nikłą poświatę, która zdawała się rozpraszać nie tylko mrok, ale tak, że niepokój nim wywołany. Aldianel cały czas trzymając w dłoni kryształ pomyślała o swoich rodzicach, o Rivendell i o wszystkich dobrych chwilach. Poczuła nagły przypływ nadziei, a na jej twarzy pojawił się nikły, lekko nostalgiczny uśmiech. Od tego czasu zawsze, gdy niepokój, zwątpienie i strach zawładnął jej myślami dziewczyna sięgała po ten naszyjnik, który w jakiś sposób ją uspokajał.

Enemy or friend | LegolasWhere stories live. Discover now