𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘-𝐄𝐈𝐆𝐇𝐓

642 67 17
                                    

Anna's POV

- Jakaś dziewczyna powiedziała mi, żebyście za mną poszli. - mówi przypadkowy mężczyzna, gdy do nas podchodzi.

- To jest ten moment, w którym zostajemy porwani. - Owen szepcze do mnie i tracą mnie w ramię.

Staram się nie śmiać, gdy idziemy za mężczyzną na tyły klubu. Na stole między dwiema torbami leżała znajoma koperta. Owen otworzył list i przeczytał mi ją na głos.

Jeśli to czytasz, oznacza to, że właśnie daliście czadu na scenie, mimo że byliście w dziwnych strojach. Zabawa jeszcze się nie skończyła. Otwórzcie torby i przebierzcie się w stroje, które w nich są. Na spodzie torby Owena powinien znajdować się kolejny list ze wskazówkami, jak dotrzeć do następnego miejsca.

mads

Ja i chłopak otworzyliśmy torby, ale nie pokazaliśmy sobie, co jest w środku. Poszliśmy do oddzielnych łazienek, żeby się ubrać. Wyciągnęłam czarną, błyszczącą, krótką sukienkę na cienkich ramiączkach, którą wybrała dla mnie Madi. Założyłam ją i spojrzałam na siebie w lustrze. Idealnie pasował do mojego ciała. Zauważyłam parę srebrnych szpilek, przez co westchnęłam. Madi naprawdę poszła na całość. W torbie była też szczotka do włosów, więc szybko jej użyłam.

- Dzięki, Madi. - szepczę do siebie i wychodzę z łazienki.

Owen już czekał na mnie za drzwiami. Jego oczy rozszerzają się, gdy mnie widzi, zaraz potem lustruje mnie wzrokiem. Chłopak miał na sobie niebieską koszulę z długimi rękawami i czarne spodnie. Wyglądał tak gorąco i poczułam, jak moja twarz robi się czerwona, gdy ciągle na mnie patrzył.

- Wyglądasz absolutnie oszałamiająco. - mówi z niedowierzaniem.

- Dziękuję, ty też wyglądasz naprawdę dobrze. Madi naprawdę wybrała dobre ubrania. - mówię żartobliwie.

- Mam wskazówki w torbie, więc chodźmy. - mówi  Owen i wyciąga do mnie rękę.

Chwytam jego dłoń i wychodzimy z klubu. Na zewnątrz było dość ciemno, ale latarnie oświetlają wszystko.

- Zgodnie z jej wskazówkami idziemy tą drogą. - mamrocze blondyn, a ja zatrzymuję się i zdejmuję szpilki.

- To narzędzia tortur. - mamroczę, trzymając buty w dłoniach. Owen śmieje się, gdy chwyta je i trzyma za mnie.

- Mogę je za ciebie potrzymać. - mówi cicho, chwytając moją dłoń.

- Owen Joyner jest dla mnie miły? Co to może znaczyć? - mówię sarkastycznie, a chłopak potrząsa głową.

- Zaraz rzucę twoje buty na drugą stronę ulicy. - mówi.

Wzdycham, gdy patrzę na niego. Skupił się na budynkach wokół nas, gdy jego myśli wydawały się być gdzie indziej. Włosy Owena były perfekcyjnie uczesane. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, wyglądał idealnie.

- Jeśli będziesz się patrzeć wystarczająco długo, twoje oczy mogą utknąć. - mówi żartobliwie Owen, spoglądając na mnie.

- Nie gapiłam się na ciebie… Patrzyłam na ten budynek! - krzyczę defensywnie.

- Nie powiedziałem, że się na mnie gapisz... Ale po prostu przyznałaś się, że to robisz. - odpowiada i uśmiecha się do mnie.

Gdyby jego uśmiech nie był tak uroczy, mogłabym wymyślić dowcipną uwagę. Szybko odwracam od niego wzrok, starając się nie uśmiechać na myśl naszych dłoni i fakcie, że wygląda tak dobrze.

- Najwyraźniej jesteśmy na miejscu. - mówi Owen i zatrzymuje się.

- Najwyraźniej źle odczytałeś jej wskazówki. - amroczę, szybko wyrywając list z jego ręki.

Czytam wskazówki i zaczynam się śmiać.

- Owen! Napisała, żebyśmy poszli w lewo na początku. Poszedłeś w prawo! - krzyczę z niedowierzaniem, śmiejąc się z niego.

- Szczerze mówiąc, rozproszyło mnie to, jak dobrze wyglądasz. - odbiera mi kartkę.

Próbuję zignorować jego komentarz, gdy oboje się odwracamy.

- Wygląda na to, że musimy cofnąć się do końca. - mówię dramatycznie.

- Szliśmy tu trzydzieści metrów. - odpowiada.

- A teraz musimy znowu przejść te trzydzieści metrów. - odpowiadam żartobliwie, szturchając go w ramię.

- Boję się, że nadepniesz na coś. - mówi cicho, wskazując na moje stopy.

- Nic mi nie będzie... Byłabym bardziej w niebezpieczeństwie, gdybyś mnie podniósł. - mówię, a Owen tylko przewraca oczami, gdy idziemy dalej.

- Chcesz coś wiedzieć? - pyta mnie.

- Nie, ale jestem pewna, że i tak mi to powiesz.

Odwracam się, żeby na niego spojrzeć, a nasze oczy się spotykają. Czuję, jak moje serce przyspiesza, gdy otwiera usta, żeby coś powiedzieć.

- Tam na górze jest milion gwiazd... Wokół mnie jest milion świecących znaków, a mimo to moje oczy wciąż znajdują drogę do ciebie. - mówi cicho.

Moja twarz robi się czerwona, gdy czuję motyle w brzuchu. Nie mogłam wymyślić, jak na to odpowiedzieć.

- Prawdopodobnie dlatego, że wyglądam śmiesznie. - odpowiadam sarkastycznie, szybko odwracając wzrok od niego.

Bałam się, że jeśli będę patrzeć w jego oczy dłużej, zemdleję.

- Zamknij się… Wyglądasz niesamowicie. - szepcze.

- Dotarliśmy! - krzyczę niezręcznie i podnoszę głowę.

Dochodzimy do restauracji na świeżym powietrzu, miała oświetlony ogród z tyłu. To było takie piękne. Było tam wiele krzeseł i stołów, ale nie było tam nikogo.

- Wy dwoje musicie być tą wyjątkową parą, dla której jest zarezerwowane miejsce. Jesteście Owenem i Anną? - zapytała nas kelnerka, gdy tylko weszliśmy do środka.

- Oh, tak, to my. - chłopak odpowiada i podnosi brwi z zaciekawieniem, gdy oboje rozglądamy się.

- Tędy proszę. - kobieta prowadzi nas do stołu, który znajdował się pod wiązką świecących świateł.

Nie było zbyt gorąca, ani zimno, temperatura była idealna. Stół miał dwa siedzenia naprzeciw siebie. Owen szybko odsunął dla mnie krzesło.

- Dziękuję. - szepczę i siadam.

Usiadł naprzeciwko mnie, gdy oboje mieliśmy szerokie uśmiechy na naszych twarzach.

- Kusiło mnie, żeby odsunąć krzesło dalej i pozwolić ci upaść, ale to nie był właściwy moment. - szepcze żartobliwie, czym wywołał mój śmiech.

Patrzę w dół na swoje bose stopy, przez co wzdycham.

- Hej, mogę dostać moje buty? - cicho pytam Owena.

- A, tak. - oodpowiada.

Zakładałam, że poda mi moje szpilki, ale zamiast tego wstał, pochylił się przede mną i założył obuwie na moją nogę.

- Tak jak Kopciuszek. - mówię żartobliwie, patrząc na Owena.

- Naprawdę wyglądasz jak księżniczka. - szepcze, kiedy założył oba buty na moje nogi.

- A ty wyglądasz jak wieśniak… Żartuję, wyglądasz jak książę. - odpowiadam żartobliwie, a on tylko się śmieje i kiwa do mnie głową.

𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐞𝐚𝐭 𝐨𝐟 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭 [owen patrick joyner] ✔Where stories live. Discover now